52.Przepis na katastrofę

ALLISON.

Quinn szła przede mną, jej krok był szybki i pewny - niemal podekscytowany. Przyspieszyłam, aby dorównać jej tempie.

"Dokąd dokładnie idziemy?" zapytałam, podążając za nią jak nerwowy szczeniak. Wydawała się dziwnie entuzjastyczna wobec całej tej sytuacji.

"Zobaczysz," odpowiedziała Quin...

Zaloguj się i kontynuuj czytanie