Rozdział Sto dziewięćdziesiąt pięć.

Zaśmiał się. „Tylko sztuczka. Karan pomógł mi to ustawić, to zmieniacz głosu czy coś takiego...”

Zaaranżowałeś to?” zapytała z niedowierzaniem, jej głos lekko się podniósł.

„Musiałem wiedzieć, jak zareagujesz. A sądząc po tym, jak tu przybiegłaś, powiedziałbym, że całkiem nieźle się udało,” pow...

Zaloguj się i kontynuuj czytanie