Rozdział trzeci.
Meera chodziła po korytarzu, przygryzając wargę - dobrze znany nawyk, który pojawiał się zawsze, gdy ogarniało ją napięcie.
Jej oczy przeszukiwały szkolny korytarz, przeskakując z jednej twarzy na drugą, szukając kogoś, kogo najwyraźniej nie mogła znaleźć.
Westchnienie wyrwało się z jej ust, gdy odwróciła się, by wrócić do środka, psychicznie przygotowując się na nadchodzące wiadomości.
Tuż przed wejściem do sali usłyszała, jak ktoś woła jej imię. Obróciła się, a tam była Jiya, biegnąca w jej stronę z uśmiechem tak szerokim, że niemal przyćmiewał poranne słońce.
"Przepraszam, że tak się spóźniłam!" Jiya sapała, łapiąc oddech.
Meera uśmiechnęła się, odczuwając ulgę.
"Nic nie szkodzi, ale naprawdę musimy się teraz spieszyć. Sala jest już pełna, a nie możemy sobie pozwolić na przegapienie ogłoszenia." powiedziała, ciągnąc Jiyę w stronę zatłoczonej auli.
W środku, szepty i pomruki wypełniały pokój, gdy uczniowie przesuwali się na swoich miejscach, buzując z niecierpliwości.
Grupy przyjaciół pochylały się blisko siebie, spekulując na temat rozmieszczeń, na które liczyli, większość trzymając kciuki, że zostaną przydzieleni do tej samej firmy.
"Ugh, a myślałam, że się spóźniłyśmy." Jiya jęknęła, gdy przeciskały się przez zatłoczone przejścia. W końcu znalazły miejsca na tyłach, akurat na czas.
"Hej, przynajmniej dotarłyśmy przed rozpoczęciem ogłoszeń." Meera szepnęła, wdzięczna, że nie przegapiły niczego ważnego. "Teraz musimy tylko czekać i słuchać nazwisk."
Jiya uśmiechnęła się, jej ekscytacja była widoczna. "Mam nadzieję, że będziemy pracować w tym samym zespole! A może..." poruszyła brwiami, "będziemy mogły przeprowadzić wywiad z panem Khanem!"
"Pan Khan?" Meera uniosła brew, wyglądając na zdezorientowaną.
"Och, nie znasz go? Yuvraj Khan! Jego firma jest również jedną z najlepszych w Indiach! I szczerze mówiąc, nie tylko jest sukcesem - jest arcydziełem." Jiya westchnęła marzycielsko, jej oczy błyszczały, gdy go sobie wyobrażała.
Meera stłumiła śmiech, rozbawiona podziwem swojej przyjaciółki. "Spotkałaś go kiedyś?"
Jiya odwróciła wzrok zawstydzona. "No cóż... może trochę poszperałam późno w nocy. Powiedzmy, że jest... niezapomniany."
Z dramatycznym gestem, Jiya zaczęła opisywać go.
"Yuvraj Khan, biznesmen i gigant w swojej branży, zbudował imperium hoteli, restauracji i klubów w całych Indiach, zwłaszcza tutaj w Mumbaju. Jest praktycznie domowym nazwiskiem." dodała, jej ton pełen podziwu.
Meera pokręciła głową, nadal rozbawiona. "Wygląda na to, że radzi sobie całkiem dobrze." przyznała, mimo wszystko pod wrażeniem.
"Och, ale nic nie może się równać z Arjunem Madhavem." Jiya kontynuowała, jej głos trochę opadł. "Praktycznie kontroluje połowę Azji swoimi przedsiębiorstwami."
Meera zmarszczyła brwi.
Jej myśli powędrowały do szeptów i artykułów prasowych, które widziała na jego temat. Zawsze były plotki, historie o politykach i policjantach, którzy próbowali stanąć przeciwko niemu, tylko po to, by skończyć... zaginionymi.
Wpływ Arjuna Madhava wydawał się tak potężny, że był nietykalny. Jakby trzymał całe miasto - a może nawet cały kraj - w garści.
Głos Jiyi wyrwał Meerę z jej rozmyślań.
"Szkoda, że ktoś tak przystojny musi być tak przerażający. Wiele dziewczyn go podziwia, mimo że wiedzą, że jest niebezpieczny."
Meera otworzyła usta, żeby odpowiedzieć, ale wtedy do sali wszedł dziekan, uciszając szum studentów.
"Proszę o uwagę." głos dziekana odbił się echem przez mikrofon, przyciągając skupienie. Sala zamilkła, a wszystkie oczy zwróciły się ku niemu.
"Przede wszystkim gratulacje dla każdego z was. Dotarcie do trzeciego roku w tej prestiżowej instytucji to nie lada wyczyn. Ciężko pracowaliście, a teraz nadszedł czas, aby zastosować te umiejętności poza murami tej szkoły. Ten projekt będzie kluczowym doświadczeniem, przygotowującym was do rzeczywistego świata biznesu i innowacji."
Fala oklasków przeszła przez salę, a Meera poczuła dumę. Wszyscy zaszli tak daleko.
Dziekan kontynuował, teraz bardziej poważnym tonem.
"Teraz muszę omówić szczegóły tego projektu. W przeszłości każda grupa pracowała bezpośrednio w swoich przypisanych firmach. Jednak w tym roku wprowadziliśmy zmiany, aby uniknąć rozproszeń i utrzymać reputację szkoły. Tylko jeden lider z każdej grupy będzie bezpośrednio współpracować z firmami, podczas gdy reszta zespołu będzie pracować tutaj, zbierając informacje i opracowując strategie."
Meera i Jiya wymieniły zaskoczone spojrzenia.
"Wyniki akademickie lidera zespołu będą decydować o firmie, do której każda grupa zostanie przypisana. Zachęcam was wszystkich, abyście pamiętali - profesjonalizm jest najważniejszy. Jakiekolwiek pytania osobiste są surowo zabronione, a wszystkie interakcje muszą pozostawać w granicach tematów związanych z biznesem i przemysłem. Te rozmowy będą prowadzone przez okres jednego miesiąca."
Szepty między studentami narastały, wielu było zaskoczonych, jak bardzo uporządkowany stał się projekt w tym roku.
"Wow, naprawdę są surowi w tej kwestii." Jiya szepnęła, kręcąc głową. "I tylko jedna osoba z każdej grupy będzie nas reprezentować? Nie spodziewałam się tego."
Meera skinęła głową, czując ciężar zmian.
Tuż przed tym, jak miała odpowiedzieć, ponownie rozbrzmiał głos dziekana. "A teraz ogłoszę listy zespołów. Możecie sprawdzić czat ogłoszeń szkoły, aby dowiedzieć się, do jakich firm zostaliście przypisani."
Meera wstrzymała oddech, jej serce waliło, gdy skrzyżowała palce. "Proszę, niech będziemy w tej samej drużynie." wyszeptała, wysyłając szybkie modlitwy.
Jiya, obok niej, również skrzyżowała palce, wyglądając na pełną nadziei. W tym momencie profesor Tiwari wszedł, niosąc kartkę z listą nazwisk. Wręczyła ją dziekanowi, który odchrząknął.
"No to zaczynamy." Meera wyszeptała do siebie, przygotowując się na to, co los miał dla niej w zanadrzu.
.
.
.
.
.
Meera stała w korytarzu, zaciskając palce na brzegu swojego topu, cichy gest zdradzający jej burzliwe emocje.
Niepokój narastał w niej, mieszanka strachu i bezsilności, którą starała się opanować.
Spojrzała w górę, akurat na czas, by zobaczyć Jię biegnącą w jej stronę, twarz jej przyjaciółki była pełna troski.
"Meera, wszystko będzie dobrze." powiedziała Jiya miękko, próbując ją uspokoić.
Ale głos Meery drżał, gdy odpowiedziała, "Nie, Jiya, nie będzie..." Jej słowa wyszły prawie szeptem, jej gardło ściskały emocje.
Jiya delikatnie położyła rękę na ramieniu przyjaciółki. "Meera, wiem, że to dla ciebie trudne. Ale może jeśli porozmawiamy z panem Kapoorem, on może... dokonać zmiany?" zasugerowała, jej ton pełen nadziei. Jiya wiedziała, że niepokój Meery miał związek z przypisaniem do grupy.
Ale wiedziała też, że przekonanie pana Kapoor będzie trudne. Mimo to chciała spróbować, dla dobra Meery.
Została mianowana liderką zespołu, a jej przeznaczeniem była firma A.M Empire.
Nawet Jiya, która była podekscytowana byciem liderką własnego zespołu, wyglądała na zaniepokojoną, gdy zauważyła nazwę firmy, do której została przypisana Meera.
Na początku Meera była zachwycona ideą prowadzenia swojego zespołu.
Ale jej ekscytacja wyparowała w momencie, gdy zobaczyła nazwę A.M Empire - firmy słynącej nie tylko z sukcesu, ale także z tajemniczej postaci, która nią zarządzała.
Głos Meery drżał, gdy spojrzała na Jię. "C-Czy jesteś pewna, że pan Kapoor mógłby pomóc? Mam na myśli... czy byłby skłonny zmienić moje przypisanie?"
"Oczywiście! Jesteś liderką zespołu, Meera. Jeśli nie czujesz się komfortowo z firmą, mówienie o tym jest najlepszą opcją." powiedziała Jiya z zachęcającym uśmiechem, próbując uspokoić przyjaciółkę, nawet jeśli nie była całkowicie pewna odpowiedzi dziekana.
Z nowo odnalezioną determinacją, dwie przyjaciółki ruszyły w stronę biura pana Kapoor, kroki Meery były powolne i niepewne.
Przy drzwiach Jiya ścisnęła jej ramię, oferując ostatnią dawkę wsparcia. "Będę tu czekać na ciebie." powiedziała, siadając na jednym z krzeseł przed jego biurem.
Biorąc uspokajający oddech, Meera delikatnie zapukała do drzwi. Z wnętrza odpowiedział szorstki głos, "Wejdź."
Trzymając się jedynej nadziei na zmianę, otworzyła drzwi, jej wzrok spotkał się z ciekawym spojrzeniem pana Kapura, gdy weszła.
"Panno Meera, czy czegoś pani potrzebuje?" zapytał, podnosząc wzrok znad biurka.
"Ja... Mam pewne problemy z firmą, do której zostałam przydzielona." przyznała Meera, jej głos ledwo słyszalny, gdy posunęła się naprzód i zamknęła za sobą drzwi.
"Problemy?" Pan Kapur uniósł brew, wyraźnie zaciekawiony. "Została pani wybrana na lidera zespołu - czy to nie powinno być coś dobrego?"
"Tak, panie." Meera wykrztusiła, jej palce nerwowo splatały się ze sobą. "To nie to... chodzi o firmę. Zostałam przydzielona do A.M Empire."
Wyraz twarzy pana Kapura pozostał niewzruszony, kiwnął głową, jakby czekał, aż ona kontynuuje. "Tak, A.M Empire. To jedna z najbardziej renomowanych firm w kraju, panno Meera. Powinna pani to uznać za szansę."
Meera przełknęła ciężko. "Ja... miałam nadzieję... Czy jest szansa, że mogłabym zostać przydzielona do innej firmy? Nie czuję się komfortowo z tą." powiedziała, jej głos miękki i niepewny.
Przez chwilę pan Kapur po prostu na nią patrzył, jego wzrok badał. W końcu westchnął.
"Panno Meera, firmy zostały starannie wybrane na podstawie wyników akademickich, a pani jest jedną z najlepszych studentek w swoim roku. A.M Empire jest jedną z najlepszych opcji dla kogoś o pani kalibrze. Dlaczego chciałaby pani zrezygnować z takiej szansy?"
Meera zawahała się, spuszczając wzrok, gdy odpowiedziała, prawie do siebie samej, "To... Arjun Madhav."
Samo imię wywołało błysk zrozumienia na twarzy pana Kapura. Uśmiechnął się do niej ze zrozumieniem.
"Ach. Rozumiem. Ale panno Meera..." powiedział, wstając z krzesła i podchodząc do niej, "czy przypadkiem czytała pani wytyczne projektowe, które zostały rozdane w pani dziale?"
Meera spojrzała w górę, zaskoczona. Nie czytała. Szok związany z przydziałem całkowicie ją pochłonął, że nie zajęła się papierkową robotą.
Westchnąwszy, pan Kapur przeszukał swoje biurko, wyciągając wydrukowaną kartkę. Podał ją jej, jego wyraz twarzy złagodniał.
"Może przeczytanie tego oszczędziłoby pani trochę niepokoju." powiedział. "Tutaj, proszę spojrzeć."
Przyjmując kartkę, Meera spojrzała na niego, lekko zdezorientowana. "Dziękuję, panie." wymamrotała, zanim wskazał jej drzwi.
"Panno Meera, proszę być spokojną, Arjun Madhav nie jest osobą, którą pani spotka. Osobą wyznaczoną do pani projektu jest pan Siddhartha Madhav, jego młodszy brat. Ustalenie jest ostateczne i radzę pani potraktować tę szansę poważnie. Może się okazać bardziej satysfakcjonująca, niż się pani spodziewa." dodał pan Kapur z zachęcającym uśmiechem.








































































































































































































































































