Rozdział 98

Cisza, która zapadła po moich słowach, była głęboka.

Zbyt głęboka.

Taka, która poprzedzała egzekucję.

Z tą różnicą, że to nie ja miałam miecz przy gardle.

Oni mieli.

Żołnierze Zakonu nie opuścili swoich ostrzy, ale też się nie poruszyli.

Bo powiedziałam im prawdę.

Nie ucieknę.

I to zmieniło wszystko...

Zaloguj się i kontynuuj czytanie