Rozdział 7

GABRIELLE'S POV

RETROSPEKCJA: TRZY DNI TEMU

"Gabby, skończyłaś już tam?"

"Nie, Tato. Zaraz wyjdę."

Przewróciłam oczami i spojrzałam na siebie w lustrze. Nienawidziłam, gdy mnie pospieszano.

Jestem typem dziewczyny, która robi wszystko w swoim tempie i na swoich warunkach.

"Wyglądam jak seksowna laska," zachichotałam do siebie i zrobiłam mały obrót, zanim zeszłam na dół na śniadanie.

Nie jestem rannym ptaszkiem.

Mój wskaźnik zrzędliwości był poza skalą między godzinami 5 a 11 rano. Ale ponieważ mój Dziadek miał być w mieście przez kilka dni, obiecałam mu, że będę się zachowywać jak najlepiej.

Wyszłam na korytarz i powitał mnie najwspanialszy zapach.

"NALEŚNIKI," zapiszczałam. "Moje ulubione."

Pobiegłam w stronę zapachu.

Ślina już mi ciekła.

Zatrzymałam się, gdy moje oczy spoczęły na plecach wysokiej i umięśnionej sylwetki z rozczochranymi blond włosami.

Co ten skurczybyk tu robi? zastanawiałam się.

Patrzyłam, jak tata klepie go po ramieniu z dumą.

Śmiał się z tego, co ten palant mu opowiadał.

Cały mój dzień był teraz zrujnowany!

Podeszłam do taty i pocałowałam go w policzek, mówiąc "dzień dobry".

"Hej, księżniczko, zobacz kto wrócił do domu," oczy taty lśniły z uwielbieniem.

Chciałam zwymiotować.

Nie odwracając głowy, jakby nie było tu trzeciej osoby, zapytałam tatę, "Czy mama jest w swoim pokoju? Zobaczę się z nią."

"Dziś nie czuła się najlepiej, więc spała dłużej. Chodź tu, ostatni raz widzieliście się w zeszłe Boże Narodzenie."

Moje oczy spoczęły na tym zarozumiałym kawałku gnoja.

"Tak, Gabz, tęskniłem za moją małą siostrzyczką. Przytulmy się," zrobił smutną minę i wyciągnął ramiona w zapraszający sposób.

Moje ręce zacisnęły się w pięści po bokach.

Czułam, jak para wychodzi mi uszami.

Widziałam czerwono!

Miał coś jeszcze powiedzieć, gdy mój prawy sierpowy trafił go w szczękę.

"Jak śmiesz mnie tak nazywać!" Moje słowa były pełne jadu.

Drzwi do pokoju mamy otworzyły się. Miała uroczy, pingwinowy chód, gdy była w ciąży.

Moja mama może być drobna, ale nikt nie zadzierał z jej dziećmi bezkarnie.

Zatoczyła się w naszą stronę, "Co się dzieje? Myślałam, że słyszałam krzyk."

Gerard odwrócił się do niej plecami, próbując ukryć uraz na twarzy. Tata spojrzał na mnie ostrzegawczo.

Jej oczy zatrzymały się na końcu pokoju.

"Gerard! Wróciłeś do domu," jej oczy rozbłysły z radości. Szybko podeszła do niego.

Wciąż trzymał dłoń na szczęce.

"Cześć, Mamo," wstał z miejsca.

Jego 6 stóp wzrostu górowało nad mamą, która miała 5 stóp 5 cali.

Owinęła swoje drobne ręce wokół jego torsu, a on objął ją wolną ręką.

"Dobrze cię widzieć, kochanie," mama zaszlochała.

"Też dobrze cię widzieć, Mamo."

Mama odsunęła się od jego uścisku i użyła wnętrza szlafroka, by wytrzeć łzy z policzków.

Jej wzrok padł na Gerarda.

Jej twarz wykrzywiła się w szoku. "O mój Boże! Co się stało z twoją twarzą?"

"Mamo, to nic, wszystko w porządku. Naprawdę!"

Oboje usiedli na sofie.

"Nie, to nie jest nic i nie wyglądasz dobrze," zbadała jego szczękę. "Kto ci to zrobił?"

Spojrzała na nas trójkę. Mój brat i ja spojrzeliśmy na siebie, ale nic nie powiedzieliśmy.

Westchnęła i powiedziała tacie, żeby przyniósł apteczkę, żeby nas opatrzyć.

"Oboje za mną TERAZ!"

Nie chcieliśmy bardziej denerwować mamy, więc zrobiliśmy, co kazała.

"Mamo - ja tak - " Położyła palec na moich ustach, uciszając mnie.

"Nie chcę tego słyszeć, wy dwoje kłócicie się już od dłuższego czasu," przeczesała dłonią swoje długie blond włosy. "Na początku myślałam, że oddaliliście się od siebie, bo Gerard wyjechał na studia, ale teraz widzę, że jest coś głębszego."

Gerard wpatrywał się w swoje stopy, trzymając ręce w kieszeniach.

Mama podeszła do szafy na płaszcze, która stała obok schodów. Otworzyła ją i powiedziała: "Wejdźcie do środka."

Gerard i ja spojrzeliśmy na siebie, osłupieni.

"Mamo, wiesz, że nie jesteśmy już dziećmi?" zapytał Gerard.

"Naprawdę? Bo ja widzę tylko dwójkę niedojrzałych dzieciaków, które nie potrafią rozwiązać swoich problemów," odpowiedziała mama bez chwili wahania.

"TERAZ. WEJDŹCIE. DO. SZAFY. OBOJE!"

Widząc, że żadne z nas nie wygra z hormonalną, ciężarną kobietą, weszliśmy do szafy.

"To jest absurdalne," mruknął Gerard.

"Może i jest," odpowiedziała mama, wyciągając kilka drucianych wieszaków i stary parasol z szafy.

"Co ty wyprawiasz?" Gerard spojrzał na mamę zdezorientowany.

"Po prostu usuwam wszystko, czym można by sobie wybić oko." Ostatnie słowa wypowiedziała patrząc na mnie. "Macie teraz dwadzieścia minut, żeby rozwiązać, o co się kłócicie."

"A co, jeśli nie rozwiążemy?" zapytałem.

"To niech mnie Bóg ma w opiece, położę was oboje na kolanach i tak wam przetrzepię tyłki, że poczujecie to do przyszłego lata," odpowiedziała, celując w nas starym parasolem. Westchnęła, a potem zamknęła drzwi.

Stanąłem po jednej stronie szafy. Twarzą do ściany i plecami do Gerarda.

Gerard opierał się o ścianę po drugiej stronie, gwizdając jakąś irytującą melodię, trzymając ręce skrzyżowane na piersi.

Próbowałem myśleć, ale jego gwizdanie stawało się coraz głośniejsze i bardziej irytujące z każdą sekundą.

"Przestałbyś wreszcie?" Obróciłem się, żeby go skonfrontować. Na jego twarzy pojawił się złośliwy uśmiech.

"Słuchaj, skoro już tu jesteśmy, powinniśmy porozmawiać. No dalej, siostra, będzie jak za starych czasów."

"Uważasz, że to -" Wskazałem rękami. "Jest jak za starych czasów?"

Wyprostował ramiona. "Trochę."

"Uważasz, że to jest żart? To nie jest nic jak za starych czasów, Gerry. To nie jest jak wtedy, gdy złamałam twoją zabawkową ciężarówkę i kłóciliśmy się przez dni, aż mama zamknęła nas tutaj, żebyśmy się pogodzili." Westchnąłem przesadnie. Spojrzałem w górę i zobaczyłem, że Gerard ma na twarzy ogromny uśmiech. "Z czego się, do cholery, cieszysz?"

Wziął głęboki oddech i przysięgam, że zauważyłem małą łzę w jego oku.

"Powiedziałaś do mnie Gerry." Jego głos się załamał i po raz pierwszy uwierzyłem, że naprawdę żałuje tego, co zrobił.

"Tak - chyba tak," mruknąłem.

"Tęsknię za tobą, siostra. Tęsknię za tym, jak mówiłaś do mnie Gerry i jak patrzyłaś na mnie, jakbym był twoim bohaterem." Nie przeoczyłem winy w jego głosie. "Nie mogę cofnąć tego, co zrobiłem, ale powiedz mi, jak to naprawić."

"Też za tobą tęsknię, Gerry, ale nie tylko ją zraniłeś, złamałeś ją."

"Wiem, ale uwierz mi, byłem zbyt pijany, żeby pamiętać cokolwiek - " Przerwałem mu.

"Nie mów mi, że zwalisz to na alkohol? Jak do diabła można odebrać dziewczynie dziewictwo i zapomnieć o tym następnego dnia? To dziwne, nawet jak na ciebie."

Gerrard przetarł dłonią czoło. "Co ci powiedziała?"

"Wszystko," odpowiedziałem bez emocji.

Jego twarz zbladła. "O." Odwrócił wzrok.

"O Jezu Chryste, Gerry - nie, nie - Kurwa, nie! Nie zdradziła mi szczegółów seksu. Nie sądzę, żebym kiedykolwiek chciał słyszeć o twoim małym fiucie wpychającym się w cipkę mojej najlepszej przyjaciółki? Nie, dziękuję, panie," zrobiłem odgłos wymiotowania.

"Ok," westchnął z ulgą. "Byłem wtedy nieźle nawalony. Dwa lata później i nadal nie pamiętam wszystkiego, co się wydarzyło."

"Naprawdę nie pamiętasz, że z nią spałeś?"

"Pamiętam. Zajęło mi miesiące, żeby sobie to przypomnieć. Tylko nie pamiętam, jak się tak upiłem. Przysięgam, że wypiłem wtedy tylko jedno piwo."

"Tak, byłeś totalnie nieprzytomny. Pamiętam, że po powrocie z kina z Haze, ty i twoi kumple byliście kompletnie pijani. Musiałem wezwać taksówkę dla Larry'ego i Dane'a, ale Ethan został, bo nie pamiętał swojego adresu, żeby podać kierowcy. Zaprowadziłem Ethana do pokoju gościnnego, a Haze zaprowadziła cię do twojego pokoju."

"O, coś mi się przypomina."

"Haze i ja sprzątnęliśmy bałagan, który zrobiliście w kuchni i salonie. Byłem zmęczony, więc poszedłem spać, a Haze powiedziała, że zostanie i obejrzy trochę telewizji. Kiedy wszedłem do swojego pokoju, Ethan tam był i siedział na łóżku."

"Chwila, dlaczego był w twoim pokoju? Czy wy - zabiję tego skurwiela." Na moich policzkach pojawił się lekki rumieniec. Miałem wtedy ogromną sympatię do Ethana.

"Nie uprawialiśmy seksu -" Gerry wypuścił powietrze, które wstrzymywał. "Przynajmniej nie tej nocy." Uderzył mocno w ścianę. Zaśmiałem się, przypomniawszy sobie, jak Ethan bał się mojego brata, kiedy się wtedy zabawialiśmy.

"Ten skurwiel - poczekaj, aż go zobaczę, jak wrócę do szkoły," Gerry przetarł twarz, a potem się skrzywił. Chyba zapomniał o tym siniaku, który mu wcześniej zafundowałem. Wiedziałem, że powinienem uderzyć go mocniej.

"W każdym razie, Ethan i ja zaczęliśmy rozmawiać, a potem zaczęliśmy się namiętnie całować."

"Woah, woah! Możesz pominąć ten fragment? Nie chcę tego słuchać."

"Dobrze. Więc Haze nas przyłapała i dała nam trochę więcej prywatności. Wróciła do salonu. Następną rzeczą, jaką pamiętam, to że obudziłem się w ramionach Ethana. Myślałem, że Haze po prostu spała na kanapie, ale kiedy poszedłem do salonu, nigdzie jej nie było. Potem pomyślałem, że może spała w pokoju gościnnym, ale znowu jej tam nie było. Zadzwoniłem na jej telefon, a usłyszałem go dzwoniącego w twojej sypialni, więc otworzyłem drzwi i zobaczyłem was przytulonych razem w pościeli. NAGO. Wasze ubrania były porozrzucane wszędzie. Nie trzeba było geniusza, żeby zrozumieć, co się stało. Udało mi się obudzić ją, nie budząc ciebie. Była niedziela i musiała wrócić do domu, żeby się przygotować do kościoła."

"O wow. Pamiętam, że obudziłem się i przypomniałem sobie pocałunek, który dzieliliśmy, ale to wszystko. Kiedy wstałem, was już nie było. Wtedy zadzwonili mama i tata, żeby poinformować mnie, że babcia Ellen zmarła. Byłem pogrążony w żałobie, więc Ethan i ja poszliśmy do Dane'a i wtedy naprawdę się upiłem."

"Pamiętam, jak dostałem telefon od dziadka, gdy wracałem po odwiezieniu Haze. Musiałem zatrzymać się na poboczu. Napisałem do Haze, a ona powiedziała, że przyjedzie później, po kościele."

"Pamiętam, że dzwoniła do mnie kilka razy, ale nie odebrałem. Tak bardzo żałuję, że nie odebrałem. Dlaczego byłem takim dupkiem?" westchnął Gerry.

"Cieszę się, że się z tym zgadzamy," szturchnęłam go żartobliwie w ramię. "Kiedy przyszła tamtej nocy, nie było cię jeszcze w domu. Oboje do ciebie dzwoniliśmy, ale jedyne co dostaliśmy, to twoja poczta głosowa. Trzymała mnie w ramionach, aż zasnęłam, ale chyba była zbyt zmartwiona tobą, żeby zasnąć sama. Musiałam spać dwie, może trzy godziny, kiedy usłyszałam jej szloch w pokoju. Pamiętam, że pytałam ją, co się stało, ale nie chciała powiedzieć. To była moja kolej, żeby ją trzymać, kiedy płakała. Powiedziała, że chce wrócić do domu, więc zadzwoniłam do jej ciotki, żeby przysłała po nią samochód. Przed wyjściem powiedziała mi, że nigdy nie chce cię już zobaczyć."

"I zgaduję, że to wtedy postanowiłaś rozwalić moje drzwi kopniakiem?"

"Tak, cholera, i wtedy zobaczyłam cię przytulonego między syfilisem a rzeżączką."

"Cholera, Siostra, miały na imię Angel i Candy." Gerry zaśmiał się i pokręcił głową.

"Nie ważne, wyglądały jak chodzące choroby weneryczne," przewróciłam oczami.

"Tak czy inaczej, nawet nie wiedziałem, że ona tam będzie."

"Byś wiedział, gdybyś odbierał jej telefony, poza tym to moja najlepsza przyjaciółka i zabrałeś jej dziewictwo, oczywiście, że przyszła."

"W ogóle nie pamiętałem wtedy, że uprawialiśmy seks. Jedyne co pamiętałem, to że się całowaliśmy."

"To nie ma znaczenia. Mówimy o Haze. Dziewczynie, która kochała cię od dziesiątego roku życia."

"Próbowałem z nią porozmawiać w Boże Narodzenie, ale zachowywała się, jakbym był niewidzialny."

Ten chłopak to coś innego.

"Pozwól, że ci to wytłumaczę, bo jak na kogoś z listy dziekana, jesteś wolny jak ślimak. Zabrałeś dziewczynie dziewictwo, a następnego dnia o tym zapomniałeś. Potem złapała cię tego samego dnia w trójkącie. Tydzień później wyjechałeś na studia, nie zadzwoniłeś ani nie napisałeś do niej. Minęły cztery miesiące, wracasz na Boże Narodzenie i nagle decydujesz, że powinna z tobą porozmawiać. Nie sądzę, stary."

Gerard był bledszy niż duch. "Rozumiem."

DING! DING! DING! Mamy zwycięzcę, panie i panowie.

"Co mam zrobić?" Przejechał rękami po włosach i mocno je pociągnął.

"Nie mogę ci powiedzieć, jak to naprawić, Gerry, musisz to zrobić sam. Po tamtym dniu wróciła do swojej skorupy, zaczęła mieć znowu ataki paniki i nie odwiedzała nas przez trzy miesiące. Wiedziałeś, że miała zacząć trzecią klasę razem ze mną, ale przez to, co przeszła z tobą, powiedziała ciotce, że będzie kontynuować naukę w domu?"

"Cholera! Przepraszam, Siostra, wybaczysz mi?"

"Wybaczę, ale tylko jeśli Haze ci wybaczy."

"Ok, umowa stoi."

"Umowa."

Rozmawialiśmy o kilku rzeczach z dawnych dobrych czasów. Jak wtedy, gdy obrzuciliśmy jajkami samochód pana Monroe.

"Ej Gerry, to było klasyczne. Słyszałam, że zajęło mu miesiące, żeby pozbyć się zapachu."

Śmialiśmy się i żartowaliśmy, że nie zauważyliśmy mamy stojącej w drzwiach i uśmiechającej się do nas triumfalnie.

"Widzę, że się pogodziliście," powiedziała, mrugając do nas.

"Tak," odpowiedzieliśmy jednocześnie.

Poprzedni Rozdział
Następny Rozdział