Rozdział 1- Nicole

Lisa wchodzi do restauracji, a ja podnoszę wzrok na nią. Uśmiecha się szeroko, idąc w moją stronę. Jej trzycalowe sandały stukają o wapienną podłogę, kiedy przechodzi obok.

"Cześć, najlepsza przyjaciółko." Wygląda na podekscytowaną, kiedy rzuca swoją kolorową torbę na stół przede mną i rozgląda się po sali z oczekiwaniem. Moje przypuszczenie jest takie, że albo właśnie skończyła malowanie... albo wie, że mój brat nadchodzi.

"Wyglądasz na podekscytowaną. Czy wreszcie skończyłaś Kleopatrę?" Patrzę na nią podejrzliwie, wyciągając telefon i pisząc do brata.

Ja: Bracie, spóźniasz się piętnaście minut.

Lisa kręci głową. "To malowanie to koszmar. Spędziłam popołudnie na zasłużonym śnie." Ponownie rzuca okiem na pełną restaurację.

Westchnę, patrząc na nią. Telefon wibruje z nową wiadomością.

José: Przepraszam, coś wyskoczyło. Będę za dziesięć minut.

"José będzie za dziesięć minut," mówię Lisie.

Uśmiecha się, pokazując swoje piękne zęby. "Jestem pewna, że już to wiedziałam. Zazwyczaj nie zapraszasz mnie na kolację, chyba że on przychodzi."

W duchu przeklinam swoją przewidywalność. Ale bardziej martwię się o inne rzeczy. "Wiesz, w normalnych okolicznościach, ta niezdrowa fascynacja moim bratem powinna zniszczyć naszą przyjaźń."

"Ale mnie kochasz," śpiewa Lisa radośnie.

Ma rację. Nieważne, że jest obecnie zakochana w moim bracie jednostronnie. Jest najlepsza. Jest super niezawodna i jesteśmy przyjaciółkami od studiów. Piękna artystka z włosami ciemnymi jak czekolada i świetną figurą. Dziwi mnie, że mój brat tego nie zauważa i tylko wyobrażam sobie, że ją to frustruje.

"Mówię to, bo cię kocham. José... José jest żonaty z pracą. Nie jestem pewna, czy zauważyłby, nawet gdyby miłość ugryzła go w tyłek." Przeglądam menu, szukając czegoś, czego nie będę żałować.

Ostatnim razem, kiedy chciałam spróbować czegoś nowego, nie skończyło się to dobrze. Nie mogłam przestać myśleć, że zupa smakowała jak gotowane buty, gdyby kiedykolwiek były gotowane... z dużą ilością przypraw.

Lisa wygląda, jakby właśnie rozwiązała bardzo ważną zagadkę. "Myślę, że to właśnie dlatego, że jest związany z pracą, nie zauważa mnie." Kiedy rejestruję swoje zdziwienie, kontynuuje. "Oczywiście, jego praca jest po prostu zbyt interesująca. Nie zdziwiłabym się, gdyby okazało się, że jest cichym członkiem mafii. Może nawet jest członkiem CIA lub jakiejś innej międzynarodowej organizacji szpiegowskiej. Ich życie jest bardzo interesujące, wiesz. Pełne akcji. Większość kobiet jest sapioseksualna - mam na myśli, każda kobieta byłaby podniecona przez mężczyznę, który jest tak inteligentny, że to aż przytłaczające. Mózg nad mięśnie czy coś takiego. Ale czasami po prostu chcę testosteronu, kochanie. Ci faceci... mają go dużo i dużo."

Rozglądam się po restauracji, żeby sprawdzić, czy nie ma zbyt wielu osób, które byłyby świadkami, jak moja najlepsza przyjaciółka mnie publicznie zawstydza. Na dodatek mówi o moim bracie. Dlatego twoja najlepsza przyjaciółka nie powinna umawiać się z twoim bratem. Zawsze będzie krążyła między wami informacja, która powinna być oznaczona jako TMI.

"Brzmisz jak napalona dziwka. Miej trochę przyzwoitości."

Ale Lisa tylko się śmieje. "Pomyśl o tym. Może mam rację. Te niewyjaśnione wyjazdy, na które twój brat się wybiera i nie mówi ci o nich? Jak nigdy go nie ma, mimo że mieszkacie razem?"

Śmieję się. Bo to śmieszne. José jest zbyt nudny na takie życie. "Nie bądź śmieszna," mówię. "Mój brat jest nudnym detektywem policyjnym. Najbardziej ekscytującą rzeczą w jego dniu byłoby prawdopodobnie to, że kolega przyniósł mu filiżankę kawy, podczas gdy on przegląda legiony raportów policyjnych."

Lisa wzrusza ramionami, mówiąc: "Jego aura złego chłopca to prawdziwy magnes," i chcę ją poprosić, żeby przestała o tym mówić, ale muszę przyznać, że jej myśli są zabawne.

Ale to jest jedna z najlepszych rzeczy w niej. Jak jest tak kreatywna, beztroska, a jednocześnie tak utalentowana. Jej obrazy zarabiają duże pieniądze w galeriach sztuki, z którymi ma współpracę, i pracuje, kiedy chce, jak chce (w sztuce granice definicji są dość szerokie). Nawet ubiera się, jak chce do pracy - co jest jej otwartą przestrzenią roboczą bezpośrednio nad jej salonem.

W przeciwieństwie do mnie, ubranej w czarną marynarkę i spódnicę, bo przyszłam prosto z pracy, ona ma na sobie luźne spodnie haremki, top bez ramiączek, a połowa jej włosów jest związana w chustkę. Takie beztroskie podejście.

"Brzmisz tak śmiesznie." Przewracam oczami.

Ona gryzie paznokieć na małym palcu, przeglądając menu.

"Przynajmniej próbuję znaleźć faceta," kontruje. "Ty jesteś jak zakonnica w tych sprawach."

Czy wspomniałam, że przeklina jak szewc?

"Spotkałam tylko samych dupków, więc robię sobie przerwę," mówię jej.

Zgadza się. Wie, dlaczego nawet nie rozmawiam o moim byłym. "Plus ten twój nowy szef działu."

"Proszę-"

"-Ten facet patrzy na ciebie jak drapieżnik," kontynuuje Lisa. "Złóż na niego skargę, żeby trafił za kratki."

"Jest moim bezpośrednim przełożonym," ostrzegam ją. "I oprócz kilku niestosownych komentarzy, naprawdę nic nie robi. Nie mogę złożyć skargi za to, prawda? Ten drań po prostu twierdziłby, że to ja źle zinterpretowałam. A potem oznaczyłby moje nazwisko, żeby mnie jeszcze bardziej dręczyć. Dodał mnie do zespołu do zbierania raportów w Sejmie. Teraz muszę tam chodzić codziennie z resztą przydzielonych do tego zadania."

"Nie!" Lisa wygląda, jakby nie mogła w to uwierzyć. "Nienawidzisz tego."

"Jest nudne. Połowy z tego, co słyszę, nie rozumiem, a mam notować wszystko."

"Wciąż tego nie rozumiem." Lisa poprawia się na siedzeniu. "Wciąż pojawiasz się w wieczornych wiadomościach z uśmiechem, w którym można by się utopić. Jakby twoja praca była pełna blasku i telewizji. Cała ta grzeczność, uprzejmość i polityka w twoim miejscu pracy, nie mogłabym tego znieść. Zostałabym zwolniona w pierwszym tygodniu."

I dlatego ona jest artystką, a ja dziennikarką.

Sięgam po telefon, żeby jeszcze raz napisać do brata, ale wtedy drzwi restauracji się otwierają i on wchodzi, kierując się w naszą stronę. Jest bardzo podobny do naszego ojca. Ma gęste, niesforne włosy i około sześciu stóp wzrostu. Nie to co ja, która potrzebuje czterech cali obcasów, żeby sięgnąć jego policzka.

Podchodzi do mnie i całuje mnie w głowę. Uśmiecham się do niego. "Trochę ci to zajęło."

Odwraca się do Lisy. "Cześć."

Lisa obdarza go szerokim uśmiechem, jej policzki natychmiast się zaróżowiają. "Cześć."

"Zjadłyście już coś?"

"Nie, czekaliśmy na twoją wysokość, żeby się pojawiła." Ściągam go na siedzenie.

Nie podoba mi się, jak wygląda na niecierpliwego, jakby łatwo mógł się odwrócić i odejść na jedno polecenie swojego szefa, jak to kiedyś bywało. Trzymam go za ramię, jakby to mogło go powstrzymać przed odejściem, nawet jeśli by chciał.

Śmieje się z moich słów. "Nicole... Już przeprosiłem." Przywołuje kelnera.

Wzruszam ramionami i stukam palcem w menu. "Już się zdecydowałam. Biorę sałatkę z ziemniaków, łososia i szparagów."

José ocenia mnie wzrokiem. "Nie twoje zwykłe?"

"Próbuję czegoś innego dzisiaj."

"Chyba ja też powinnam," wtrąca Lisa. "Jak smakuje ich tortellini?"

Kręcę głową. "Nie idź tam. Weź klasyczny makaron."

José rzuca mi spojrzenie, gdy Lisa się śmieje i decyduje się zmienić zdanie. "Na pewno nie jest tak źle-"

Zanim dokończy zdanie, jego telefon wibruje obok jego ręki na stole. Brzmi tak natarczywie, że przez chwilę to jedyne, co słyszę. Powinnam wiedzieć, że telefon mojego starszego brata zawsze był ustawiony na wibracje, odkąd go znam, ale każdy nowy telefon dzwoni w mojej głowie z intensywnością rzeczywistych słów śpiewających "Odbierz telefon. Odbierz," tylko że to nie jest śpiewający głos. To szorstki, zirytowany, lekko groźny głos mówiący to.

To szaleństwo. I czasami po prostu nie wiem, jakie rzeczy dzieją się w mojej głowie. Może to też Lisa. Nie mogę wyrzucić jej słów z głowy. Dlaczego praca José jest taka wymagająca?

José waha się przez kilka sekund, patrząc jak jego telefon wibruje na stole w ciszy, która zapada między nami. W końcu odrzuca połączenie od kogoś tam. Kiedy podnosi wzrok na nas, kelner już jest.

Uśmiecha się do mnie, a ja odwzajemniam uśmiech. "Czas złożyć zamówienie," mówi.

Następny Rozdział