Dlaczego podążaj za mną część druga - POV Valerii

Wypuszcza westchnienie, które zdaje się trwać wieczność, zanim odwraca się, aby ogarnąć wzrokiem okoliczne stragany na rynku. „Niech zgadnę. Już mają wystarczająco dużo powodów do strachu i nie powinienem tego jeszcze dodawać.”

Lacey wkłada jajka do mojego koszyka razem z innymi rzeczami z listy, ale jej wzrok jest utkwiony w Kendricu, tak jak wcześniej Jerry'ego. Muszę coś zrobić, inaczej zgłoszą to wszystko alfie i będzie wściekły. Kendric i ja możemy przez to zginąć.

Bardziej prawdopodobne, że to moja szyja będzie na szafocie przed jego.

„Chodźmy do następnego straganu po resztę rzeczy. Jestem prawie gotowa. Dziękuję, Lacey. Po prostu zapisz to na rachunek alfy.”

Kiedy zaczynamy odchodzić, Lacey cały czas ma na nas baczne oko, obserwując każdy nasz ruch. Po raz kolejny Kendric idzie za mną, tak cicho jak zawsze. Jedyne, co słyszę, to lekkie stuknięcie jego butów o ziemię przy każdym kroku.

To doprowadza mnie do szaleństwa.

Przy ostatnim straganie podaję dziewczynie listę. Jej matka jest właścicielką, ale nie ma jej tutaj. Nie znam jej imienia, więc mówię krótko. „Czy mogłabyś mi to przynieść i po prostu włożyć do koszyka? Wszystko idzie na rachunek alfy.”

Młoda dziewczyna znika w domu, aby przynieść rzeczy, a ja czuję, jak Kendric wpatruje się we mnie. „Co teraz chcesz zapytać?”

Dziewczyna wraca, a on milknie. Delikatnie wkłada wszystko do mojego koszyka, a potem oferuje mi ciepły uśmiech. „Proszę bardzo, pani Valeria. Miłego dnia.”

„Dziękuję.”

Odwracam się, aby wrócić na ścieżkę między drzewami. Kendric zauważa, że nie odpowiedziałam na jego pytanie, i nie zamierza tego odpuścić.

„Odpowiedz mi.”

Nie zwracam na niego uwagi i idę dalej ścieżką, krok za krokiem. Choć za tymi czterema ścianami dzieją się okropne rzeczy, dom alfy jest moim jedynym azylem, gdzie mogę oddychać bez wścibskich oczu śledzących każdy mój ruch.

Przelotne poczucie bezpieczeństwa ogarnia mnie, gdy wchodzę na ścieżkę, ale jest ono okrutnie krótkotrwałe. Kendric zmniejsza dystans między nami, jego ramiona oplatają moją talię, gdy wciąga mnie do lasu i z dala od wydeptanej ścieżki.

„Co robisz? Puść mnie. Muszę natychmiast wrócić z tym koszykiem.”

Zatyka mi usta dłonią, aby mnie uciszyć, gdy ciągnie mnie głębiej w las. „To dla twojego własnego dobra.”

Mówię niewyraźnie w jego dłoń, życząc sobie, żeby mógł powstrzymać się od popełnienia głupiego błędu. Zabranie mnie przyniesie mu tylko większe problemy, bo alfa przyjdzie po niego.

Gdy uznaje, że jesteśmy wystarczająco daleko, puszcza moją usta. Szybko odsuwam się od niego i prostuję koszulę pod płaszczem. „Dlaczego to zrobiłeś?”

„Bo nie odpowiadasz na moje pytania. Powiedz mi prawdę, Valeria. Czy ta praca jest, żeby ich spłacić, czy robisz to wbrew swojej woli? Powiedz mi, że chciałaś tę pracę i robisz to dla mnie, a odpuszczę. Ale jeśli skłamiesz, dowiem się o tym. Ta blizna nad kołnierzem twojej koszuli, która biegnie do przodu twojej szczęki, to nie jedyna, prawda?”

Wypuszczam powietrze. To, że udaje, że mu zależy, jest irytujące i doprowadza mnie do szału. „To nie twoja sprawa. Po prostu pozwól mi wrócić i zapomnij, że mnie spotkałeś.”

„Nie mogę. Myślisz, że nie próbowałem od kiedy przyjechaliśmy? Nie możesz mi powiedzieć, że nic nie poczułaś, gdy nasze ramiona się otarły, gdy przechodziłaś obok mnie.”

Wyciąga prawą rękę w stronę mojej, ale robię krok w tył, zwiększając dystans między nami.

„Mój alfa powiedział ci, że jestem niedostępna. Jego słowo jest prawem. Kontynuowanie po tym, jak usłyszałeś 'nie', złamałoby jego zaufanie i mogłoby wpłynąć na potencjalny związek Waylena z Gabby. Więc dlaczego robisz to jeszcze raz?” Koszyk robi się coraz cięższy, więc kładę go obok siebie na ziemi. „Nie powinieneś mnie chcieć i–”

„Ale czy to jest to, czego ty chcesz? Potrafię samodzielnie podejmować decyzje i wiem, czego chcę. Mogę przejść przez twojego alfę. To nie będzie problem.” Robi krok bliżej, a ja jestem zbyt zszokowana, żeby się ruszyć. „Powiedz mi, że jesteś zmuszana do tego, a zapewnię, że już nigdy nie będziesz musiała tego robić.”

Oferta jest kusząca i trudno ją odrzucić. Pragnienie, by wylać z siebie wszystkie zmagania, z którymi zmagałam się przez lata, jest przytłaczające, ale konsekwencje mnie powstrzymują.

Moje usta się otwierają, słowa są tak blisko, że mogę je prawie posmakować — ale zatrzymują się w gardle jak ciernie. Nie mogę. Wtedy słyszę Millie, jak woła mnie z drzwi wejściowych.

„Och, Valeria! Prawie pora na obiad, moje słodkie dziecko. Zgubiłaś się na targu?”

„Muszę wracać.”

Podnosząc koszyk, biegnę jak najszybciej w stronę ścieżki, mając nadzieję, że nikt nie widział, jak chwilę temu byłam wciągana do lasu.

„Czekaj, Valeria!” Kendric woła za mną, ale biegnę dalej, nie oglądając się za siebie.

Nie zatrzymuję się, dopóki nie dotrę do domu i nie zobaczę jej stojącej na ganku, czekającej na mnie. „Przepraszam, pani, za opóźnienie. Mam wszystko, czego potrzebujesz, w koszyku.”

Poprzedni Rozdział
Następny Rozdział