Rozdział 5 - Przysługi imprezowe

D O M I N I K

Obserwowanie, jak Aleksandr trzyma Jade dłużej niż to konieczne, zaczynało mnie denerwować. Sposób, w jaki przyciskała swoje ciało do dużego Rosjanina, był na granicy przyzwoitości.

Czując moje rosnące zdenerwowanie, Vincent pochylił się i powiedział, "Spokojnie, szefie." Wypuszczając powoli powietrze, skinąłem lekko głową, natychmiast odzyskując kontrolę nad swoimi zmysłami. Patrzyłem, jak Jade i jej najlepsza przyjaciółka Blaire witają się z resztą, zanim usiadły przy innym stole, zarezerwowanym dla dziewczyny obchodzącej urodziny i jej najbliższych przyjaciół. Jee-min stał obok nich wraz z kilkoma innymi ochroniarzami, podczas gdy Quintin usiadł obok Jade.

"Wow!" powiedział James, zanim zwrócił się do mnie, "Naprawdę pozwoliłeś jej wyjść z domu w takim stroju?"

Aleksandr skomentował niemal natychmiast, "Co jest nie tak z tym, co ma na sobie? Wygląda fantastycznie!"

"Ona jest jak przynęta na kłopoty," wtrąciła się Raeni. Przeczesując dłonią swoje ciemnobrązowe włosy, Aleksandr stwierdził, "Nie jest! Oczywiście, może wygląda młodo, ale Jade jest całkowicie pełnoletnia, do diabła, kończy dziewiętnaście lat!"

Chciałem odstrzelić głowę Rosjanina. Mięsień w mojej szczęce drgnął, zanim przemówiłem, "O czym rozmawialiśmy wcześniej?"

"Nie pozwól, żeby cipka przeszkadzała w interesach," odpowiedział Da'mon.

"Podlizuch..." mruknął Aleksandr do Haitańczyka, poprawiając klapy swojego marynarki. Następnie zwrócił się do Raeni i powiedział, "Przysięgam, niektórzy z was, Karaibowie, są zbyt surowi! Powinniście dawać swoim młodym dorosłym więcej wolności. Współczuję twojej młodszej siostrze."

Przewracając oczami, odpowiedziała, "A niektórzy z was, białych, nie są wystarczająco surowi! To, że wasze dzieci kończą osiemnaście lat, nie oznacza, że mogą robić, co im się podoba. Zwłaszcza jeśli nie płacą żadnych rachunków!

Moja młodsza siostra dorasta całkiem dobrze, dziękuję bardzo! Seks i alkohol będą tam, kiedy osiągnie odpowiedni wiek, nie ma potrzeby się spieszyć. Jeśli nie podoba jej się zasady w moim domu, może się wyprowadzić, gdy skończy osiemnaście lat za dwa lata."

"Znowu, zawsze przesadzasz z najprostszymi sprawami, Raeni," westchnął Aleksandr, siadając z powrotem na swoje krzesło.

"Ona przesadza? Ha! Wyraźnie zapominasz, jak się zachowywałeś, kiedy James podrywał jedną z twoich dziewczyn?" wtrącił się wysoki, ciemnoskóry mężczyzna, jego karaibski akcent wyraźny.

Prychnął, "Ta sytuacja była inna, Da'mon! Była jedną z moich najlepszych dziewczyn do towarzystwa, a przez to, że James ją monopolizował, traciłem pieniądze!"

Aleksandr zmrużył oczy, rzucając Irlandczykowi wymowne spojrzenie.

"Hej! Zapłaciłem ci z odsetkami!" odezwał się James, broniąc się.

"Dopiero po tym, jak Dominic zagroził, że strzeli ci w głowę! Przysięgam, nie zdziwiłbym się, gdyby to sojusz rozpadł się z powodu jakiejś drobnostki," powiedziała Raeni z niezadowoleniem.

"Wojny zaczynały się z mniejszych powodów," stwierdził Vincent, jego stoicki wyraz twarzy niezmienny.

"Heh!" zaśmiałem się cicho, zanim dodałem, "Gangsterzy to drobni dranie, więc ktoś zawsze coś zepsuje."

Wszyscy przy stole niechętnie się zgodzili, a James skorzystał z okazji, by wrócić do poprzedniego tematu, jego oczy pełne złośliwej intencji.

"Wracając do tematu młodszych sióstr, Raeni, gdzie jest ta piękna–" Irlandczyk nie zdążył dokończyć swojego zdania.

Wiedząc dokładnie, dokąd zmierza pytanie Jamesa, Raeni uderzyła go w tył głowy, przerywając jego wypowiedź, "Co ci mówiłam o wspominaniu imienia mojej siostry?"

"Nawet nie zdążyłem powiedzieć jej imienia! Cholera! Taka zadziorna!" wykrzyknął James, patrząc na Da'mona i pytając, "Jak udało ci się być jej chłopakiem?"

"To było dawno temu," odpowiedział, jego oczy ostrzegając Irlandczyka, by się zachowywał, "zostawmy przeszłość w przeszłości, dobra?"

Z złośliwym uśmiechem na twarzy, James przesunął swoje krzesło trochę, zwiększając dystans między sobą a Raeni. Pokręciłem głową, wiedząc, że planuje coś niedobrego, i czekałem na rozwój wydarzeń.

Myśląc, że jest bezpieczny poza zasięgiem, James dodał, "Kiyana to takie piękne imię."

"Chłopcze!" Raeni nagle wstała, wyciągając broń, jej ciemnobrązowe oczy płonęły, gdy celowała w niego.

Da'mon zaśmiał się cicho, "Daj spokój James, dość żartów, wiesz, że ona cię zastrzeli."

„O nie, pani Dixon, proszę bardzo, zrób dziurę w tej jego głupiej twarzy,” dołączyłem z cichym chichotem, pochylając się do przodu na krześle.

„Cholera!” James szeroko otworzył oczy, patrząc na Raeni, jego ręce uniosły się w geście poddania, gdy obronnie powiedział: „Nie strzelaj! Wiesz, że lubię gadać bzdury, przepraszam!” „Gadaj dalej bzdury i zobacz, co się stanie! Z twoim małym irlandzkim krasnalem!” wściekła się, a odrobina jamajskiego slangu wymknęła się jej, gdy naprawdę się zdenerwowała.

„Mały? Krasnal?” wykrztusił James, „Ale ja mam sześć stóp wzrostu!” „Nie możesz zaokrąglać swojego wzrostu, to tak nie działa!” odpowiedziała Raeni z złośliwym uśmiechem, wytykając mu, że był najniższy z nas wszystkich, mając 5 stóp 11 cali.

Śmiech, który wybuchł wokół stołu, natychmiast uspokoił atmosferę, a kłótnia została natychmiast zapomniana. My, przywódcy mafii, często wykorzystywaliśmy takie uroczystości, aby się zrelaksować, ponieważ wspólne wyjścia, świętowanie urodzin członków gangu i tym podobne były próbą wzmocnienia naszych więzi.

Jako że wszyscy byliśmy po trzydziestce, każdy z nas miał różne cele, które chcieliśmy osiągnąć, chcąc udowodnić swoją wartość pokoleniom, które były przed nami. W pewnym sensie czułem, że to motywowało nas i pomagało utrzymać sojusz.

Ten klub był jednym z wielu, które posiadałem w Aelbank City. Jednak nasze interesy nie były tylko zabawą i grami.

Ja i pozostali mieliśmy ręce w wszystkim; od prania pieniędzy, przez nielegalny hazard, handel narkotykami, bronią, wymuszenia, po pornografię i prostytucję. Choć moim osobistym ulubieńcem było podpalenie, ale to było coś, co robiłem bardziej w swoim czasie, chociaż nigdy nie wahałem się użyć tego do biznesu.

Jeśli chcesz szybko uzyskać odpowiedzi, po prostu podpal komuś tyłek, dosłownie!

Widzisz, jako młody chłopak, lubiłem podkładać ogień. Zaczęło się od zwykłego pudełka zapałek, które nosiłem w kieszeni. Podczas gdy inne dzieci bawiły się razem, nie chcąc mnie dołączyć, siedziałem na zewnątrz sam, zapalałem zapałki i rozmyślałem.

Obserwując posłuszny płomień, patrzyłem, jak migocze na wietrze, besztając drewno, przekształcając je w węgiel na moje polecenie. Na mojej wychudłej twarzy rozprzestrzeniał się niepowstrzymany uśmiech, choć nigdy nie sięgał moich oczu. Po pewnym czasie przeszedłem do palenia rzeczy należących do tych, którzy mnie zdenerwowali.

Często marzyłem, patrząc na różne odcienie, które wydzielał ogień. Czasami byłem zahipnotyzowany, dopóki dym nie zaczął mnie dusić.

Z czasem przeszedłem do oblewania przedmiotów zmywaczem do paznokci, aby przyspieszyć spalanie. Przez ten krótki czas, gdy ogień tańczył, pochłaniając dziko, stawałem się niemal spokojny.

Pociemniałe resztki chwilowo mnie zadowalały, ale moje pragnienia wracały wkrótce potem.

Rozpoznałem podobnego demona w Jade, który mógł być nawet ciemniejszy niż mój własny, ponieważ była bezgranicznie nieustraszona i często bardzo wybuchowa. Dlatego nie chciałem, aby dołączyła do mafii.

Jeśli miałbym być szczery wobec siebie, bałem się, że byłaby w tym po prostu za dobra i nie chciałem, aby całkowicie pochłonęła ją ciemność, którą w niej widziałem, czekającą na uwolnienie.

Otrząsając się z myśli, skupiłem ponownie swoją uwagę.

W miarę jak noc postępowała, ja i pozostali graliśmy kilka rund pokera.

Co jakiś czas zerkałem na Jade, a jej uśmiech uderzał mnie z daleka. To rozgrzewało moje serce, widząc ją tak szczęśliwą, zwłaszcza że ona i Quintin mieli tak trudny start w życiu.

Mimo że mogłem nie być często obecny, byłem dumny z osób, którymi się stali, ponieważ wiedziałem z pierwszej ręki, jak niszczące może być traumatyczne dzieciństwo. Dlatego, gdy znalazłem ich trochę ponad trzynaście lat temu, nie mogłem po prostu wrzucić ich do systemu opieki zastępczej, nie po tym, przez co oboje przeszli. Może dlatego, że widziałem w nich trochę siebie.

Niemniej jednak byłem szczęśliwy, że nie pozwolili, aby ich przeszłość ich powstrzymała. Gdy nadeszła północ, znalazłem się obok Jade, a ona mocno mnie przytuliła, gdy składałem jej życzenia urodzinowe i pocałowałem ją w policzek.

Była zachwycona, a jej oczy nie opuszczały moich, gdy wszyscy śpiewali "Sto lat".

Kiedy przyszła pora na krojenie dużego fioletowego tortu, jak zawsze, zrobiła to z Quintinem. Prezenty, które otrzymała, zostały odłożone w bezpieczne miejsce, aby mogła je otworzyć później.

Gdy tort został podzielony, wszyscy wrócili do tańca.

Z każdą chwilą czułem, jak rośnie we mnie irytacja. Aleksandr i James byli na parkiecie, jak zawsze, flirtując z najładniejszymi dziewczynami w pokoju.

Niestety, dziś wieczorem oznaczało to Jade i Blaire.

Quintin i Jee-min nigdy nie byli daleko, zawsze mając oko na solenizantkę. Choć miałem ochotę na nich nakrzyczeć, wiedziałem, że dziś wieczorem, bardziej niż kiedykolwiek, Jade zrobi, co zechce, i nie będzie z nią żadnej dyskusji. Słuchała tylko mnie i nie zamierzałem psuć jej wieczoru, nawet jeśli nie podobało mi się niektóre jej zachowanie. Stałem z Vincentem przy balkonie, rozmawiając i patrząc na parkiet. Blaire była cała przyklejona do Jamesa, ocierając się o jego szczupłe ciało, gdy niezdarnie się całowali. Ale to nie to sprawiało, że krew we mnie wrzała.

Tam była Jade, jej plecy przyciśnięte do przodu klatki piersiowej Aleksandra. Duży Rosjanin trzymał ją intymnie za biodra, palce jego prawej ręki niebezpiecznie blisko wycięć przy jej miednicy.

Ręce Jade spoczywały na przedramionach Aleksandra, jej biodra popychały się do tyłu w jego stronę. Twarz Rosjanina była zakopana w jej szyi, bez wątpienia wąchając jej skórę. Jednak twarz Jade była zwrócona ku górze, jej oczy szukały, aż znalazły to, czego szukały.

Jej usta rozciągnęły się w szeroki uśmiech, gdy zobaczyła, że na nią patrzę.

Patrzyłem, jak przygryza dolną wargę. Jej spojrzenie było niemal wyzywające.

Jednak z tego, jak jej wzrok fixował się na mnie, wydawało się, że w głębi pięknych zielonych oczu kryje się cicha prośba.

"Co ci mówiłem. Bez strachu..." powiedział Vincent, jego beznamiętny wyraz twarzy na chwilę złamał się, gdy wyglądał na nieco zaintrygowanego jej śmiałością.

"Zamknij się!" syknąłem, moje oczy znów ciemniejąc, "Wyślij ją do biura," warknąłem, zdejmując rękawiczki i odchodząc.

Gdy szedłem do windy, kątem oka zobaczyłem, jak Vincent wyciąga telefon i szybko dzwoni. Jee-min wyjął telefon z kieszeni marynarki i spojrzał na balkon, odbierając. Skinął głową w zrozumieniu, po czym podszedł do Jade, odciągając dużego Rosjanina od niej, zanim zaczął prowadzić ją przez tłum w stronę prywatnej windy z tyłu. Cierpliwie czekałem w swoim prywatnym biurze, opierając się o krawędź biurka.

Kilka minut później Jade weszła i zamknęła za sobą drzwi. Podszedłem do dużych szklanych paneli sięgających od podłogi do sufitu i dałem znak, by do mnie dołączyła, co zrobiła natychmiast, z szerokim uśmiechem na twarzy.

Moje oczy zwęziły się na jej radosny wyraz twarzy i szybko zlikwidowałem jej uśmiech, gdy szarpnąłem ją mocno do swojej piersi, a z jej ust wyrwał się cichy jęk.

"Co do cholery robiłaś z Tołstojem?" zapytałem, stojąc za nią, mój głos był niepokojąco spokojny.

Zamiast odpowiedzieć, poczułem, jak opiera się o mnie, kręcąc pośladkami o przód moich spodni. Warknąłem cicho, po czym przycisnąłem ją do ściany z przyciemnianego szkła, dociskając przód jej ciała do chłodnej, gładkiej powierzchni, tworząc trochę przestrzeni między naszymi miednicami.

Dźwięk muzyki był ledwo słyszalny z klubu poniżej, choć mogliśmy czuć rytm wibrujący o szkło.

Westchnąwszy cicho, Jade odchyliła głowę, by na mnie spojrzeć, "Tańczyłam, oczywiście."

"Tańczyłaś, jasne, prawie go oswajałaś!" odpowiedziałem, zaciskając uchwyt.

Ku mojemu niezadowoleniu, Jade jęknęła cicho, "Nie zdawałam sobie sprawy, po prostu zgubiłam się w muzyce, tańcząc dla mojej muzy, a potem nagle znalazł się za mną."

"Uh huh..." uniosłem brew, po czym zapytałem, "Dla kogo tańczyłaś?"

Oblizała wargi, po czym śmiało powiedziała, "Dla ciebie, a dla kogo innego?"

"Jade, Jade, Jade..." wyszeptałem, odwracając ją.

Używając lewej ręki, by trzymać jej nadgarstki mocno nad głową, przycisnąłem jej plecy do grubej szklanej szyby, podczas gdy moja prawa ręka wyciągnęła scyzoryk z kieszeni. Gdy zobaczyła nóż, jej oddech się pogłębił.

Biorąc nóż, zacząłem od jej odsłoniętego obojczyka, przeciągając go ukośnie w dół przodu sukienki, po wycięciach. Przesuwając nóż wzdłuż brzegu, nie spieszyłem się, zanim uniosłem broń wyżej, opierając płaską część ostrza o skórę na boku jej szyi.

Cicho zastanawiałem się, skąd wzięła taką sukienkę i zanotowałem w myślach, żeby później porozmawiać z Jee-min. Bez wątpienia przemyciła ją jakoś do rezydencji, była sprytna jak lis.

Moje oczy nigdy nie opuściły jej, gdy przyciskałem zimną stal do jej gardła. "Bawisz się ogniem, Jade, a wszyscy wiemy, jak bardzo lubię palić rzeczy."

Widocznie przełykając ślinę, drżała na moje słowa, chłód noża na jej rozgrzanej skórze na pewno sprawiał, że dygotała. Jednak z wyrazu jej oczu, które błagały mnie o więcej, gdy cicho jęknęła, miałem wrażenie, że widok mojego noża ją ekscytował, co nie było moim zamiarem.

Westchnąłem, szybko schowałem nóż do kieszeni.

Czułem jej miętowy oddech na moich ustach, gdy odpowiedziała, "Cóż, to moje urodziny, więc pomyślałam, że warto się dzisiaj poparzyć. A skoro mówimy o prezentach, jeszcze mi żadnego nie dałeś."

Zaśmiałem się cicho, "To dlatego, że jeszcze mi nie powiedziałaś, czego chcesz."

"Myślę, że wiesz, czego chcę, Dom. Chcę, żebyś mnie pocałował," powiedziała odważnie, jej oczy przeszywały moje, gdy powoli pochylała się do przodu.

Reagując szybko, odsunąłem głowę, mój wzrok spadł na jej usta, których kolor przypominał mi różę kwitnącą na wiosnę. Używając wolnej ręki, mocno chwyciłem jej podbródek, zanim nieświadomie przesunąłem kciukiem delikatnie po jej dolnej wardze.

Teraz oddech Jade był nieco nierówny, jej usta lekko rozchylone, cicho błagające, gdy jej język bezwstydnie lizał opuszek mojego palca, co wywołało we mnie lekki gniew.

Zawsze była odważna, zawsze przesuwała granice, żeby sprawdzić, na co może sobie pozwolić, testując cierpliwość otaczających ją ludzi. Jednak śmiałość, którą otwarcie prezentowała tej nocy, musiałem przyznać, zaskoczyła mnie.

Kusiło mnie, żeby zapytać, czy wzięła dziś swoje leki, ale wiedziałem, że tak. To było coś, co mogłem powiedzieć z pewnością, że Jade traktowała poważnie. Co oznaczało, że jej zachowanie miało inną przyczynę, której nie byłem pewien, czy naprawdę chciałem znać.

Nagle odsunąłem od niej obie ręce, potrząsnąłem głową, odzyskując trochę panowania nad sobą, i powiedziałem, "Jade, wiesz, że nie mogę."

"Nie mogę czy nie chcę?" zmarszczyła brwi, po czym dodała, "To tylko pocałunek, Dominic! Co za problem?" Jade zatrzymała się, zanim się uśmiechnęła, "Możesz to potraktować jako prezent na imprezę."

Warcząc cicho, zrobiłem kilka kroków w tył, zwiększając dystans między nami, "Wiesz, dlaczego... To nie jest gra, Jade. Poproś mnie o coś innego, cokolwiek innego! Ale nie proś mnie, żebym przekroczył linię, którą oboje wiemy, że nie powinienem!"

Ton, którego użyła, miał mnie skusić, gdy wyginała swoje ciało w moją stronę, błagając, "Proszę?"

Zrobiłem kolejny krok w tył, potem przeczesałem dłonią swoje srebrnobiałe włosy i mocno chwyciłem kosmyki, zanim rozluźniłem palce. Potrząsnąłem głową i ruszyłem w stronę drzwi. Otworzyłem je gwałtownie i wyszedłem z pokoju, wyraźnie wydychając powietrze.

Zwracając się do Jee-min, poleciłem, "Dopilnuj, żeby Aleksandr trzymał się od niej z daleka przez resztę nocy. Wychodzę."

Jee-min skinęła głową, gdy wsiadłem do prywatnej windy i opuściłem budynek na odległy parking. Tam stał Vincent, oparty o jednego z czarnych SUV-ów, najwyraźniej na mnie czekający.

Z westchnieniem podszedłem do niego, "Nie waż się powiedzieć ani słowa!" rozkazałem, rzucając mu kluczyki do fioletowego Maserati.

Łapiąc przedmiot, "Czy ty–" Vincent zaczął pytać o pocałunek, bez wątpienia.

"Powiedziałem ani słowa! Nie teraz!" warknąłem, przerywając mu.

Szarpnąłem drzwi do mojego matowego fioletowo-czarnego Bugatti, warknąłem, rzucając mu ostatnie zirytowane spojrzenie, zanim trzasnąłem drzwiami.

Silnik zaryczał do życia, zanim opony zapiszczały, gdy mój samochód opuszczał teren.

Poprzedni Rozdział
Następny Rozdział