Rozdział 6 - Pocieszenie w bólu

J A D E

Było około południa następnego dnia, kiedy w końcu obudziłam się z rozdzierającym bólem głowy.

Po tym, jak Dominic wczoraj wieczorem burzliwie opuścił klub, nie miałam już ochoty na imprezowanie. Mimo że Blaire i inni wielokrotnie protestowali, ignorowałam ich przez chwilę i siedziałam w kącie, pijąc aż prawie do nieprzytomności, próbując znieczulić piekący ból odrzucenia, który mnie przeszywał.

"Śpiąca królewna w końcu się obudziła?" Quintin zaśmiał się cicho, opierając się o zagłówek po drugiej stronie mojego łóżka. Mrucząc, przetarłam oczy, próbując ochronić się przed ostrym światłem, które przedzierało się przez żaluzje, "Wolałabym wrócić do snu."

"Proszę, weź to," podał mi jakieś tabletki i butelkę wody, a potem zapytał, "wciąż czujesz się źle po wczorajszym, jak sądzę?"

"Nie ma się co dziwić, Sherlock..." zmarszczyłam brwi po wypiciu trochę wody.

"Przepraszam, J," Quintin mnie przytulił, "chodź, to twoje urodziny, przespałaś już większość dnia. Idź się wykąpać i ubierz się, mamy rzeczy do zrobienia."

"Nie idę na kolację, zostaję w pokoju," nadąsałam się, przyciągając do piersi mojego fioletowego poduszkowego hipopotama.

Uwielbiałam tego puszystego hipopotama, jakbyś nie uwierzył. Mam go tak długo, jak tylko pamiętam. Był to prezent od Quintina, a ja dałam mu w zamian leniwca z dużymi oczami. Było to coś, co miało chronić nas przed koszmarami. Oczywiście, to nie działało naprawdę, ale sentyment przyniósł nam obu ogromny komfort.

Kręcąc głową z smutnym uśmiechem, powiedział, "Nie bądź taka, Jade."

"Nie, mówię poważnie, Quin. Wolałabym po prostu zwiniąć się z Harveyem Hipopotamem, jeśli nie masz nic przeciwko. Moje ego jest wystarczająco zranione, a nie wiem, czy będę w stanie powstrzymać się przed rzuceniem się na Dom'a ponownie. Po prostu tracę wszelką samokontrolę, gdy jest w pobliżu ostatnio..." wyznałam, a potem jęknęłam, "Ugh, co jest ze mną nie tak?"

"Nic nie jest z tobą nie tak!" Westchnąwszy ciężko, Quintin ustąpił, "Dobrze, zawsze możemy zjeść kolację tutaj. Chcesz, żebym został i dotrzymał ci towarzystwa?"

"Nie, myślę, że potrzebuję trochę czasu dla siebie," odpowiedziałam, zanim zapytałam, "Czy Blaire jest bezpieczna? W moim pijanym zamroczeniu chyba podkręciłam ją i zachęciłam do pójścia do domu z Jamesem."

"Zadzwonię i sprawdzę. Wciąż nie mogę uwierzyć, że poszła z nim do domu," Quintin zmarszczył nos.

"Cóż, miała na niego oko przez miesiące..." zaśmiałam się półgłosem,

"Przynajmniej jedna z nas ma szansę na seks z tym, kogo chce. Ze wszystkich szefów mafii, musiałam być przyciągnięta do tego, który miał moralność, co jest ironiczne, biorąc pod uwagę jego brutalną reputację."

"Cóż, nawet potwory potrzebują miłości, prawda?" Quintin powiedział bardziej do siebie.

"Jeśli pozwolą sobie na nią..." skomentowałam kwaśno.

Całując mnie w czoło, Quintin wstał z łóżka i przykrył mnie ponownie.

Powiedział, żebym zadzwoniła do niego, jeśli będę czegoś potrzebować, a po jednym ostatnim uspokajającym przytuleniu, wyszedł z mojego pokoju i głęboko westchnął, zostawiając drzwi lekko uchylone.

Leżąc w łóżku, mogłam przez chwilę widzieć go i Jee-mina rozmawiających, i mocniej ścisnęłam prześcieradła wokół siebie, słuchając ich. Zaniepokojenie w ich tonie trochę mnie rozdarło, gdy moje serce zaczęło bić szybciej na ich stłumione słowa. "Jak ona się trzyma?" zapytał Jee-min, siedząc na pobliskim krześle.

"Nie dobrze, porozmawiam z szefem o tym," powiedział Quintin.

"Muszę przyznać, nigdy nie wiem, co robić, gdy jest taka. Łatwiej jest radzić sobie z nią, gdy jest nieznośna," przyznał Jee-min.

Brwi Quintina lekko zmarszczyły się, "Tak, irytująca, apodyktyczna Jade jest przewidywalna. To, kiedy staje się cicha, musimy się martwić."

Przejeżdżając dłonią po twarzy i cicho jęcząc, Jee-min zgodził się: "Zdecydowanie."

Gdy ich głosy zniknęły, odwróciłem się na plecy i cicho jęknąłem.

Zastanawiałem się, czy zapomnieli, że mogę ich słyszeć. Chociaż przypuszczam, że chcieli, żebym wiedział, jak bardzo się martwią, mając nadzieję, że to powstrzyma mnie od jakiegoś diabelskiego planu, który, jak sądzili, knuję.

Suchy śmiech wydobył się ze mnie. Chyba naprawdę byłem sadystą, czerpiąc przyjemność z ich bólu, wiedząc, jak bardzo się o mnie martwią.

Mimo że od siedmiu lat chodziłem do tego samego terapeuty i brałem przepisane leki, czasami nadal poddawałem się zachowaniom, które wiedziałem, że są złe.

Biorąc pod uwagę traumę, którą przeżyłem jako dziecko, mieszkając z Enzo, miałem wiele emocji, z którymi nie wiedziałem, jak sobie poradzić, takich jak niepokój, strach, bezradność, poczucie winy, wstyd, a oczywiście moją ulubioną - złość.

Później zdiagnozowano u mnie zespół stresu pourazowego (PTSD) oraz lęki.

W moich wczesnych latach młodzieńczych często uciekałem się do cięcia się na górnych udach jako sposób radzenia sobie z przytłaczającymi myślami, które często groziły przejęciem kontroli nad moim umysłem. Pierwszy raz zrobiłem to, gdy miałem jedenaście lat, i nie zrobiłem tego, aby śmiertelnie się zranić.

Ból dawał mi pocieszenie. Jednak szybko zdałem sobie sprawę, że pomaga mi również skupić się i spojrzeć na rzeczy z perspektywy, stając się moją dziwną obsesją.

Chociaż w jakiś pokręcony sposób muszę przyznać, że podobał mi się wygląd cięć.

Lubiłem widzieć krew i czułem smutek, gdy rany zaczynały się goić, co prowadziło mnie do "odświeżania ich" poprzez ponowne cięcie.

Oczywiście wiedziałem, jak irracjonalnie to brzmi, ale w tamtym czasie wydawało mi się to całkowicie rozsądne.

Jako młody nastolatek wydawałem się prawie obsesyjny, ponieważ to było coś, o czym wiedziałem tylko ja. To była jedna rzecz, której nikt o mnie nie wiedział, nawet Quintin, chociaż podejrzewał coś.

Wyraźnie, ten akt był moim sposobem na posiadanie kontroli nad swoim życiem. Nie miałem kontroli nad tym, że zostałem porzucony jako dziecko. Nie miałem kontroli, gdy odebrano mi dziewictwo. Czułem, że nie mam kontroli nad niczym, ale te fizyczne rany były czymś, nad czym miałem kontrolę i to dawało mi uczucie euforii.

Ale w końcu nawet euforia, którą odczuwałem z cięcia, nie pomagała w walce z głosami w mojej głowie. Na szczęście, w wieku szesnastu lat, dzięki nowym lekom, które mi przepisano, takie głosy, które często się pojawiały, zaczęły pojawiać się coraz rzadziej.

W rezultacie nie cięłem się od ponad dwóch lat.

Było to spowodowane tym, że ostatnim razem, gdy to zrobiłem, przypadkowo przeciąłem się zbyt głęboko, i w rezultacie mój sekret, po tych wszystkich latach, w końcu został ujawniony.

Powiedzenie, że Dominic był wściekły, byłoby niedopowiedzeniem. Nie sądzę, że kiedykolwiek widziałem go tak zagniewanego. Chociaż użycie słowa zagniewany może być niewłaściwe. Czułem, że był przestraszony, i wydawało się, że złość była jedynym sposobem, w jaki mógł się wyrazić.

To był jedyny raz, kiedy naprawdę się go bałem.

Od tego czasu wszyscy byli w stanie wysokiej gotowości, zawsze mnie obserwując. Nienawidziłem, że czuli, że muszą chodzić wokół mnie na palcach i traktować mnie z delikatnością.

Doceniałem, że nigdy otwarcie nie wspominali o incydencie przed mną.

Albo jak mówili mi, że to w porządku popełniać błędy i mieć złe dni, wsparcie Dominica i innych wiele dla mnie znaczyło. Jednak fakt, że zakładali, że za każdym razem, gdy czułem się zaniepokojony, ucieknę się do takich działań, naprawdę ranił moje uczucia.

Z drugiej strony, mogłem obwiniać tylko siebie.

Oczywiste było, że musiałam im pokazać, że nie jestem już tą samą Jade, że zmieniłam się w tym aspekcie. Miałam tylko nadzieję, że będą mogli mi ponownie w pełni zaufać.

W końcu, jak powiedziała moja terapeutka, zdrowie psychiczne to nie cel, ale proces.

To prawda, czułam, że te mroczne chwile uczyniły mnie silniejszą. A może już miałam w sobie taką siłę, a moje doświadczenia tylko ją potwierdziły.

Wypuściwszy głęboki oddech, przewróciłam się na bok i przytuliłam Harveya Hipopotama do siebie.

Ból, który odczuwałam po odrzuceniu przez Dominica, jasno pokazywał, że muszę przyznać przed sobą, że naprawdę lubię go bardziej, niż myślałam. W tej chwili nie obchodziło mnie, kiedy moja miłość do niego zaczęła się zmieniać, wiedziałam tylko, że teraz, w tym momencie, nie widzę go jako starszego brata.

Widzę go jako mężczyznę, którego chciałabym mieć przy sobie. Myśląc o wczorajszej nocy i o tym, jak mnie trzymał w swoim biurze, torturowałam się, zastanawiając się, czy jego reakcja na mnie wynikała z jego zwykłej ochronnej postawy, czy może było w tym coś więcej.

Część mnie czuła, że jego odpowiedź była oparta na zazdrości. W końcu, dlaczego miałby mieć problem z tym, że tańczyłam z Aleksandrem? Może Dominic przeżywał to samo. Może on też nagle poczuł rosnące przyciąganie do mnie. Oczywiście, trudno byłoby mu przyznać się do czegoś takiego. Ale z drugiej strony, może nie czuł nic do mnie.

Westchnęłam, wspominając pierwszy dzień, w którym go zobaczyłam.

'Po usłyszeniu głośnych wymian ognia, w połączeniu z krzykami tych, którzy padli, Dominic i Vincent wyważyli drzwi do głównej sypialni Enzo, celując swoimi pistoletami w podbossa mafii.

Enzo był bez koszuli, trzymał mocno pistolet przy głowie Quintina, podczas gdy ja siedziałam posłusznie u jego stóp. Widziałam, jak Dominic patrzył na tego mężczyznę. Był żądny krwi.

"Puszczaj chłopaka, Enzo, nie ma wyjścia z tej sytuacji," powiedział Dominic, celując z broni, jego ręka w rękawiczce zaciskała się na broni.

Szczupły, ciemnowłosy mężczyzna zaśmiał się, "Tu się mylisz, dziwaku. Jeśli mnie zabijesz, zabijesz ich obu."

"Tylko tchórz używa niewinnego jako tarczy," odpowiedział Dominic z odrazą, spoglądając między Quintinem a mną.

Gdy nasze oczy się spotkały, patrzyłam na niego otwarcie.

Dominic spodziewał się zobaczyć strach w moich oczach. Jednak to, co zobaczył, można było prawie opisać jako adorację wobec niego. W końcu, po raz pierwszy poczułam, że Quintin i ja mamy szansę uciec od Enzo.

Nie mogłam oderwać oczu od bladego nieznajomego z jasnymi srebrzystymi włosami. Miał na sobie ciemnofioletowy garnitur w prążki, białą koszulę i pasujący fioletowy krawat. Dla mnie wyglądał jak anioł, bo w tamtym momencie był moim zbawieniem.

Moja postawa była prosta i sztywna, gdy nadal siedziałam cicho u stóp Enzo. Milcząco go słuchałam bez pytania, gdy groził zabiciem Quintina.

Do tego momentu żyliśmy z Enzo przez trochę ponad dwa lata, a nasz czas z nim był niczym innym jak koszmarem. Przez wspólne cierpienie, Quintin i ja stworzyliśmy silną więź i robiliśmy wszystko, aby się nawzajem chronić.

Przesuwając się nieco, zbliżyłam się do Enzo. Powoli owinęłam swoje małe ramiona wokół jego łydki, jakby go obejmując, jednocześnie wciskając palce w materiał jego spodni.

"Zobacz! Nie boją się mnie, kochają mnie – ah!" Enzo krzyknął z zaskoczenia, gdy mocno ugryzłam jego łydkę.

Żałowałam, że nie mam większych ust i ostrzejszych zębów. W tamtym momencie wyobraziłam sobie, że jestem rekinem, i ugryzłam go tak mocno, jak tylko mogłam, aż poczułam smak jego krwi.

Dominic nie zawahał się ani chwili, a gdy tylko mężczyzna puścił Quintina, pociągnął za spust i rozwalił Enzo głowę.

"Cholera, ale ma język!" skomentował Vincent, chowając swoje pistolety. Z przyjaznym uśmiechem podszedł do nas. "Wszystko w porządku? Teraz jest bezpiecznie."

Quintin skinął głową, a ja uśmiechnęłam się szeroko, wstając i wycierając usta. Prawie że pobiegłam w stronę Dominica i natychmiast objęłam jego prawą nogę, opierając głowę o jego udo i zamykając oczy.

Z ulgą odpowiedziałam na pytanie Vincenta: "Teraz już tak."

Gest zszokował Dominica, który stał chwilę nieruchomo.

Oczyścił gardło i przeczesał wolną ręką swoje srebrno-białe włosy.

"Co chcesz z nią zrobić, szefie?" zapytał Vincent z poważną miną, zauważając, jak mocno trzymam się Dominica.

"Proszę, nie odsyłaj nas, panie, zabierz nas ze sobą, proszę!" błagałam, patrząc na Dominica z otwartymi oczami.

Warcząc do siebie, spojrzał na Vincenta, którego mały uśmiech zgasł natychmiast, gdy poczuł na sobie wzrok szefa.

"Zabierz ich do samochodu," powiedział Dominic szorstko.

Kiedy Quintin i ja opuściliśmy miejsce z Dominiciem i Vincentem, obserwowaliśmy przez tylną szybę samochodu, jak budynek Enzo wybucha w płomieniach. Dominic spalił wszystko, niszcząc nasze stare życie, jednocześnie dając nam nowe.

Gdy wspomnienie zniknęło, otworzyłam ponownie oczy. Pamiętałam, jak Dominic powiedział mi, że nie wiedział, dlaczego poczuł potrzebę, aby się nami zająć.

Zazwyczaj wszelkie nieletnie osoby znalezione podczas ich nalotów były oddawane pod opiekę. Młodsze dzieci trafiały do sierocińców, a starsze, zwłaszcza chłopcy, dostawali szansę, by do nich dołączyć. Jednak wiedział, że nie mógłby nas rozdzielić.

Reszta, jak to mówią, to już historia. Nigdy nie pozwalałam sobie myśleć, co by się z nami stało, gdyby Dominic i Vincent nie pojawili się tej nocy.

Wiedziałam tylko, że Quintin i ja zawdzięczamy im nasze życie. Dlatego oboje chcieliśmy dołączyć do organizacji Dominica, jako hołd i spłata za wszystko, co dla nas zrobił.

Dominic nas chronił, a teraz, kiedy byliśmy starsi, chcieliśmy chronić jego.

Nie spodziewałam się jednak, że rozwinę do niego uczucia. To było dla mnie nadal tajemnicą, którą wątpiłam, że kiedykolwiek rozwiążę.

Przez wszystkie te lata nigdy nie widziałam Dominica jako kogoś więcej niż starszego brata. Dlaczego więc nagle, po tylu latach, zaczęłam widzieć go w nowym świetle?

Mój terapeuta powiedział, że ludzie czasami doświadczają nagłego przyciągania do osoby, którą znali od lat. Na przykład w scenariuszach, gdzie najlepsi przyjaciele lub wrogowie stają się kochankami, ale nie sądziłam, że coś takiego mogłoby się przytrafić mnie.

W końcu nigdy nie byłam zainteresowana randkowaniem, a tym bardziej nie miałam żadnych romantycznych uczuć do innego człowieka. Ale jakoś, niespodziewanie, wszystkie moje wolne myśli zajmował Dominic cholerny Calvetti.

Wszystko, co widziałam, to jego piękne niebieskie oczy. Mówiły one wiele, gdy wpatrywały się we mnie w jego biurze zeszłej nocy. Było w nich coś naprawdę hipnotyzującego, w tej mieszance odcieni niebieskiego, wirujących i tworzących wir niepokoju.

Wiedziałam, że skrywa w sobie mroczną tajemnicę, i chciałam, żeby się nią ze mną podzielił.

Nie było już odwrotu. Wiedziałam, co czuję, i zrobię wszystko, żeby to zrealizować. Musiałam wiedzieć, czy on czuje to samo co ja, a jeśli tak, następny krok to znalezienie sposobu, by dał nam szansę.

Co najgorszego mogło się stać?

"Cholera jasna..." wymamrotałam, zakopując twarz w pluszaku Harvey'u Hipopotamie.

Poprzedni Rozdział
Następny Rozdział