Rozdział 57 - Burza

Z perspektywy Margot

Stołówka brzęczała jak zawsze o tej porze - ciche głosy, brzęk metalowych tac, od czasu do czasu szczekanie strażnika gdzieś w tle.

Ale dla mnie, z napięciem wciąż wiszącym w powietrzu między mną a Cobanem, wszystko wydawało się dziesięć razy głośniejsze. Za głośne. Za tło...

Zaloguj się i kontynuuj czytanie