Rozdział 11

W przytulnym małym mieszkaniu na ruchliwej ulicy 28, Amaya i jej psotny pięcioletni syn, Tommy, rozpoczęli poranną rutynę. Amaya była zajęta przygotowywaniem obiadu dla Tommy'ego, gdy jej stary iPhone zadzwonił, a ona szybko odeszła, aby odebrać połączenie.

"Hallo, Mary?" Uśmiechnęła się i otworzyła lodówkę.

"Tak, tak, jak mogłabym zapomnieć? Oczywiście. Przekaż moje pozdrowienia bliźniakom, dobrze? Wkrótce was odwiedzę." Mówiła szeptem, starając się nie przeszkadzać swojemu maluchowi. Jednak Tommy, ze swoją ciekawą i przygodową naturą, nie mógł oprzeć się eksplorowaniu swojego otoczenia. Gdy jego mama rozmawiała przez telefon, zauważył jej błyszczący smartfon leżący na stoliku kawowym.

Aromat obiadu wypełnił powietrze, a brzuch Tommy'ego burczał z głodu. "Mamo, jestem głodny." Nie mógł się doczekać swojego posiłku, ale wiedział, że nie powinien przerywać mamie podczas ważnej rozmowy. Więc wymyślił plan, aby zająć się czymś, podczas gdy czekał.

Chichocząc psotnie, Tommy podszedł na palcach do telefonu swojej mamy. Widział już wcześniej, jak Amaya go używa, i wiedział, jak go odblokować. Swoimi małymi paluszkami udało mu się odblokować telefon i znalazł się na ekranie głównym. Czując się jak mały geniusz, eksplorował dalej, stukając w ikony i otwierając aplikacje.

Tymczasem rozmowa Amayi przez telefon stawała się coraz bardziej intensywna, gdy Mary zapytała o rodziców Amayi, a ona przeszła do innego pokoju, aby mieć trochę prywatności. Nieświadoma nowego zainteresowania swojego syna jej telefonem, skupiła się na rozmowie, mając nadzieję, że wkrótce się skończy, aby mogła wrócić do swojego głodnego malucha.

W salonie Tommy przypadkowo otworzył aplikację kamery. Zachwycony magicznym światem w telefonie, zaczął robić selfie, jego urocza buzia wypełniała ekran. Następnie jego uwagę przyciągnęła aplikacja "nagrywanie głosu". Nie rozumiejąc, do czego służy, nacisnął czerwony przycisk, a jego słodki głos zaczął się nagrywać.

"Cześć, jestem T-tommy, i mam pięć lat! C-czy jesteś moim t-tatusiem?" ogłosił do telefonu z szerokim uśmiechem.

Nieświadoma rozwijającego się chaosu, Amaya skończyła rozmowę i wróciła do salonu, gdzie znalazła Tommy'ego głęboko pochłoniętego zabawą z jej telefonem. Nie mogła powstrzymać się od śmiechu na widok swojego syna, całkowicie pochłoniętego cyfrowym światem.

"Tommy, śniadanie jest gotowe, a twoja śniadaniówka jest przygotowana," powiedziała Amaya, próbując odzyskać telefon z rąk małego chłopca.

"Mamo, k-kiedy tatus wróci do domu?"

Amaya zatrzymała się i spojrzała na syna uważnie, zanim odpowiedziała, "No cóż, tatuś jest—um—tatuś jest zajęty za granicą, pamiętasz?"

"Ale mówiłaś, że wkrótce mnie odwiedzi."

Amaya westchnęła. Kłamała mu od pierwszego dnia, gdy zapytał o swojego ojca, i Bóg wie, że kłamała dla jego dobra. "No cóż, napiszę do niego jeszcze raz, dobrze? Na razie zjedz śniadanie, żebym mogła cię odprowadzić do szkoły, dobrze?"

"Dobrze, mamo."

Amaya usiadła na brzegu krzesła Tommy'ego. Jej serce było ciężkie, wiedząc, że jej syn dorasta i zaczyna zadawać pytania o swojego ojca, Chase'a, którego nigdy więcej nie spotkał. Wzięła głęboki oddech, próbując znaleźć odpowiednie słowa, aby go pocieszyć.

Tommy spojrzał na swoją mamę swoimi niewinnymi, ciekawymi oczami. "Mamo, dlaczego nie mam tatusia jak moi koledzy w szkole? Gdzie on jest? Dlaczego nigdy go nie ma?"

Amaya delikatnie odgarnęła pasmo włosów z twarzy Tommy'ego, jej głos był miękki i uspokajający. "Och, kochanie, wiem, że to naturalne, że zastanawiasz się nad swoim tatusiem. Ale on jest zawsze zajęty. Był bardzo wyjątkową osobą i bardzo cię kochał. Ale czasami życie nie układa się tak, jak planujemy."

"Nie rozumiem, mamo." Tommy zmarszczył brwi, próbując przetrawić to, co właśnie powiedziała jego mama. "Gdzie on poszedł? Czy nie chciał być z nami?"

Serce Amayi bolało na myśl, że jej syn czuje się opuszczony. Ujęła jego twarz w dłonie i spojrzała mu w oczy. "Nie, kochanie. To nie tak, że nie chciał być z nami. Czasami dzieją się rzeczy, których nie możemy kontrolować, i ludzie odchodzą niespodziewanie."

Cholera! Jak mogłam tak kłamać swojemu synowi? Pomyślała.

Tommy wydawał się rozważać jej słowa przez chwilę, zanim znów przemówił. "Czy zrobiłem coś złego, mamo? Czy to dlatego on odszedł?"

Łzy napłynęły do oczu Amayi, gdy zdała sobie sprawę, jak bardzo niewinny umysł jej syna próbuje zrozumieć sytuację. "Och, nie, Tommy. Nie zrobiłeś nic złego. Twój tatuś i ja kochaliśmy cię bardziej niż cokolwiek na świecie. Czasami życie stawia przed nami wyzwania, które są poza naszym zrozumieniem, i musimy być silni, aby je pokonać."

Tommy wydawał się pocieszony słowami matki, ale nie mógł się powstrzymać od odczuwania smutku. "Chciałbym go poznać, mamo. Chcę wiedzieć więcej o moim tacie."

Amaya przytuliła Tommy'ego mocno, powstrzymując łzy, gdy mówiła cicho. "Ja też bym tego chciała, mój mały. Twój tata był wspaniałym człowiekiem i żyje w twoim sercu. Możemy rozmawiać o nim, kiedy tylko zechcesz, a ja będę dzielić się z tobą opowieściami i wspomnieniami, abyś mógł go poznać w wyjątkowy sposób."

Kolejne kłamstwo.

"Okay, mamo, wierzę ci," odpowiedział Tommy, jego głos pełen zaufania i miłości.

Amaya pocałowała syna w czoło. "Jesteś moim odważnym chłopcem, kochanie. Pamiętaj, że kocham cię całym sercem i zawsze będę przy tobie, bez względu na wszystko."

Kończąc śniadanie, Amaya czuła mieszankę emocji: smutek z powodu przeszłości, wdzięczność za zrozumienie syna i nadzieję na przyszłość. Wiedziała, że droga przed nią może być pełna wyzwań, ale była zdeterminowana, aby być najlepszą matką dla Tommy'ego i tworzyć nowe piękne chwile razem.

W tym momencie telefon Amayi znowu zadzwonił; przedstawiciel HR z JC Johnson Software zadzwonił w sprawie jej aplikacji na stanowisko specjalisty IT.


O 9 rano, w budynku JC Johnson, Amaya weszła do ogromnego holu recepcyjnego.

Była szczera – nawet przyznała podczas rozmowy telefonicznej, że uczęszcza na studia magisterskie w czwartkowe wieczory i że za kilka miesięcy ma nadzieję je ukończyć.

Wszystko szło naprawdę dobrze, aż Eva, jej przyjaciółka i sąsiadka, wyszła z windy, aby przywitać Amayę – i naprawdę nie rozumiała dlaczego.

"Dzięki Bogu, że jesteś tu wcześnie." Eva przywitała ją z małym uśmiechem. Przygotowała się bardzo starannie do rozmowy kwalifikacyjnej. Czytała wszystko, co mogła znaleźć na temat JC Johnson Software – o ich spektakularnym wzroście, nawet w ponurych czasach. Wiceprezes, Justin De Nero z działu aplikacji, miał bezkompromisowe podejście – nie było tajnej formuły jego sukcesu, jak przeczytała w rzadkim wywiadzie, który udzielił – tylko rozsądne decyzje, przejrzystość IT i odmowa ulegania modom.

Tak, przeczytała o nim i potem przeszła przez swoje ulubione błyszczące magazyny, śledząc każdą radę w przygotowaniu do tego popołudnia.

W końcu Justin De Nero był twarzą JC Johnson.

"Eva, nie rozumiem. Złożyłam aplikację na specjalistę IT, jak sugerowałaś, pod kierownictwem pana De Nero; dlaczego nagła zmiana?"

Eva westchnęła i pociągnęła ją na bok. "Nie mam pojęcia; słyszałam, że stanowisko zostało, hm – cóż, zatrudnili kogoś, a HR otrzymał telefon, że Wielki Szef chciał nowego osobistego sekretarza."

"I?" Zmarszczyła brwi, nie chcąc wiedzieć, kim był Wielki Szef.

"Nie mam pojęcia, dlaczego HR wybrał ciebie."

"Nie mam – czekaj, sekretarza, tak?"

Eva skinęła głową.

"Ale nie mam takiego doświadczenia, ja –"

"Amaya, wiem, ale to twoja wielka szansa; to zdecydowanie największa firma IT tutaj w Europie."

"Dział wykonawczy, prawda?"

"Tak," odpowiedziała Eva z błyskiem w oczach, patrząc na nią od góry do dołu. "Dobrze wybrałaś na rozmowę."

Amaya przeszukała sklepy z odzieżą używaną i znalazła oszałamiający – choć trochę ciasny na jej dobrze zaokrągloną sylwetkę – jasnoliliowy lniany garnitur od projektanta, wyprostowała swoje grube brązowe loki i ułożyła je w elegancki francuski kok, a będąc strasznie spłukaną, jak radził jeden magazyn, poszła do stoiska z makijażem w domu towarowym i udawała, że jest przyszłą panną młodą, próbującą wygląd na swój ślubny dzień.

Mary zawsze dokuczała jej za obsesję na punkcie magazynów, a Mary narzekała, ile ich kupiła, ale były jej ratunkiem.

"Jesteś pewna tego stanowiska sekretarki?" Zapytała, zanim podążyła za długim krokiem Evy do windy.

"Tak, i nie martw się, twój rozmówca jest moim przyjacielem. To tylko – wiesz, dla formalności."

"Okay."

"Po przyjeździe na piąte piętro, idź w prawo i trzecie drzwi, okay?"

"Boże, nie wiem czy –"

"Spokojnie, Amaya. Za dużo myślisz. Po prostu się zrelaksuj i odpowiadaj na pytania."

"Ale nie jestem pewna –"

"Oczywiście, że jesteś," Eva wyraźnie się nie zgadzała. Jej rozmówca był ubrany w surowy szary garnitur z czarnymi płaskimi butami. Jej delikatne srebrne włosy były przycięte w schludny, praktyczny bob, a na ustach miała tylko niechętny odcień koralowej szminki. Antyteza, w rzeczywistości, wyglądu, który Amaya próbowała osiągnąć!

"Cześć, jestem Allen, zacznijmy." Uśmiechnęła się do Amayi.

Poprzedni Rozdział
Następny Rozdział