170

Cisza panowała w świętej polanie Srebrnej Kołyski.

Blask księżyca przesączał się przez dziwne, srebrne drzewa, kąpiąc polanę w upiornym świetle. Powietrze drżało od niewidzialnej magii, gęste i pełne napięcia.

Bavanda leżała nieruchomo. Jej klatka piersiowa ledwo się unosiła, prawie niezauważalnie...

Zaloguj się i kontynuuj czytanie