Rozdział Sto dziewięćdziesiąt ósmy.

Gdy drzwi zatrzasnęły się, Shaurya pochylił się, przyciągając plik bliżej, a dym z jego papierosa wił się wokół krawędzi.

Przewrócił pierwszą stronę.

Jej imię, jej wiek, miękki kursywa jej podpisu. Schludne zdjęcie przypięte spinaczem do górnego rogu. I tam było znowu - ten uśmiech. Ten ciepły, pr...

Zaloguj się i kontynuuj czytanie