Rozdział 10

Sześć lat później, "Przepraszam, panie," odezwał się sekretarz Chase'a, jego postawa celowo powściągliwa, przekazując cały wachlarz emocji.

Chase Johnson rozproszył je.

I dopóki mu nie odpowiadały, nie był człowiekiem, który zazwyczaj akceptował obecność uczuć. Albo pomagały mu w jakiś sposób.

"Pozwoliłem sobie zebrać kolejną grupę kandydatów," kontynuował Gabby tym samym tonem, bo nie był typem sekretarza, który wahał się przekazywać swoje pomysły, uczucia czy myśli, bez względu na to, jak były ukryte. "Ponieważ poprzednich kilka spotkało się z niechęcią," Chase wiedział o tym.

Stał przy szklanej przegrodzie, która dzieliła go od reszty jego eleganckiego, nowoczesnego biura, nie przy oknie, które wychodziło na jedną z najbogatszych dzielnic Rzymu. Było to idealne antidotum na zawiłość i ciężar rzymskiej historii, która przenikała resztę miasta.

Chase był dobrze zaznajomiony z trzytysiącletnim miastem, od jego ukrytych uliczek po najbardziej znane place. Wiedział, jak to jest dorastać surowo i niekochany w cieniu dawnych wielkich chwał. A kim stał się w tym mieście - odrzuconym bękartem człowieka, który uznawał tylko swoje prawowite dzieci i odwracał się od swoich błędów?

Cóż, nigdy nie sądził, że odnalezienie swojego prawdziwego ojca da mu zimne, zimne serce. Przynajmniej przetrwał sam. Bardziej udany niż stary.

On i Justin zdobyli każdy cal rozległych widoków, które ich biuro oferowało, ale był o wiele bardziej dumny z tego, co zrobił wewnątrz murów CJ Johnson Software. W końcu Justin, jego najlepszy przyjaciel, posiadał tylko 30% firmy, a on 70%.

Chase uznał to za przyzwoity początek, gdy jego osobisty majątek przewyższył nie tylko majątek jego rywala. Osiągnął ten kamień milowy w pierwszym roku po ślubie Tylera. Ten ślub dręczył jego umysł.

Usta Chase'a zacisnęły się w nieuniknionym niezadowoleniu, gdy jego umysł przyciągnął go z powrotem do okresu życia, który najbardziej chciał zapomnieć. Jedyny odcinek jego życia, gdzie stracił koncentrację. Gdzie był tak blisko zapomnienia o sobie całkowicie.

Nie że jego wspomnienia z tamtego czasu były małe, dokładnie. Ale był zmotywowany do sukcesu i odnalezienia tej kobiety.

Niemniej jednak, biuro przypominało mu, dokąd zmierza. Co zbudował własnymi rękami i siłą woli. Wzmacniało jego cele. Nie miał zamiaru zapomnieć ani chwili, jak doszedł do tego miejsca.

"Jeśli zwróci pan uwagę na swój tablet, panie," odezwał się głos jego sekretarza, nadmiernie spokojny. Jego własna celna uwaga, jak zwykle. "Zorganizowałem wybór dziedziczek dla pana przyjemności, uporządkowanych według ich pozycji społecznej."

Chase spacerował z dala od swoich biur, całego tego granitu i stali, które były dla niego tak kojące tutaj, w starej Rzymie. Jego wizja wypełniła całą strukturę. To jego pieniądze. Jego ludzie ciężko pracują, aby jego aspiracje stały się rzeczywistością.

Nadszedł czas, aby ruszyć dalej i znaleźć żonę.

Pragnienie Chase'a, aby się ożenić, miało niewiele wspólnego z tym. Małżeństwo sprawiłoby, że wydawałby się bardziej stabilny i ustatkowany, co było faworyzowane przez niektóre bardziej konserwatywne konta. Małżeństwo mogłoby trzymać go z dala od mediów, co jego zarząd z pewnością by lubił. Żona zapewniłaby Chase'owi również prawnych następców jego pieniędzy i władzy.

Chase wolałby umrzeć, niż narazić dziecko na traumy, które sam przeżył, zwłaszcza brak nazwiska ojca. Ponadto, małżeństwo zakończyłoby szemrania jego zarządu. Chase był zawstydzeniem dla własnej firmy jako samotny mężczyzna z dużymi apetytami. Chase był jakoś mniej godny zaufania niż inni CEO, wszyscy z legalnymi małżonkami i dziećmi.

Chase odsunął rękę od szczęki. Był świadomy pory roku. I dlaczego jego myśli ciągle wracały do dnia ślubu Tylera i pięknych płomieni, które niemal pochłonęły jego życie. Ale nie miał zamiaru upamiętniać tego wydarzenia. Kobieta zniknęła. To była tylko jednorazowa przygoda. Nic więcej. Zamiast tego spojrzał na swoją sekretarkę, wyraźnie niecierpliwie czekającą.

„Co daje ci wrażenie, że ta grupa niespokojnych, chciwych socjetek będzie bardziej kusząca niż poprzednia?” zapytał.

„Chce pan coś kuszącego, sir? Nie sądzę, żeby to było na mojej liście. Szukałam czegoś bardziej odpowiedniego.”

Córka filantropa z Rosji. Dwie włoskie damy z różnych rodzin, które były spokrewnione z dawnymi królami i królowymi gdzieś w głębokich, ciemnych, splątanych korzeniach ich drzew genealogicznych. Dziedziczka z Rumunii, która wychowała pieniądze na hodowlę zwierząt na drugim końcu świata.

Były wszystkie piękne na swój sposób. Jeśli nie formalnie stylizowane, to wypolerowane na błysk. Wszystkie były skończone w jakiejś formie. Jedna z nich prowadziła własną fundację.

Inna poświęcała większość swojego czasu na pracę humanitarną. I żadna z nich nigdy nie pojawiła się w tabloidach.

Chase odmówił przyjęcia kogokolwiek, kto miał zapach ciekawości paparazzi w sobie lub w pobliżu, jak dziedziczka winiarni z L.A., która sama była cudownie nieskazitelna, ale była najlepszą przyjaciółką od szkoły z supergwiazdą, której życie rozgrywało się na łamach gazet na całym świecie. Dziękuję, ale nie. Nie chciał żadnych kontrowersji. Żadnych ciemnych sekretów czekających na ujawnienie w najgorszym możliwym momencie. W rzeczywistości, żadnych sekretów w ogóle. Chase był bałaganem. Całe jego istnienie było tajemnicą, potem szokiem, z własnymi nagłówkami.

Chase’a niesławne, nieślubne narodziny i upór jego ojca, magnata żeglugowego, by nie uznać jego istnienia przez całe życie, mogły równie dobrze być jego nemezis.

Zawsze czuł się naznaczony przez okoliczności swojego narodzenia i straszne wybory swoich rodziców.

Te rzeczy zawsze będą go naznaczać. Przynajmniej udało mu się dotrzeć na szczyt bez pomocy swojego prawdziwego ojca.

„Nie wyglądasz na zadowolonego, panie,” zauważył Gabby sarkastycznie. „Znowu muszę ci powiedzieć, że nieskazitelna dziedziczka o odpowiednim statusie społecznym jest ograniczonym zasobem.” Kiedy Chase zmarszczył na niego brwi, Gabby nieco uniósł podbródek. „Panie.”

„Dziś wieczorem spotkam się z ostatnią z wcześniejszego wyboru możliwości,” przypomniał Gabby'emu Chase.

„Panie, sam zarezerwowałem to spotkanie. Chwilę po tym, jak powiedziałeś mi, że twoje spotkanie z inną kobietą z tej listy było nieznośne ponad wszelką miarę. „Oczywiście. Nie wyglądała jak na zdjęciu; było to zdjęcie zretuszowane!” zauważył ponuro Chase.

„Niestety, to część kultury cyfrowego randkowania, z którą wszyscy mamy teraz do czynienia.”

„Gabby. Na zdjęciach, które mi dałeś, była słodko wyglądającą, konserwatywnie ubraną blondynką.”

Jego sekretarz uśmiechnął się.

„Ale przyszła z zielono-różowym irokezem i rękawem tatuaży. Jeśli mam być szczery, bardziej mi się podobała w ten sposób, ale trudno mi paradować księżniczkę punk rocka przed moją radą. Gdybym mógł, zrobiłbym to.”

„To pomysł Justina, panie.”

Chase przewrócił oczami.

„Kobieta, którą spotkasz dziś wieczorem, ma solidną obecność w mediach społecznościowych i absolutnie żadnych oznak punk rocka,” odpowiedział Gabby beznamiętnie. „Sprawdziłem osobiście.”

Chase westchnął, „Ach tak? Nie tak, jakbym nie mógł zrobić tego sam. Jesteśmy najlepszą firmą IT w Europie z jakiegoś powodu.”

„Wiem, panie.”

„Może dziś wieczorem zostanę oczarowany i wszystko to okaże się niepotrzebne.”

„Nadzieja umiera ostatnia,” mruknął Gabby. „Serio, Gabby? Czuję kpinę w twoim głosie.”

„Przepraszam, panie.”

Chase nie zanurzył się w jednym z wielu zadań, które czekały na jego uwagę po odprawieniu Gabby'ego. Widział, jak jego skrzynka odbiorcza się zapełnia. Świeciło się światło wiadomości. Zamiast się nimi zająć, siedział przy biurku, marszcząc brwi na namacalny dowód swojej władzy. Bo znowu, jedyną rzeczą, którą miał w głowie, była ona.

Jego najniebezpieczniejsza pokusa...

Kobieta, która niemal zniszczyła jego zdrowie psychiczne. Jego telefon zadzwonił, wyrywając go z rzeczywistości i daleko od wesela Tylera. Z dala od wspomnień, które prześladowały go od tamtego czasu.

Dziś wieczorem, kiedy skupił się na zadaniach, które na niego czekały, przysiągł, że zostawi przeszłość tam, gdzie jej miejsce, i skoncentruje się na kolejnym, jasnym etapie swojej wspaniałej przyszłości.

Kilka godzin później.

"Uważam, że bardzo ważne jest ustalenie jasnych granic od samego początku," powiedziała mu jego randka późnym wieczorem. Przyszła spóźniona, wyraźnie dumna ze swojego statusu jako drobnej członkini francuskiej arystokracji. Weszła do jednej z najbardziej ekskluzywnych restauracji w Rzymie z nosem w górze, jakby Chase zaproponował jej spotkanie w jednym z tych śliskich, plastikowych amerykańskich fast foodów. Jej wyraz twarzy nie zmienił się po kilku pierwszych kieliszkach. "Oczywiście, głównym celem każdej fuzji jest zabezpieczenie linii."

"Linii?"

"Jestem gotowa urodzić dziedzica i rezerwowego," powiedziała wyniośle. "Zaczęcie i zakończenie w ciągu pięciu lat. Uważam, że najlepiej jest ustalić, z góry i na piśmie, że wszelkie dzieci powinny być produkowane w kontrolowanych warunkach."

Chase był pewien, że miał bardziej romantyczne spotkania w zakładach przemysłowych.

"To jest linia produkcyjna?" zapytał sucho. "Jakiś rodzaj fabryki?"

Kobieta uśmiechnęła się złośliwie, "Mam już doskonałego lekarza od płodności, dyskretnego i kompetentnego, który może zapewnić, ku zadowoleniu wszystkich i zgodnie z wszelkimi legalnościami, że ich właściwe DNA będzie kontynuowane w następnej generacji."

"Wow!" Chase mrugnął w odpowiedzi. Miał posiłki pełne łez. Takie, które były jawnie seksualne. Podejścia bezpośrednie i szczere. Ale to było coś nowego. Wszystko wydawało się takie mechaniczne.

"Patrzysz na mnie, jakbym powiedziała coś niezwykłego," zauważyła jego randka."Przepraszam.” Chase próbował się uśmiechnąć, choć nie pamiętał, kiedy ostatnio czuł się mniej czarujący. "Czy sugerujesz, że mamy stworzyć potomstwo w laboratorium? Zamiast próbować zrobić to w bardziej tradycyjny sposób, który był popularny od wieków?"

"To jest układ biznesowy," odpowiedziała jego chłodna randka, wyglądając, jeśli to możliwe, jeszcze bardziej surowo niż wcześniej. "Oczekuję, że znajdziesz swoje uwolnienie gdzie indziej, jak ja. Dyskretnie, oczywiście. Nie toleruję skandali."

Wow, znowu! Ona jest robotem. Pomyślał sobie."Nic nie jest mniej skandaliczne niż małżeństwo bez seksu, oczywiście."Delikatny ślad linii pojawił się między jej idealnie ukształtowanymi brwiami. "Nie ma potrzeby mącić doskonale funkcjonującego małżeństwa takimi rzeczami, prawda?"

"Przemyślałaś wszystko," odpowiedział Chase chłodno.I później, po tym jak zostawił swoją randkę z krótkim skinieniem głowy i nieszczerym obietnicą, że jego ludzie skontaktują się z nią, Chase odwołał swojego kierowcę i zamiast tego poszedł pieszo. Był zdyscyplinowany. Justine powiedziała mu, żeby zaczął żyć. Zrobił to. Wydawało się to eleganckim rozwiązaniem.Aż do tej nocy sześć lat temu, kiedy podążył za nieprzemyślanym kaprysem w ponury listopadowy wieczór bardzo podobny do tego. Na zewnątrz jego domu też padał deszcz.

Daisy...Kiedy zapytał mężczyznę, który prowadził tę grupę taneczną, zdał sobie sprawę, że Daisy była inną kobietą. A kobieta, z którą uprawiał seks, zniknęła.

Na zawsze.

Poprzedni Rozdział
Następny Rozdział