Rozdział 2

Ezra

Kurwa! Jak do cholery przeszliśmy od jedzenia kolacji po nalocie do sytuacji, w której jakiś nędzny Beta celuje w nas z broni?

"Spierdalaj, to cię nie dotyczy!" krzyczy Beta.

Patrzę na twarz dziewczyny, którą trzyma, i coś jest z nią nie tak. Jej oczy nie mogą się skupić, ale strach w nich jest bardzo realny.

"Spokojnie stary, nie chcemy cię skrzywdzić." Sawyer mówi swoim zwyczajowym, olewczym tonem. "Puść dziewczynę, a będziesz mógł sobie iść."

Facet parska. "Może macie przewagę liczebną, ale nadal mam nad wami przewagę."

Machając pistoletem na boki, jakby to miało nas odstraszyć. Zerkam na moich towarzyszy z watahy, a Sawyer rzuca mi zarozumiały uśmiech. Wkurzający zarozumiały drań...

Kiedy znowu patrzę na faceta, sięgam do kurtki i wyciągam pistolet z kabury. Celuję w niego, a moi trzej przyjaciele robią to samo. Teraz mamy przewagę, a rozszerzenie jego oczu mówi mi, że to wie.

"A może przeprowadzimy renegocjacje. Ty oddasz nam dziewczynę, a my cię nie zabijemy." mówi Weston.

Dźwięk jego głosu sprawia, że oczy dziewczyny błyskawicznie zwracają się w jego stronę, ale nadal coś jest nie tak.

"Dobra! Dobra! Bierzcie tę głupią sukę." Mówi facet, opuszczając rękę z jej ust i popychając ją w naszą stronę.

Wyciąga ręce, jakby chciała się złapać, ale Weston łapie ją. Jej głowa porusza się na boki, a oczy robią to samo. Jakby... nie mogła nas zobaczyć.

"Wszystko w porządku, kochanie?" pyta ją cicho Weston, a ona szybko kiwa głową.

"A teraz spadaj," mówi Sawyer do faceta, machając pistoletem w kierunku drzew.

Facet odwraca wzrok od nas do dziewczyny, a zanim zdążę zareagować, podnosi broń i celuje w nią. Wszystko dzieje się tak szybko, ale Weston musiał zobaczyć, co facet zamierza zrobić, bo odwraca dziewczynę od strzału. Mimo że był szybki, słyszę jej krzyk, a jej ciało szarpie się od uderzenia kuli. Celuję w faceta, ale tylko widzę go przez chwilę, gdy ucieka w stronę drzew. Sawyer rusza za nim, ale łapię go, zanim zdąży.

"Co ty robisz Z?" Warczy i wyrywa się. "Mogłem go złapać!"

"Musimy iść!" woła do nas Weston.

Odwracamy się, widząc, jak trzyma bezwładne ciało dziewczyny.

"Jest trafiona?" pyta Sawyer, biegnąc do nich.

Weston próbuje ją ustawić tak, by zobaczyć punkt uderzenia, a Archer ostrożnie trzyma jej głowę.

"Kula trafiła w ramię, ale ma ranę tutaj." Weston wskazuje na krwawiącą ranę na jej czole. "Prawdopodobnie wstrząs mózgu."

"Musimy zabrać ją do szpitala," mówi Archer, ale jego uwaga jest skupiona na dziewczynie.

"Nie możemy. Nie czujesz tego zapachu?" pyta Sawyer, a wszyscy milkną.

W całym tym zamieszaniu nie zdążyliśmy dokładnie zrozumieć, kogo właśnie uratowaliśmy.

"Jest Omegą i właśnie osiągnęła dojrzałość. Jeśli zabierzemy ją do szpitala, będzie chaos." przypomina nam Sawyer.

"Kurwa. Dobra, Sawyer, zadzwoń do Liddy." Mówię, rzucając mu telefon.

Odsuwa się, żeby zadzwonić, a ja podchodzę bliżej, żeby lepiej przyjrzeć się dziewczynie.

"Wygląda, jakby przeszła przez piekło," mówi Weston, odgarniając jej włosy.

Przesuwa ją lekko i pochyla się, by wziąć ją na ręce.

"Nic nie waży. Co jej się, do cholery, stało?" mówi, przyciągając dziewczynę bliżej do piersi.

Jej głowa opada na jego ramię, a on rusza w stronę samochodu. Archer jest tuż obok niego, a ja podążam za nimi, gdy tylko Sawyer kończy rozmowę.

"Spotka się z nami w domu." Mówi, a ja kiwam głową.

"Dobrze. Wynośmy się stąd." Mówię, biegnąc w górę nasypu w kierunku SUV-a.

Kiedy wsiadam na miejsce kierowcy, zerkam na tył, widząc, jak Archer owija kurtkę wokół ramion dziewczyny i kładzie ją na swoich kolanach. Weston trzyma jej nogi i stopy na swoich kolanach, a jego ramię spoczywa na jej talii. To nie jest najbezpieczniejszy sposób na przewożenie ofiary postrzału, ale nie mamy czasu na nic specjalnego. Ta dziewczyna potrzebuje pomocy i to szybko.

Sawyer wskakuje do środka i kiedy wszyscy jesteśmy zapięci, ruszam z pobocza i zawracam, aby wrócić do domu. Przez chwilę milczymy, ale Sawyer nie znosi ciszy, więc pierwszy się odzywa.

"Co to, do diabła, było? Kim jest ta dziewczyna?" Pyta, zerkając na nią.

"Jest taka...malutka." Mruczy Weston, a Sawyer parska śmiechem.

"Każdy wygląda malutko przy tobie, wielkoludzie." Weston pochyla się do przodu i uderza go w tył głowy.

Sawyer wybucha śmiechem, a ja również go klepię.

"Skąd ona się wzięła? Na tej drodze nie ma nic przez mile." Mówi Archer, a ja zastanawiam się nad tym samym.

"To nie mogło być żadne dobre miejsce. Wystarczy na nią spojrzeć." Spoglądam w lusterko wsteczne na nią, ale nie sądzę, żebym kiedykolwiek mógł zapomnieć widoku jej przerażonych oczu. "Coś z nią jest nie tak."

"Powiedziałbym, że jest wiele rzeczy nie tak. Jest malutka, jakby nie jadła od tygodni, ma na sobie obdarte ubrania, jeśli można to nazwać ubraniami, i jest ranna. Musiała pochodzić z jakiejś grupy handlu ludźmi, to jedyne wytłumaczenie." Mówi Sawyer.

"Zgadzam się, ale było coś więcej. Sposób, w jaki się rozglądała...jakby nas nie widziała." Zwracam uwagę.

Reszta znowu milknie, jakby próbując przypomnieć sobie, co widziałem.

"Uważasz, że jest...niewidoma?" Pyta Archer.

Jego głos jest niski, a kiedy zerkam w lusterko, widzę, jak patrzy na dziewczynę smutnym wzrokiem. O rany...

"Możliwe, ale jeśli pochodziła z grupy handlu ludźmi, dawno by się jej pozbyli." Przypominam im.

Defektywna Omega nie przynosi dużych pieniędzy. Więc co to jest?

"Ma uraz głowy. Pamiętasz, jak Liddy zawsze mówiła o moich walkach? Mówiła, że po wystarczającej liczbie uderzeń w głowę mogę stracić wzrok." Mówi Weston, a ja myślę o tamtych latach.

Weston miał problemy z gniewem, kiedy dorastał, a jeden z naszych przybranych ojców wprowadził go do boksu. Stał się zafascynowany i nawet zaczął rywalizować, ale kiedy Liddy zaczęła studia medyczne, przekonała go, żeby przestał. Grała na jego poczuciu winy, mówiąc, że nie chce stracić brata przez jego potrzebę skopania komuś tyłka.

Myśleliśmy, że przesadza, ale Weston miał bliskie spotkanie i to była ostatnia kropla. Przestał i nigdy nie oglądał się wstecz.

"Uważasz, że wstrząs mózgu zepsuł jej wzrok?" Pyta Sawyer w swoim mało elokwentnym stylu.

"Tak. Jeśli uderzyła wystarczająco mocno." Odpowiada Weston, a Sawyer przeklina pod nosem.

"Liddy będzie wiedziała, co zrobić, kiedy wrócimy do domu. Nie możemy zakładać niczego na razie." Mówię stanowczo.

Nie chcę myśleć najgorszego, zanim ona spojrzy na dziewczynę. To może być nic...

Reszta podróży mija w ciszy, ale co jakiś czas zerkam na dziewczynę. Nadal jest nieprzytomna i widzę, jak zmartwienie na twarzy Archera pogłębia się.

Proszę, niech ta dziewczyna nie umrze w naszym samochodzie. To byłoby trudne do wyjaśnienia...

Poprzedni Rozdział
Następny Rozdział