Rozdział 70

Devon

Chodziłem po swoim pokoju jak zwierzę w klatce, każdy krok potęgował moją narastającą frustrację. Strażnicy stojący na zewnątrz byli ciągłym przypomnieniem, że byłem praktycznie więźniem. Ludzie Edwarda wyraźnie dali do zrozumienia — nikt nie wchodzi, nikt nie wychodzi.

Telefon wibrował w mo...

Zaloguj się i kontynuuj czytanie