Rozdział 3
PUNKT WIDZENIA HAZEL
Śniadanie było niesamowite.
Czułam się całkowicie pełna.
Spojrzałam na zegar na ścianie po mojej lewej stronie i zobaczyłam, że była za piętnaście dziewiąta. Gabz powinna być tu lada chwila.
Dosłownie pognałam na górę do łazienki. Wzięłam najszybszy prysznic w historii i nałożyłam trochę korektora pod oczy.
Sprawdziłam czas, była za dwie dziewiąta. Wzięłam głęboki oddech, potem położyłam się na łóżku i czekałam na przybycie mojej szalonej przyjaciółki.
Łóżko było tak wygodne, sen wzywał mnie.
Obudź się, Haze, przekonywałam siebie.
Moje powieki były tak ciężkie.
Zamknę je tylko na pięć minut, ziewnęłam.
Kogo ja oszukiwałam, zamknięcie oczu było cudowne, czułam, jak moje ciało staje się lżejsze, gdy cudowny sen mnie pochłaniał.
Obudziłam się, drżąc w łóżku. Słyszałam deszcz tańczący na parapecie.
Nie widziałam nic w prognozach pogody o deszczu dzisiaj, zastanawiałam się.
Z zamkniętymi oczami wtuliłam się głębiej w poduszkę i naciągnęłam koc na ciało.
Gabz musi się spóźniać. Nienawidziła wychodzić na deszcz.
Chciałam sprawdzić telefon, czy napisała, ale ta myśl szybko opuściła mój umysł, im bardziej zapadałam się w wygodę łóżka.
"Och, ten koc jest taki jedwabisty," mruknęłam, gdy deszcz uderzał głośniej o parapet.
Coś w tym, że padało, podczas gdy ja byłam wtulona w ciepło mojego łóżka, przynosiło mi proste, ale niezwykłe zadowolenie.
Podmuch wiatru uderzył mnie w kark, powodując gęsią skórkę na całym ciele.
"Dlaczego zostawiłam okno otwarte?" jęknęłam.
Moje oczy stopniowo otwierały się centymetr po centymetrze. Zęby mi dzwoniły.
Owinęłam ramiona wokół mojego krągłego ciała, próbując się ogrzać.
Dzisiaj było za zimno jak na letni dzień w Los Angeles.
Nagle! Ogarnęła mnie fala paniki.
Moja głowa poruszała się w lewo i w prawo. Moje oczy wyskoczyły z czaszki jakbym była postacią z kreskówki Looney Tunes.
"GDZIE JA DO CHOLERY JESTEM?"
Rozejrzałam się po ogromnym pokoju, w którym się znalazłam, gdybym nie była w trybie przetrwania, zatrzymałabym się i podziwiała piękno jego wiktoriańskiego wystroju.
Mogłam powiedzieć, że osoba, która tu mieszka, jest obrzydliwie bogata, a to coś znaczy, pochodząc od dziewczyny, która dorastała w rodzinie posiadającej jacht i prywatny odrzutowiec.
Usłyszałam kroki biegnące z zewnątrz drzwi, które, jak przypuszczałam, prowadziły do korytarza.
Może mogłabym znaleźć jakąś broń, której mogłabym użyć do obrony. Było dla mnie oczywiste, że zostałam porwana, może przez jakiegoś sadystycznego, bogatego starca.
Kroki były teraz bezpośrednio przy drzwiach wejściowych. Oficjalnie skończył mi się czas na znalezienie przyzwoitej broni, więc pospieszyłam do lekko otwartych drzwi.
Zajrzałam do środka i zobaczyłam, że to była szafa. O kurwa! Ta szafa była cztery razy większa niż ta w domu.
Wślizgnęłam się do środka i zamknęłam za sobą drzwi. Krople potu błyszczały na moim czole, gdy próbowałam uspokoić serce, które biło jak oszalałe.
Trzymałam uszy otwarte. Usłyszałam kliknięcie drzwi sypialni.
Dźwięki dwóch par kroków weszły do środka.
Próba utrzymania równomiernego bicia serca nie była łatwa.
Moje nerwy sprawiły, że dłonie były spocone, a nogi chwiały się. Musiałam oprzeć obie ręce o ścianę, aby się wesprzeć.
Słyszałam rozmowę, ale nie mogłam dokładnie zrozumieć, o czym mówili. Przyłożyłam ucho do drzwi, aby lepiej usłyszeć ich rozmowę.
Może mogłabym dowiedzieć się powodów mojego porwania - ale chwila, czy nie powinni informować kogoś, że nie ma mnie już w pokoju? Czy nie powinni przetrząsać tego miejsca, próbując mnie znaleźć?
Coś było bardzo nie tak!
Kucnęłam i uchyliłam drzwi tylko na tyle, żeby lepiej ich usłyszeć.
Mogłam dostrzec faceta, który stał przodem do szafy.
W ogóle nie wyglądał jak sugar daddy! Miał niebieskie oczy i różowe usta. Jedną rękę trzymał przy boku, a drugą przeczesywał swoje ciemne blond włosy.
Moje oczy przesunęły się na następnego faceta, który stał przodem do tego z blond włosami. Miał ciemne, kruczoczarne włosy. Mogłam dostrzec ich połysk z drugiego końca pokoju. Zastanawiałam się, jakiego szamponu używa. Pewnie używa odżywki bez spłukiwania.
Stał tyłem do mnie, miał na sobie obcisłe khaki szorty, które idealnie podkreślały jego seksowny tyłek. Nie miał na sobie koszulki i mogłam dostrzec, jak jego piękne mięśnie napinają się, gdy mówił.
Miał obie ręce w kieszeniach i nie musiałam widzieć jego twarzy, żeby wiedzieć, że to łamacz serc.
Coś w nim krzyczało o dominacji i seksie. Chciałam tylko przejechać językiem po jego ścięgnach i może ukraść kilka uścisków z jego pośladków. Mentalnie uderzyłam się w tył głowy - skup się Hazel! Skup się!
Wyrzuciłam wszystkie brudne myśli z głowy i skupiłam swoją uwagę na rozmowie, która toczyła się między nimi.
"Alfa, jak tam ta laska, którą zaliczyłeś zeszłej nocy?" Blondyn z uśmiechem na twarzy zapytał. Przysięgam, ten facet powinien być na okładce magazynu.
Oślepiona uśmiechem Blondyna, zajęło mi chwilę, aby zrozumieć, o co pytał.
Laska, którą zaliczył zeszłej nocy? O Boże, nie, nie, nie, NIE! Zaczęłam panikować.
Czy mogli mówić o mnie? Przejechałam dłonią pod spódnicą i dotknęłam swoich miejsc intymnych. Nie czułam bólu ani niczego.
Czy mogłabym wiedzieć, czy mieliśmy seks?
Słuchałam dalej ich rozmowy.
"Carson, wiesz, że nigdy nie całuję i nie opowiadam," odpowiedział seksowny gość, którego imię, jak się dowiedziałam, to Alfa - Co to za imię Alfa, nawiasem mówiąc?
"No weź Alfa, zaliczyłeś już połowę wilczyc w stadzie. Ja miałem seks z ponad sześćdziesięcioma dziewczynami i opowiedziałem ci o wszystkich," Carson jęknął.
"Carson, stary, nigdy nie prosiłem cię o szczegółowe relacje z twoich schadzek," Alfa zadeklarował, a jego głęboki śmiech sprawił, że jego mięśnie na plecach napięły się i falowały.
Jego jedwabiście gładka skóra wołała, bym ją dotknęła, a jego głos był jak roztopiona czekolada zanurzona w karmelu i słodkim miodzie.
Dlaczego jego głos brzmiał tak znajomo - znajomo i PYSZNIE?
"Alfa, jesteśmy najlepszymi kumplami od szczeniąt, i nadal jesteśmy, nie musisz prosić o szczegóły," Carson zaśmiał się, "daj mi coś - cokolwiek. Na przykład, ile masz na koncie." Carson mrugnął do Alfy.
"Carson, już to wiesz," Alfa ogłosił zirytowanym tonem.
Carson uniósł brew i lekko podrapał się po głowie, zanim odpowiedział,
"Naprawdę?"
"Jesteś moim beta, powinieneś znać moje liczby."
Ok, Alfa, Beta - Teraz rozumiem, ci goście są zdecydowanie częścią wojska.
Carson znów podrapał się po głowie, wyglądając bardziej zdezorientowany niż wcześniej, więc powiedział - raczej zgadł, "210?" Musiałam przełknąć krzyk, który prawie wyrwał się z moich ust.
Czy Alfa spał z dwustu dziesięcioma osobami? Wow, co za brudny pies.
"Carson, nie byłbym alfą, gdyby moja liczba wynosiła 210 - Spróbuj 12 404." Alfa skrzyżował ramiona na piersi.
Nie musiałam widzieć jego twarzy, żeby wiedzieć, że nie był zbyt dumny z tego, że przespał się z dwanaście tysięcy czterysta cztery kobietami. Coś w jego głosie mówiło mi, że był z tego powodu trochę smutny.
Jeśli chodzi o Carsona, miał szeroko otwarte usta, które niemal dotykały podłogi - mogłam powiedzieć, że był pod wrażeniem i zszokowany jednocześnie, ale to nic w porównaniu z obliczeniami, które robiłam w głowie.
Albo ten Alfa kłamie, albo uprawiał seks z co najmniej trzema kobietami każdego dnia przez ostatnie dziesięć lat.
"Dwanaście tysięcy czterysta cztery? Wow! - Woah! Mój Alfa, jesteś gość!" Carson zaczął skakać w górę i w dół jak małe dziecko otwierające prezenty od Świętego Mikołaja na Boże Narodzenie. "Jesteś legendą, człowieku, to kupa cip!" Carson zagwizdał, patrząc lekko na bok, jakby próbował wymyślić, jak osiągnąć ten sam cel. "Założę się, że widziałeś je we wszystkich kształtach, rozmiarach i kolorach. Założę się, że widziałeś je łysawe, dobrze utrzymane i krzaczaste - kurwa, szaleję na punkcie tych krzaczastych, są moimi ulubionymi," uśmiech Carsona poszerzył się jak u Kota z Cheshire.
Alfa milczał, chociaż nie widziałam jego twarzy, mogłam powiedzieć po tym, jak mięśnie na jego plecach szybko się napinały, że był wściekły lub może zirytowany.
"Yo Alfa, co jest, człowieku?" Carson zapytał. Mogłam dostrzec ostrożne spojrzenie w jego oczach, gdy zrobił kilka kroków w tył od Alfy.
"Wiesz Carson, czasami nie wiem, jak to się stało, że mam takiego zboczeńca jak ty na beta," wypluł. Jego głos brzmiał inaczej, głębiej, trochę złowieszczo, ale wciąż seksownie.
"Alfa, przepraszam za cokolwiek, co zrobiłem, żeby zdenerwować twojego wilka," Carson stwierdził spokojnie, opuszczając głowę niemal w sposób uległy.
Alfa napiął mięśnie i rozłożył ramiona. Teraz wykonywał ćwiczenia oddechowe. Wydawał się trochę bardziej zrelaksowany, a ja zauważyłam, że Carson znów stał na pełnej wysokości. Wyglądał na znacznie mniej spiętego.
"Nic się nie stało, Carson, mój wilk jest od rana nie w sosie. Najpierw myślał, że wyczuł naszą partnerkę, a teraz myślał, że wyczuł kobiecą - wiesz co, nieważne," powiedział, pocierając ręką kark.
"On myślał, że wyczuł kobiecą co? No weź Alfa, jeśli zamierzasz powiedzieć podniecenie, to ja też to wyczułem," Carson wyznał, rozglądając się po pokoju, jakby czegoś lub kogoś szukał.
