Rozdział 119

Z perspektywy Margot

Coban osunął się plecami po drzwiach, aż usiadł na zimnej podłodze, ciągnąc mnie za sobą.

Nie walczyłam z nim.

Nie chciałam.

Moje ciało wciąż drżało od wszystkiego, co się wydarzyło: panika w stołówce, horror w celi Sarah, chaos na korytarzu, ale teraz, tutaj, w ciszy na...

Zaloguj się i kontynuuj czytanie