Rozdział 140

Ranny.

Zdesperowany.

Mężczyzna wyszedł naprzód.

Starszy ode mnie o dwadzieścia lat.

Twarz wyrzeźbiona z kamienia i trudów.

Na plecach miał prowizoryczny topór.

"Nie chcemy kłopotów," zawołał.

Jego głos niósł ciężar kogoś, kto widział wystarczająco dużo wojen na trzy życia.

"My też nie," odpo...

Zaloguj się i kontynuuj czytanie