Rozdział 108

Świt rozbił się na złote kawałki.

Przelał się przez dolinę niczym obietnica, albo ostrzeżenie, zależnie od tego, kto dzierżył ostrze.

Stałem na wschodnim klifie, wysoko ponad linią drzew, gdzie ziemia rozciągała się na tyle daleko, by dostrzec migotanie królewskiego obozu w oddali.

Dziś nie było ...

Zaloguj się i kontynuuj czytanie