Rozdział 157

To nie byli ludzie w zbrojach. Nie żołnierze. Ich szaty, szare i poplamione słońcem, wyglądały jak całuny. Mieli białe twarze i czarne oczy. Puste. Puste. Nie bali się.

Wierzący.

Szłam dalej.

Jedna ręka spoczywała na wisiorze ukrytym pod płaszczem. Zwój z Selenhold był zagięty, postrzępiony, ale ...

Zaloguj się i kontynuuj czytanie