Rozdział 8
Kiedy Amaya obudziła się, nie wiedziała, ile czasu minęło, ale wiedziała, że koc zsunął się z jej ramion i było jej zimno. Ogień zmienił się w żarzące się węgle. Pokój był prawie całkowicie ciemny. „Cholera… cholera!”
Szarpnęła koc, wyciągnęła trochę więcej spod nieruchomego ciała Chase'a, a potem zamarła, gdy usłyszała jego głos.
„Um—Daisy? Jesteś obudzona?”
Nie była pewna. „Hmm tak…”
Przewrócił się i przesunął ciężar, aby mogli przykryć się kocem, śpiąc na sztucznym futrze. „Dobrze. Wszystko w porządku?” Chase zapytał. Wyczuwając niepokój w jego głosie.
„W porządku, a ty?” W odpowiedzi ramię owinęło się wokół jej talii i przyciągnęło ją blisko niego.
„Jak myślisz?” powiedział cicho. Znowu był podniecony, twardy i gotowy, zdała sobie sprawę.
Pocałowała go, szukając jego twarzy w ciemności. Odpowiedział. Odkryła, że ponieważ wcześniej byli tak przygotowani, teraz potrzeba było znacznie mniej zabawy, aby oboje byli gotowi. Mimo że była obolała, wiedziała, że pozwoli mu wejść w nią ponownie, gdy sięgnął między jej nogi i zaczął ją pieścić.
Amaya była zaskoczona, gdy przesunął się na plecy, koc nadal był na nich, i umieścił ją nad swoim sztywnym członkiem.
Znowu opadła na niego, i tym razem było łatwiej; nie było żadnego dyskomfortu, gdy wchodził w nią, a potem całkowicie ją wypełniał. Nic poza ekstazą, falami i falami, gdy zaczął się poruszać pod nią, a ona podążała za jego rytmem.
Nie mogła zobaczyć jego twarzy w ciemności, ale nie musiała. Nigdy nie zapomni Chase'a ani tego, co dla niej zrobił tej nocy. Nie wiedział, kim była, a nie traktował jej jak delikatną porcelanową laleczkę, którą należy trzymać w szafie. Traktował ją — i nadal traktował — jak kobietę. Od dawna desperacko tego pragnęła. To było tak naturalne.
Poruszała się przeciwko niemu z całkowitą swobodą. Była zadowolona ze swojego ciała jako tancerka, ale ten mężczyzna dorównywał jej ruch za ruchem. Był doskonałym partnerem seksualnym. Jego palce wbijały się w boki jej ciała, gdy podnosił ręce do jej talii. W końcu zsunęły się niżej, tak że oba jego kciuki muskały ziemię i w końcu dotknęły jej w najbardziej wrażliwym miejscu.
„Przyjdź dla mnie,” powiedział cicho. Jego słowa jeszcze bardziej ją rozdrażniły.
„Przyjdź dla mnie; chcę cię zobaczyć, jak dochodzisz.” Naciskał mocniej, jakby już wiedział, czego ona chce i potrzebuje. Kiedy doszła, odrzuciła głowę do tyłu i powiedziała: „Tak!”
Potem rzucił ją na plecy i zaczął w nią uderzać, szukając własnego spełnienia. Przytuliła się do niego, owijając nogi wokół jego talii. Nie wierzyła, że może iść dalej, ale on cofnął się i przełożył jej nogi przez swoje ramiona, zanim kontynuował ruch. Wiedziała, że idzie głębiej z nim, i to było wspaniałe.
Wtedy osiągnął swoje spełnienie, a ona poszła za nim jednocześnie. I nawet nie czuła, jak naciska na nią, gdy wszystko się skończyło, ponieważ owinęła ramiona wokół jego szyi i myślała, że nie może opuścić czegoś tak wspaniałego. Rano powie Chase'owi prawdę.
Przesunął się z dala od niej, a ona przytuliła się do jego ogromnego, ciepłego ciała. Mężczyzna wydawał się promieniować ciepłem. A gdy jego silne ramię owinęło się wokół jej talii i pod jej piersiami, chowając się za nią jak dwie małe łyżeczki w kuchennej szufladzie, Amaya zasnęła z uśmiechem na twarzy.
Zamierzała mu powiedzieć. Po takiej nocy byłaby głupia, gdyby tego nie zrobiła.
Amaya potrzebowała kilku sekund, aby zorientować się, gdzie jest, gdy obudziła się następnego ranka. Jej oczy nie chciały się dobrze zamknąć, a rzęsy były posklejane grubym tuszem.
Pocierając je palcami, mrugała, jej wzrok zamazywał się, gdy drobinka tuszu wpadała do jednego oka. Łzawiło, a ona mrugała. Pierwszą rzeczą, na którą skupiła się w porannym zimowym świetle wpadającym przez okno pokoju, była jej maska na stoliku kawowym obok skórzanej kanapy.
Maska...
Wydarzenia poprzedniej nocy nie wróciły do niej, dopóki nie spojrzała i zobaczyła Chase'a śpiącego, jego przedramię rzucone na oczy, imponująco nagi i muskularny tors, pokryty ciemnymi włosami. Puchowy koc, który był na nich obu, przesunął się tak, że ledwo przykrywał jego biodra.
Amaya zamrugała, wbiła wzrok w Chase'a i przypomniała sobie... Wszystko tam jest. W najdrobniejszych szczegółach.
Cholera!
Zamrugała jeszcze raz.
Ślub. Dzisiaj. O mój Boże. „Kurwa!” Musiała uciekać. Musiała wydostać się z tego miejsca, zanim Chase się obudzi i zacznie zadawać pytania, na które nie miała odpowiedzi.
Cholera! Co ona sobie myślała?
Nie była typem osoby, która rzuca się w wir przygód, przynajmniej nie seksualnie. Amaya miała wrażenie, że Chase nie był typem mężczyzny, którego zwykli znajomi byli tak niedoświadczeni jak ona.
Jak zawsze była. Przed wczorajszą nocą. Przed tym, jak Chase wkroczył w jej życie.
Amaya rozejrzała się, a potem sięgnęła po swoje czerwone satynowe majtki. Wiedziała, że nie może obwiniać Chase'a za to, co się między nimi wydarzyło, gdy wsunęła je na siebie i znalazła biustonosz. Zawsze był dżentelmenem. To ona go wyzywała, potem podwójnie wyzywała później tej nocy, a potem...
Zacisnęła wargi, aby powstrzymać jęk, zapięła biustonosz i sięgnęła po buty.
Ach, i jeszcze jedno. Co się stało z moimi ubraniami?
Z innymi facetami w salonie.
Mogła tylko modlić się, żeby wszyscy spali.
Właśnie miała wstać, gdy zapięła drugi but, kiedy Chase przeciągnął się, coś powiedział, a potem odwrócił się w jej stronę i delikatnie chwycił jej ramię.
"Daisy..." wymamrotał.
Nie ma pojęcia, jakie jest moje prawdziwe imię.
To ją z jakiegoś powodu zaniepokoiło. Nigdy więcej go nie zobaczy po ślubie Mary. Amaya wiedziała, że nigdy nie przyzna się do szalonego seksu z nim. Ale niepokoiło ją, że nigdy nie usłyszy tego zmysłowego, dymnego głosu, który nazywa ją jej prawdziwym imieniem. Przez chwilę poczuła się źle z powodu swojej nieuczciwości.
"Chase," powiedziała cicho. Pochyliła się i, pod wpływem impulsu, pocałowała go w policzek, a potem w usta, te usta, które zrobiły jej tak dzikie, seksowne rzeczy zeszłej nocy.
Uśmiechnął się tak słodko, zadowolony, męski uśmiech, że jej serce groziło przewróceniem się w piersi.
"Daisy," wyszeptał ponownie. "Nie odchodź jeszcze...."
Potem zasnął.
No cóż. Ten rozdział jej życia się zakończył. Ślub, przyjęcie, potem szybki skok na lotnisko i nigdy więcej nie zobaczy Chase'a.
Amaya zatrzymała się, odkrywając, że opuszczenie tego mężczyzny jest trudniejsze, niż się spodziewała. Zaczynała zdawać sobie sprawę, że jest beznadziejna w jednorazowych spotkaniach. Nie lubiła następnego poranka. Byli tak blisko, a teraz musiała się pożegnać.
W następnym uderzeniu serca jej zdrowy rozsądek powrócił.
On myśli, że jesteś striptizerką. Na miłość boską, byłaś klasycznym jednorazowym numerem. To nie tak, że Chase oferuje ci biały płotek, garaż na dwa samochody i dwójkę dzieci, choć nigdy nie rozumiałam tej połowy, jeśli chodzi o dziecko...
Amaya zacisnęła wargi, patrząc na niego, starając się zapamiętać jego sylwetkę, włosy i twarz. Te palce...
Nie mogła uwierzyć, jak bardzo się denerwuje.
Ten dźwięk...
Ten głos w ciemności był nieziemski. Zobaczyła czarne włosy na jego piersi i jak się zwężały na jego muskularnym brzuchu do miejsca, gdzie... Mężczyzna był niesamowity pod każdym względem.
Nie mogła się ruszyć.
Zacznij działać! Zdrowy głos w jej głowie krzyczał. Idź do niego. Powiedz mu, że mieliśmy tu coś wyjątkowego, powiedział inny głos, trochę słabszy i mniej pewny siebie.
Może on nie, argumentował pierwszy głos. A facet, który kochał się z tobą tak zeszłej nocy, miał dużo praktyki. Pomyśl o tym.
Tak, jest to. I fakt, że nigdy wcześniej nie zrobiłam nic tak szalonego.
Racja. Więc wynoś się! Ale... ale... Miała zamiar obudzić Chase'a, kładąc rękę na jego ramieniu, kiedy przypomniała sobie Mary.
Cholera! Dzień ślubu... Szpiegowałaś jej przyszłego małżonka. Jeśli prawda wyjdzie na jaw, nie będzie ślubu.
Mary byłaby największą przegraną w tej sytuacji. Nie mogła tego zrobić swojej najbliższej przyjaciółce, nie z jej całą przyszłością i szczęściem na szali.
Myśli o Mary zmusiły Amayę do działania. Wstała jak najdelikatniej mogła i na palcach wyszła z pokoju. Stojąc w drzwiach, rzuciła Chase'owi ostatnie długie spojrzenie, zanim zamknęła drzwi za sobą i pobiegła korytarzem w czerwonych satynowych majtkach i butach do połowy uda.





















































































































































































































