Rozdział 7

Cholera, to z pewnością pomyłka, pomyślała, a jednak zastanawiała się, dlaczego czuła się tak podekscytowana tym wszystkim. Tylko jedna drobna różnica. Złapała oddech na widok jego podnieconego ciała - jego cudownej, absolutnie męskiej, strasznie podnieconej sylwetki.

Studiowała malarstwo na uczelni. Rysowali nagie postacie i widziała wystarczająco dużo silnych mężczyzn - przynajmniej tak myślała. Spędziła dużo czasu na nagich plażach, ale nigdy nie widziała czegoś tak... groźnego.

Musiał zauważyć zmarszczone brwi na jej twarzy.

"Co się dzieje?" Przełknęła ślinę i pomyślała, że może odpowiedzieć mu szczerze. "To tylko... nigdy nie widziałam takiego... absolutnie tak wielkiego." Przynajmniej to była prawda.

Zobaczyła pierwszy błysk czystego męskiego ego, kiedy się uśmiechnął.

"Nie boisz się, prawda?" zapytał. A co z tym? Pewnie. "Ja, och, to tylko—"

"Obiecuję ci, Daisy, nie zrobię ci absolutnie nic, dopóki mnie o to nie poprosisz; dziś wieczorem ty jesteś szefem."

"Obiecujesz?" zapytała cicho. Ich spojrzenia były przyciągnięte.

"Dotrzymam obietnicy." Moje drugie imię to Niebezpieczeństwo. Hah! Była albo najbardziej naiwna i niewinna kobieta na świecie, albo jej instynkt był na najwyższym poziomie, ponieważ miała dziwne przeczucie, że naprawdę może mu zaufać.

Nie tak, że nic nie wiedziała o Chase Johnsonie. Mary opowiedziała jej tyle o najbliższym krewnym Tylera, że prawie czuła, że go zna - trochę.

"Dobrze," powiedziała.

"W porządku," powiedział. Zbliżył się do niej i wsunął dwa palce pod jedną stronę jej rajstop.

"Ach, czy mogę je zostawić na kilka minut, powiedzmy, dziesięć minut?" Teraz, kiedy nadszedł wielki moment, zdała sobie sprawę, że potrzebuje trochę więcej czasu. Tylko odrobinę.

Zaśmiał się. "Oczywiście," odpowiedział, osiadając obok niej i kładąc swoje ciało na jej, opierając ciężar na łokciach. "Masz absolutnie przepiękne usta," powiedział cicho, patrząc jej w oczy.

"Hmmm," zamyśliła się, zanim ją pocałował. Tym razem było inaczej, z ciepłem ognia na ich ciałach. On był, oczywiście, nagi. Wyłączył wszystkie światła, przynosząc jej kieliszek białego wina, więc jedynym światłem w pokoju był ogień. Sztuczny futrzany dywan był tak zmysłowy na jej skórze. Jego klatka piersiowa była twarda i mocna.

Pocałował ją ponownie, potem pocałował jej szyję, a następnie stopniowo przesuwał się po jej ciele, aż całował i głaskał jej piersi. Jęknęła z czystej kobiecej radości.

Ścisnęła uda, próbując złagodzić wilgotne, mrowiące, niemal palące uczucie między nogami. Jej palce zaplątały się w jego czarne włosy; przycisnęła jego twarz do swoich piersi bardziej intymnie i wydała głęboki, oddechowy westchnienie.

"Dobrze?" zapytał cicho. "Och, tak," odpowiedziała cicho, a potem rozszerzyła nogi, gdy poczuła, jak jedna z jego rąk wędruje po jej wewnętrznym udzie, a następnie pod pasek rajstop.

Potem pojawiły się jego palce, dokładnie tam, gdzie najbardziej ją paliło. Znalazł jej najbardziej wrażliwy punkt i powoli głaskał oraz naciskał, aż jej biodra się wygięły, a ona cicho jęknęła.

"Boże," powiedział cicho, "jesteś taka gorąca!"

Nie obchodziło jej, co myślał, i żadna część jego ciała nie stanowiła dla niej zagrożenia. Po prostu podążała w przeciwnym kierunku od tej doświadczonej ręki, tej diabelskiej ręki, i pewnego, stałego uchwytu, który prowadził ją do krain, o których istnieniu nawet nie wiedziała.

Oczywiście, bawiła się sama ze sobą, ale nie było porównania. Kiedy mężczyzna ją dotykał, było to o wiele bardziej ekscytujące, tak zmysłowe, tak seksualne, tak... nieprzewidywalne.

"Tak jest," powiedział cicho, gdy położyła rękę na jego. "Tak."

Wtedy coś się stało. Krzyknęła i chwyciła jego ramię, gdy jej oddech szybko przyspieszył. Zamknęła oczy i otworzyła usta w cichym "och". Mocno ją uchwycił i cicho się zaśmiał, zadowolonym i rozkosznym męskim chichotem.

"Jesteś taka piękna," powiedział miękko, głaszcząc jeden z jej piersi. "Szczególnie teraz."

Nie była w stanie myśleć jasno. Mogła tylko spojrzeć na niego z ciężkimi powiekami. Dzięki Bogu, że nie był chamem. Nie mogła sobie wyobrazić, jak by się obroniła, gdyby jej peruka spadła. Oczywiście, przymocowała ją wystarczającą ilością szpilek, aby zatopić pancernik.

"Teraz możesz to zrobić dla mnie," odpowiedziała, wyginając plecy i podnosząc ramiona nad głowę. Zaczęła się śmiać.

"Cokolwiek chcesz, teraz!" Zaśmiał się. Potem patrzyła, jak podnosi jej kieliszek wina. Myślała, że poda jej łyk, i była zaskoczona, gdy wziął łyk do ust i trzymał go tam.

"Co kombinujesz?" szepnęła, a potem dowiedziała się, gdy zsunął się w dół jej ciała, jej nogi nadal szeroko rozłożone, i osadził głowę między jej udami. Jedną ręką odsunął jej majtki na bok i znalazł ją ustami i językiem.

"O mój Boże!" krzyknęła, i osiągnęła kolejny orgazm w ciągu kilku minut.

Był wystarczająco dżentelmenem, żeby pozwolić jej się zregenerować.

Gdy tylko była zdolna do koherentnych myśli, zdecydowała, że chce iść na całość. Jeśli to miałby być pierwszy i ostatni seks, jaki mogłaby mieć przez długi czas, chciała, aby wszystkie jej pytania zostały odpowiedziane.

"Chcę cię zobaczyć," szepnęła.

"Bądź moim gościem," odparł, gdy przesunęła się w dół futrzanego dywanu i przyjrzała mu się naprawdę dobrze po raz pierwszy.

Był imponujący. Niezwykle imponujący. Okrążyła podstawę jego erekcji ręką, zdumiona, że jej palce się nie dotykały.

Imponujący to odpowiednie słowo, na pewno. Nie chciała zdradzić swojej niewiedzy, więc powiedziała: "Wiem, że wszyscy mężczyźni są różni. Czy mógłbyś pokazać mi, co lubisz?"

Przez chwilę myślała, że zrobiła coś źle, ponieważ zaczął się śmiać, jego płaski brzuch się poruszał. Ten facet miał pięknie zdefiniowane mięśnie, nawet sześciopak.

"Co?" powiedziała. "Myślę, że umarłem i trafiłem do nieba." Położył rękę na jej i pokazał jej, co lubi.

"Dzięki, mogę przejąć od tego momentu."

"Jestem pewien, że możesz," powiedział, jego głos napięty.

Nie była zupełnie nieświadoma. Po prostu pierwszy raz miała prawdziwego, żywego mężczyznę do ćwiczeń — pełnowymiarową figurkę akcji, można by rzec. A skoro nigdy więcej nie miała go zobaczyć, czemu nie pójść na całość?

Powoli, ostrożnie, opuściła usta na czubek jego erekcji i delikatnie go wprowadziła. Prawie się roześmiała, gdy usłyszała jego zduszony jęk. Eksperymentowała, zadowalając siebie i zaspokajając swoją ciekawość na temat mężczyzn niemal tak samo, jak skupiała się na jego przyjemności.

Kiedy ją zatrzymał, była zdezorientowana.

"Nie podobało ci się?"

"O, nie. Można powiedzieć, że podobało mi się aż za bardzo. Gdybyś robiła to dłużej, cóż..."

"Och." Jej twarz zapłonęła, gdy nagle zrozumiała, o co mu chodziło. Dzięki Bogu, że nie mógł wiedzieć, jak niewinna była w tych sprawach.

"Chodź tu," powiedział, przyciągając ją do swoich ramion, gdy usiadł na dywanie. Pocałował ją długo i mocno, obejmując jej twarz w dłoniach. "Jesteś najlepszą rzeczą, jaka mi się przytrafiła od wieków."

"Ty też," powiedziała, i naprawdę tak myślała. "Zdejmijmy to, dobrze?" powiedział, zahaczając palcami o boki jej czarnych satynowych majtek.

Nadszedł moment prawdy. Amaya zdała sobie sprawę, że chciała wiedzieć. Doszła tak daleko i cieszyła się ogromnie. Teraz chciała wiedzieć wszystko.

"Dobrze," wyszeptała, a potem przygryzła wargę, aby powstrzymać jej drżenie.

"Hej," powiedział, i przesunął palcem po jej wargach. "Wszystko w porządku?"

Pokiwała głową. "Po prostu jestem naprawdę podekscytowana."

"Ja też," wyszeptał.

Wtedy uniosła się na kolanach, a on zsunął jej majtki wzdłuż ud. Usiadła z powrotem, jej goła pupa opierała się o sztuczne futro, a on zsunął jej majtki poniżej kostek, potem pomógł jej zdjąć buty — i była całkowicie naga.

"Co to?" powiedział, jego wzrok przyciągnęło coś.

"Co?"

"Na twojej pupie."

"Och, to róża." Zrobiła sobie tatuaż na dwudzieste pierwsze urodziny, na zakład. Mała czerwona róża z zieloną łodygą i dwoma liśćmi. Była tak bardzo częścią jej, że czasami zapominała, że w ogóle ją ma.

"Obróć się," powiedział. Posłusznie położyła się na brzuchu, podczas gdy on studiował tatuaż.

"Jest bardzo ładny."

"Lubię go."

"Jesteś bardzo ładna."

Uśmiechnęła się. "Lubię cię."

"Poczekaj chwilę. Podłoga robi się twarda." Wstał i podszedł do kanapy, gdzie zabrał kołdrę, która spadła na podłogę. Składając ją na pół, przyniósł z powrotem i, wskazując jej, żeby się przesunęła, położył ją na dywanie.

"Lepiej," powiedział, potem wziął ją za rękę i przyciągnął do siebie.

I pocałował ją. I pocałował ją ponownie, mocniej. Bardziej natarczywie. I wiedziała, że to się wydarzy.

Pocałował jej powieki, nos i usta. Jej szyję, jej klatkę piersiową, jej piersi.

Pocałował jej sutki, obracał je na języku, delikatnie drażnił zębami, aż jęczała z potrzeby. Pocałował jej brzuch; pocałował jej wewnętrzne uda; pocałował ją tam, szepcząc, "Jesteś piękna wszędzie," potem przesunął się wzdłuż jej ciała i oparł się nad nią. Spojrzała na niego i wiedziała, że to już.

Wślizgnął się w nią z niekontrolowaną męską siłą, która mocno rzuciła ją na podłogę. Przy ostrym, szybkim bólu, łzy zebrały się w jej oczach, ale zamknęła je, bo nie chciała, aby je zobaczył lub wiedział.

Ale ten ból, to osobliwe pieczenie, rozciągające uczucie, zostało tak szybko zastąpione intensywną przyjemnością, że złapała jego ramiona, podniosła się z złożonej kołdry, a potem chwyciła jego pośladki, zmuszając go do ruchu przeciwko niej w odpowiedni sposób.

I wtedy stało się to ponownie, kolejny orgazm, i pomyślała, że skończy, ale on kontynuował, poruszając się w niej raz za razem, intensywny seksualny rytm zwiększał się w sile i szybkości.

"Jesteś niesamowity," Leanęła się, jej usta ledwo dotykając jego. "Ty też jesteś," wymamrotała, jej oddech ciepły na jego skórze. W tej chwili czas wydawał się zatrzymać, gdy ich usta w końcu się spotkały, zapalając pasję, która tliła się pod powierzchnią zbyt długo. Pokój zniknął, a wszystko, co się liczyło, to elektryczne połączenie między nimi.

Noc była pełna pasji, odkrywania i głębokiego poczucia bliskości. Odkryli nowe szczyty przyjemności i dzielili się momentami wrażliwości, które pogłębiły ich więź. W miarę upływu godzin, ich najdziksze oczekiwania nie tylko zostały spełnione, ale i przekroczone, pozostawiając ich oboje bez tchu i nasyconych.

A gdy leżeli splątani w swoich ramionach, blask satysfakcji rozprzestrzenił się na ich twarzach, wiedząc, że ta noc była tylko początkiem niezwykłej podróży, którą wspólnie rozpoczęli.

Ich ciała zaczęły się splatać, poruszając się w rytm ich wspólnej pasji. Powietrze iskrzyło elektrycznością, gdy wyruszyli w podróż intymności, ich serca bijące w doskonałej harmonii.

Zatraceni w gorączce chwili, pozbyli się wszelkich pozorów czy rezerw, obejmując wrażliwość i autentyczność ich połączenia. W tym momencie głębokiej bliskości odkryli miłość, która przekraczała gry i oczekiwania, miłość zbudowaną na zaufaniu, otwartości i wzajemnym pragnieniu bycia kochanym i kochać.

A gdy poddali się czułemu uściskowi nocy, Chase wiedział, że w końcu znalazł prawdziwy romans, którego tak długo pragnął - romans, który rozwijał się bez wysiłku, nieobciążony maskami czy wahanie, w ramionach kobiety, która obejmowała swoją prawdziwą jaźń, tak jak on nauczył się obejmować swoją.

Wtedy poczuła, że przestał, napiął się, i poczuła te męskie skurcze. Jęknął, zakopał twarz w jej ramieniu, a potem łapał powietrze, jakby biegał przez mile.

Mogła czuć jego bijące serce na swojej piersi. Kiedy w końcu zwolniło, podniósł głowę i znalazł jej usta swoimi. Pocałował ją, a potem powoli przesunął się na bok, pozostawiając ich ciała złączone.

Nie mogła utrzymać oczu otwartych. Jej powieki opadły. Jedyną myślą w jej głowie było, że to na pewno było warte czekania.

Poprzedni Rozdział
Następny Rozdział