Prolog: Ucieczka

Gerald

Stałem niepewnie przed pokojem Annie, ściskając w ręku list z prywatnej uczelni Grimm Forest Sleuth, który informował o moim przyjęciu. Chciałem, żeby była pierwszą osobą, która dowie się, że wyjeżdżam, ale gdyby spojrzała na mnie swoimi pięknymi, smutnymi, sosnowo-zielonymi oczami, złamałbym się jak mały omega przed Alfą, a na to nie mogłem sobie pozwolić. Poczułem jej zapach, gdy zbliżała się do drzwi, i szybko obróciłem się na pięcie, żeby odejść. Gdy skręciłem za róg, usłyszałem, jak drzwi się otwierają.

„Gerry?” zawołała podekscytowana.

Zacząłem biec w dół schodów do gabinetu ojców. Szybko zapukałem do drzwi, modląc się do Bogini, żeby odpowiedzieli natychmiast. Słyszałem i czułem Annie schodzącą po schodach. Od kiedy weszła w swój pierwszy ruj, oszalałem na jej punkcie. To był główny powód, dla którego musiałem wyjechać na studia z dala od niej. To było najbezpieczniejsze rozwiązanie. Już nie ufałem swojej obsesji na punkcie Annie, żeby nie doprowadziła do katastrofy w naszej rodzinie.

„No dalej,” mruknąłem. „Pośpieszcie się.”

„WEJDŹ, GERALD!” zawołał mój brat, właśnie gdy Annie wbiegła za róg.

Szybko wszedłem do gabinetu, zamykając drzwi przed Annie, zanim uśmiechnąłem się do Ospreya i naszych ojców, którzy wszyscy pochylali się nad papierami na biurku. Żałowałem, że nie przejmuję dowodzenia nad śledztwem. Może wtedy byłbym tak zajęty treningiem Alfa, że nie myślałbym tak dużo o naszej najmłodszej siostrze. Skłoniłem głowę w poddaństwie, gdy podszedłem do biurka Ospreya.

„O co chodzi?” warknął. „Jesteśmy zajęci.”

„Chciałem tylko poinformować, że jutro rano wyjeżdżam,” powiedziałem smutno.

„Wyjeżdżasz? Dokąd?” zapytał mój ojciec, wstając.

„Timothy, uspokój się,” powiedział Falcon, kładąc rękę na ramieniu ojca, zanim skierował na mnie intensywne spojrzenie. „Jeśli nie zatwierdzimy twojego opuszczenia śledztwa, nie możesz wyjechać. To naruszy zasady śledztwa, a kara za to jest śmierć.”

Opuściłem głowę jeszcze bardziej, wiedząc, że nawet jeśli mnie odmówią, i tak wyjadę. Wiedziałem, do czego jestem zdolny. Mój ojciec urodził się, by być Alfą, jeszcze zanim otrzymał niedźwiedzia. Wziąłem głęboki oddech, zanim położyłem list akceptacyjny przed moim bratem. Czekałem, aż wszyscy zobaczą, co to jest, zanim przemówiłem.

„Przyszedłem prosić o zgodę na uczęszczanie do Grimm Forest College,” powiedziałem im.

„Odmowa!” warknął mój ojciec. „Nie wyjeżdżasz na studia tak daleko, gdy mamy tutaj doskonałą uczelnię!”

„Timothy-” zaczął mówić Jamie, ale natychmiast przerwał mu ojciec, uderzając dłonią w biurko.

„NIE! Absolutnie nie! Co powie Tasha? Ona też nie będzie chciała, żebyś opuścił śledztwo. Nie chcę wysyłać mojego syna, szczególnie tam, gdzie może mu się coś stać!”

„Tato-”

„CISZA!” ryknął. „Powiedziałem nie i to jest ostateczne!”

„TATO!” krzyknąłem, gdy ogarnęła mnie panika. „CHCĘ SAM DECYDOWAĆ O SWOIM ŻYCIU! JESTEM JUŻ DOROSŁY! CZY MOJE ZDANIE SIĘ NIE LICZY?! NIE MOGĘ TU ZOSTAĆ NA ZAWSZE!”

„MOŻESZ I KURWA ZOSTANIESZ!” wrzasnął mój ojciec.

„JEŚLI ZOSTANĘ, TO I TAK UMRĘ! WIĘC JAKA JEST RÓŻNICA MIĘDZY UMIERANIEM TUTAJ A UMIERANIEM TAM!”

„TU NIE UMRZESZ! O CZYM TY MÓWISZ?!” krzyknął mój ojciec.

Drzwi za mną otworzyły się i do pokoju wpłynął zapach mojej matki i Scarlett. Moja matka położyła rękę na moim ramieniu, natychmiast mnie uspokajając, zanim podeszła do mojego ojca, żeby wziąć go za rękę, podczas gdy Scarlett stanęła obok mnie, sprawiając, że Osprey obnażył zęby w moją stronę, na co odpowiedziałem, odsłaniając zęby w cichym warczeniu.

„Oboje musicie się uspokoić. Możemy to omówić jak racjonalni dorośli,” powiedziała moja matka stanowczo.

„Powiedz to tacie,” mruknąłem, patrząc na niego gniewnie.

„Zacznijmy od nowa. Co się dzieje? Scarlett i ja słyszałyśmy wasze krzyki z daleka,” powiedziała.

„Dostałem się do Grimm Forest College i chcę tam iść, ale tata nie pozwala mi opuścić śledztwa,” poinformowałem ją.

„Tasha, to zbyt ryzykowne, żeby poszedł na studia tak daleko od nas. W tej uczelni są studenci z każdego śledztwa w Ameryce. Ma krew Alfy, co stawia go na celowniku. Wszyscy inni Alfowie będą go wyzywać, żeby się wykazać. Wszyscy młodzi Alfowie chcą tylko zrobić sobie nazwisko. Nie zaryzykuję naszego syna, bo myśli, że jest niezniszczalny,” warknął mój ojciec.

„Może ja też chcę zrobić sobie nazwisko,” warknąłem.

Mój ojciec uniósł ręce w powietrze, wskazując na mnie. „WIDZISZ?! NIE DA SIĘ Z NIM ROZMAWIAĆ! JEST NIEPOSŁUSZNY OD MIESIĘCY I NIE CHCE NIKOMU POWIEDZIEĆ DLACZEGO! JAK DŁUGO MAMY TO ZNOSIĆ?! CZY MAMY PO PROSTU ULEC JEGO CHĘCIOM I UDAWAĆ, ŻE TO NAPRAWI WSZYSTKO?! OTÓŻ MÓWIĘ CI, ŻE NIE NAPRAWI!”

Moja matka opierała się o jego bok, podczas gdy Falcon opierał się o drugi bok. Wziął kilka gniewnych oddechów, zanim objął moją matkę, wciąż na mnie patrząc z wściekłością. Moja matka spojrzała na mnie, a ja ponownie spuściłem głowę w posłuszeństwie. Myślałem, że przyjście do ojca z zamiarem okazania szacunku dla jego decyzji, niezależnie od jej wyniku, sprawi, że pozwoli mi odejść, ale nie spodziewałem się, że tak bardzo obróci się to przeciwko mnie. Nienawidziłem kłócić się z ojcem. Był moim najlepszym przyjacielem, no, prawie. Był trzeci na liście moich najbliższych relacji, zaraz za Annie i moją matką. Nikt nie znaczył dla mnie więcej niż Annie, i właśnie dlatego musiałem odejść.

– Gerald, myślę, że teraz nadszedł czas, abyś powiedział nam, co się z tobą dzieje. Chcemy cię wspierać, ale nie wiemy, jak najlepiej to zrobić, nie wiedząc, co tak naprawdę się z tobą dzieje – powiedziała moja matka łagodnie.

Wahałem się, zanim otworzyłem wszystkie ich łącza. Nadal czułem zapach Annie w pobliżu, a jeśli była blisko, mogłaby nas usłyszeć, gdybyśmy mówili na głos.

„Jest dziewczyna w grupie, na której punkcie oszalałem. To nie tylko szaleństwo; to obsesja” – przyznałem.

Oczy mojej matki rozszerzyły się z podekscytowania, zanim klasnęła w dłonie. „Może ona jest twoją drugą połówką, Gerald. To takie ekscytujące!”

Pokręciłem smutno głową, wkładając ręce do kieszeni. „Wiem, że nie jest moją drugą połówką, mamo.”

„Ale co, jeśli...”

Westchnąłem. „Nie jest. Wiem to na pewno.”

„Ale... skąd wiesz? Może jednak jest,” argumentowała moja matka.

„Bo jej nie rozpoznaję jako mojej drugiej połówki.” Podniosłem rękę, aby powstrzymać ją przed odpowiedzią. „I zanim zapytasz, wiedziałbym. Przeszła już swoją pierwszą ruję.”

„Co masz na myśli, mówiąc obsesja?” w końcu zapytał Osprey, przesuwając się do przodu na krześle, aby przyjrzeć się mojej twarzy bliżej.

Spojrzałem przepraszająco na Scarlett, zanim mu odpowiedziałem. „Jestem daleko poza tym, co ty czułeś do Scarlett. Chcę wyrwać gardło każdemu facetowi, który na nią spojrzy. Chcę, żeby była moja tak bardzo, że aż boli mnie na nią patrzeć.” Spojrzałem ojcu w oczy. „Jeśli tu zostanę, skończę zabijając ludzi, a kara za to to również śmierć. Przynajmniej tam,” powiedziałem, machając rękami w stronę okien, „mam szansę znaleźć swoją drugą połówkę i zapomnieć o tym, jak bardzo jej pragnę w sposób, który nigdy się nie zdarzy.”

Osprey odchylił się na krześle, nadal mnie obserwując, stukając palcami w biurko przed sobą. Nikt nic nie mówił, co sprawiło, że uwierzyłem, iż prowadzą rozmowę, do której nie miałem dostępu.

„Aye,” powiedział Osprey, zyskując gniewne spojrzenie mojego ojca.

Skinąłem mu lekko głową, gdy ojciec odsunął się od Falcona i mojej matki, zaciskając pięści.

„Nay! Nie możemy ci pomóc, jeśli odejdziesz. Proszę, zostań. Pozwól nam ci pomóc,” błagał.

„Nie mogę, tato. Proszę, spróbuj zrozumieć, dlaczego nie mogę,” błagałem.

„Nay,” powiedział Jamie.

„Nay,” powtórzył Sebastian.

„Nay,” westchnął Tony.

Moje serce zatonęło. Jeszcze jedno „nie”, i będę zmuszony złamać rozkazy. Odwróciłem się w stronę Falcona, błagając go wzrokiem, żeby zagłosował „tak”.

„Aye,” powiedział Raul. „Spieprzyłem sprawę z Ospreyem i Scarlett, i prawie ich to zniszczyło. Nie możemy ingerować w to, co nasze dzieci uważają za najlepsze. Wszyscy udowodniliśmy, że nie mamy pojęcia, co jest dla nich dobre.” Rzucił gniewne spojrzenie dookoła. „Wszyscy spieprzyliśmy. Nie róbmy tego ponownie.”

„Aye,” jęknął Lee.

Wszystkie oczy zwróciły się ku Falconowi, który obserwował mnie intensywnie, z rękami skrzyżowanymi na piersi.

„Będziesz wracał na każde święta i łączył się z nami dwa razy dziennie!” Rozkazał, na co energicznie skinąłem głową na zgodę. „Aye.”

Wypuściłem oddech z ulgą, wiedząc, że remisowany głos przechodzi do Alfa Sow, aby go rozstrzygnąć, a moja matka powie „tak”. Scarlett również.

„Aye.”

Zamknąłem oczy, czekając na głos Scarlett. Położyła rękę na moim ramieniu.

„Jesteś pewien, że tego chcesz?” zapytała.

„Tak,” odpowiedziałem.

„Aye.”

Drzwi za mną otworzyły się gwałtownie, a ja napiąłem się, odwracając się do Annie, która miała łzy płynące po twarzy.

„Jak mogłeś, Gerry?” pociągnęła nosem. „Naprawdę chcesz mnie tak bardzo zostawić?”

„Annie, posłuchaj mnie. To coś, co naprawdę muszę zrobić dla siebie. Wrócę. Obiecuję.”

Spokojnie podeszła do mnie, podniosła rękę i uderzyła mnie w twarz.

„A CO ZE MNĄ?!” Krzyknęła. „A CO Z FARLEYEM?”

„Będę-”

„NIENAWIDZĘ CIĘ!” Krzyknęła, zanim wybiegła z pokoju, szlochając histerycznie, gdy wymykała się mi przez palce.

„Annie,” wyszeptałem smutno. „Bardzo mi przykro.”

Następny Rozdział