Rozdział 114

Brad's POV

Zauważyłem znajomą postać kroczącą w naszą stronę przez płytę lotniska. Roy Bailey wyglądał dokładnie tak samo jak zawsze—kręcone kasztanowe włosy łapiące promienie słońca, szerokie ramiona i ten niezaprzeczalny krok, który krzyczał pewność siebie Alfy.

"Brad, ty wspaniały draniu!" Głos...

Zaloguj się i kontynuuj czytanie