110.Wybór

ALLISON.

Moje kolana zablokowały się w miejscu, a oddech się zatrzymał. Nie mogłam się ruszyć, nie mogłam mrugnąć. Tam był. Sullivan. Mój brat. Stał przede mną, żywy, kiedy nie powinien być. Cholera, czy ja śnię?

"Czemu jesteś taka cicha? Tak witasz swojego brata?" Jego głos był spokojny, niemalże...

Zaloguj się i kontynuuj czytanie