161

Brama zaskrzypiała, gdy Loco wszedł na znajomą ziemię.

Był wczesny wieczór, niebo skąpane w bladych odcieniach lawendy, a jednak wioska wydawała się… przytłumiona. Brak śmiechu z pól treningowych. Brak dymu unoszącego się z kuźni. Było po prostu cicho, ale nie czuło się tego jak spokój.

Nie zdążył...

Zaloguj się i kontynuuj czytanie