Rozdział 2

Dwa miesiące wcześniej

Mój brat Dylan przedstawił mi Ashera. Dylan miał wyjechać na semestr za granicę.

„Asher to mój najlepszy przyjaciel,” powiedział Dylan. Zwracając się do Ashera, powiedział: „Musisz się zająć Cynthią, kiedy mnie nie będzie.”

Zirytowałam się. Dylan był tak nadopiekuńczy, zawsze traktował mnie jak małe dziecko. „Dylan, jestem już dorosła. Potrafię się sama o siebie zatroszczyć.”

Dylan uśmiechnął się łagodnie. „Może, ale zawsze będziesz moją młodszą siostrą. Nie możesz mnie winić za to, że się o ciebie martwię.”

„Nie musisz się o mnie martwić.”

Dylan otworzył usta, żeby coś powiedzieć, ale Asher mu przerwał.

„Zajmę się nią,” powiedział Asher jakby składał obietnicę.

Napięcie w ramionach Dylana zelżało. „Dobrze. To ulga. Dziękuję.”

Żaden z nich nie wydawał się chętny do słuchania mnie. Asher ledwo na mnie spojrzał przez cały czas.

Słyszałam o Asherze zanim go poznałam. Jego zimna, wycofana reputacja wyprzedzała go. Nie miałam pojęcia, jak on i Dylan, zawsze ciepły i uśmiechnięty, zostali tak dobrymi przyjaciółmi.

Niezależnie od tego, od tamtego momentu celowo unikałam Ashera, a on wydawał się zadowolony, że trzymał się na dystans. Ale teraz, stojąc w jego pokoju z jego ręką na moim ramieniu, byłam złapana w jego uwagę.

Teraz

Czy zamierzasz mi powiedzieć, co się dzieje? Wciąż czekał na odpowiedź. Kiedy jej nie udzieliłam, jego spojrzenie się zwęziło.

„Jak długo po wyjeździe Dylana zaczęłaś spotykać się z Josephem?” zapytał Asher. „Minęły tylko dwa miesiące.”

Nie potrzebowałam pozwolenia brata, żeby się umawiać, i na pewno nie musiałam tłumaczyć się Asherowi. „To nie ma nic wspólnego z tobą.”

Próbowałam wyrwać ramię z jego uścisku, ale trzymał mocno. Jego ręka była gorąca na mojej chłodnej, wilgotnej skórze.

„Joseph myśli, że jest sprytny,” powiedział Asher. „Chodzi tym korytarzem, żeby użyć bocznych schodów do swojego pokoju. Unika głównych schodów, ale nikt z nas się nie nabiera. Wszyscy w tym budynku wiedzą, co się dzieje.”

„Nie wiem, o czym mówisz.”

„Cynthia, widziałem, jak sprowadzał przynajmniej sześć dziewczyn do swojego pokoju w ciągu ostatnich dwóch miesięcy...”

Powietrze uderzyło mnie w płuca. Nie, to nie mogło być prawda! Joseph miał solidną reputację jako popularny, przyszły Alfa. Był środkowym napastnikiem w drużynie piłkarskiej i nigdy nie opuścił treningu. Otwierał drzwi kobietom, a wszyscy mówili, jaki to dżentelmen.

Ze mną zawsze szeptał słodkie słowa do ucha, gdy byliśmy razem. Komplementował mój wygląd, moje ciało, a czasami mówił, jak bardzo chciałby mnie zatrzymać jak prezent tylko dla siebie.

Do dziś odpowiadał na wszystkie moje wiadomości, zwykle z mnóstwem tekstowych serduszek.

Nie było możliwości, żeby robił to samo z innymi kobietami.

„Nie wierzysz mi,” powiedział Asher, nie pytając.

„Nie mam powodu, żeby ci ufać.” Musiałam uciec od Ashera. Musiałam zobaczyć się z Josephem. „Wyraźnie nie aprobujesz. Założę się, że powiedziałbyś wszystko, żeby mnie od niego odciągnąć, ale to nie zadziała!”

Spróbowałam ponownie wyrwać się z uścisku Ashera. Kiedy nie ustąpił, chwyciłam jego nadgarstek i przekręciłam.

Nawet nie drgnął. Zamiast tego jego wolna ręka odciągnęła moje palce.

„Puść mnie,” zażądałam.

Szczęka Ashera zacisnęła się, ale nic nie powiedział. Jego dotyk nie był na tyle mocny, żeby zostawić siniaki, ale był stanowczy, jak kajdanki.

Spojrzałam na niego z gniewem. „Nie możesz zabronić mi spotkania z Józefem. Dziś wieczorem.”

„Chcesz go tak bardzo zobaczyć?” Asher warknął. „Chodź ze mną.”

Zaparłam się nogami. Nie chciałam iść nigdzie z nim.

Gdy dotarliśmy do drzwi Józefa, zaczęłam się szarpać w uścisku Ashera z nową furią. Asher nie mógł tu być.

„Puść mnie!”

Ku mojemu zaskoczeniu, zrobił to, ale tylko po to, by otworzyć drzwi Józefa przede mną.

Przyćmione światło lampy na stole oświetlało duże pomieszczenie na tyle, bym mogła zobaczyć splątane prześcieradła na łóżku – i dwie postacie splecione pod nimi.

Józef miał usta przy szyi innej kobiety. Jego biodra napierały między jej rozchylone uda. Jej twarz wykrzywiała się w ekstazie.

Mój żołądek opadł na podłogę. „Józef?”

To nie mógł być on. To musiał być jakiś inny facet, który wyglądał jak on, który pożyczył jego pokój. Józef nie zrobiłby mi tego.

Para zamarła. Dziewczyna, dysząc, chwyciła za prześcieradło, by ukryć swoje odsłonięte piersi. Józef odsunął się od niej i wstał obok łóżka. Chwycił kołdrę i owinął ją wokół talii.

„Asher?” Józef przetarł ręką twarz, wycierając pot z czoła. Zaśmiał się. „To nie najlepszy moment. Potrzebowałeś czegoś?”

To był głos Józefa. Jego śmiech. Jego twarz. Jego ciało, idące w naszą stronę. Nie mogłam dłużej zaprzeczać temu, co widziałam.

„Józef?” wyszeptałam ponownie, czując ból w piersi. Musiało być jakieś wyjaśnienie.

Ręka Józefa opadła. Spojrzał na mnie, jakby zauważając mnie po raz pierwszy, a wraz z tym rozpoznaniem pojawiła się złość. Jego brwi się zmarszczyły.

„Cyntia? Co tu robisz?” Spoglądając na mnie i Ashera, jego wargi wykrzywiły się w brzydkim grymasie. „Sprawdzasz mnie? Namówiłaś Ashera, żeby mnie pilnował?”

„N-Nie, ja –”

Nie pozwolił mi dokończyć. „Nie musiałaś go w to mieszać. Jeśli mieliśmy coś do omówienia, mogliśmy to zrobić prywatnie.”

„Ale jest coś!” powiedziałam pospiesznie, zanim mógł mnie znowu przerwać. Weszłam do pokoju. „To naprawdę ważne, i musimy—”

„Wyjdź,” Józef warknął.

„Ale –”

„Teraz, Cyntia.” Ruszając naprzód, brutalnie pchnął mnie za ramiona, odpychając mnie w tył. „Mam dość takich dziewczyn jak ty, które śledzą mnie na każdym kroku.”

Moje stopy ślizgały się po kafelkach. Walczyłam, żeby utrzymać równowagę.

„Myślisz, że mnie posiadasz? Myślisz, że możesz mi mówić, co mogę, a czego nie mogę robić?” Jego ostry grymas przeszył mnie.

„Gdybyś tylko posłuchał –”

„Posunęłaś się za daleko. To koniec.”

„Józef, proszę!”

„Nie dzwoń do mnie. Nie pisz do mnie. Nie rozmawiaj ze mną.”

Moje obcasy zahaczyły o framugę drzwi, a ja wpadłam na Ashera, który nie ruszył się ani o centymetr od miejsca, w którym stał.

Jego ręka złapała mnie za łokieć, gdy opierałam się o jego ciało. Gdy byłam stabilna, jego ręka opadła tak szybko, że zastanawiałam się, czy to sobie wyobraziłam.

Odwróciłam się z powrotem do Józefa. Ruszyłam naprzód, gotowa walczyć, żeby zmusić go do słuchania. „Chcę tylko—”

Józef zatrzasnął drzwi przed moją twarzą. Gdybym była o centymetr bliżej, złamałby mi nos.

Stałam zamrożona przez chwilę, wpatrując się w fakturę drewnianych drzwi. Niedowierzanie pulsowało w moich żyłach.

Nie mogłam się ruszyć. Jak to mogło się stać?!

Poprzedni Rozdział
Następny Rozdział