Rozdział Sto sześćdziesiąt siódmy.

Głośny, beztroski śmiech odbił się echem w luksusowym salonie Arjuna, dźwięk odbijał się od wysokich sufitów.

Arjun, siedzący sztywno na skórzanej kanapie, rzucił zabójcze spojrzenie na Karana, który śmiał się niekontrolowanie, zgięty w pół. Siddhartha siedział naprzeciwko nich, jego usta wykrzywio...

Zaloguj się i kontynuuj czytanie