Rozdział 6
„Jak to wszystko zrobiłeś?” zapytałam Ashera.
Asher wzruszył ramionami. „Joseph używa tego samego, słabego hasła do wszystkich swoich kont w mediach społecznościowych. Można by pomyśleć, że ktoś z tak wieloma tajemnicami bardziej zadbałby o bezpieczeństwo. Włamanie się było dziecinnie proste.”
Nie mogło być tak proste, jak to przedstawiał, ale jego łatwa pewność siebie sprawiła, że zaczęłam się zastanawiać, czy jest zdolny do wszystkiego, na co się zdecyduje.
„Dodał do swoich społecznościówek kilkaset dziewczyn, niektóre z akademii, inne nie. Czytając jego wiadomości, było dość jasne, że dziewczyny nie wiedziały o sobie nawzajem.”
Asher oparł się o ścianę, wyglądając na zrelaksowanego, z wyjątkiem tego, jak jego dłonie zaciskały się w pięści.
„Lubi się skradać z naiwnymi dziewczynami, które nie wiedzą lepiej,” powiedział.
Czy tak właśnie myślał o mnie? Naiwna? Ale może rzeczywiście byłam. A przynajmniej byłam, zanim Joseph zaatakował mnie w swoim pokoju.
Objęłam ramionami swoją talię. Nie chciałam o tym myśleć.
„Co naprawdę zamierzasz, Asher?” zapytałam. Jaki był cel zebrania nas wszystkich razem? Czy oczekiwał, że jakoś się zwiążemy? Zawiążemy przyjaźnie?
To wydawało się mało prawdopodobne.
„Poczekaj i zobacz,” powiedział, nie zdradzając nic.
Asher obiecał Dylanowi, że mnie ochroni. Jak dotąd był oddany tej obietnicy. Nie wiedziałam, co się wydarzy tej nocy. Ale, jeśli nic innego, mogłam zaufać Asherowi, że mnie ochroni.
Więc przeszłam do ściany obok niego i starałam się jak najbardziej zrelaksować.
Potem do pokoju weszło kilku sportowców, a za nimi sam Joseph. Jeden z sportowców skinął na Ashera. Drugi podał Josephowi drinka. Trzeci, za Josephem, podniósł kamerę.
Na dalekiej ścianie rozwijał się ekran. Projektor kliknął i na ekranie pojawił się obraz – nie, transmisja. Kamera za ramieniem Josepha teraz pokazywała każdy jego ruch.
„Powiedziałem mu, że ta impreza jest dla niego,” Asher powiedział cicho do mojego ucha. „Myśli, że wszyscy tu jesteśmy, aby świętować jego sukces.”
Patrzyłam na ekran, gdy Joseph głęboko pił ze swojego plastikowego kubka. Po jego opuszczeniu, rozjaśnił się szerokim uśmiechem i podszedł do jednej z kobiet w pokoju.
Jego niski głos przebił się przez głośniki. „Często tu bywasz, skarbie?”
Dziewczyna przechyliła głowę, zdezorientowana.
W pokoju rozległo się kilka westchnień. Ktoś upuścił drinka. Muzyka przyciszyła się.
Joseph zdawał się tego nie zauważać, zbliżając się do dziewczyny. „Jeśli powiem ci sekret, pozwolisz mi cię pocałować?” Nie czekał na odpowiedź. „Jesteś najpiękniejszą kobietą, jaką kiedykolwiek widziałem.”
Mój żołądek skręcił się. Użył tego samego tekstu na mnie.
Po wzrastającym rabacie tłumu, zorientowałam się, że nie byłam jedyną.
Obiekt obecnego pożądania Josepha prychnął na niego, a Joseph w końcu zaczął się rozglądać. Patrząc na twarze dziewczyn wokół niego, na jego twarzy pojawiła się iskra rozpoznania. Jego oczy rozszerzyły się.
Ruszył w stronę drzwi, ale jego ruchy zwolniły, stały się ociężałe. Upuścił drinka, który trzymał. Rozlał się na dywan.
„Nigdzie się nie wybiera,” powiedział Asher.
Spojrzałam na niego. „Dodałeś coś do jego drinka?”
Asher nie zaprzeczył.
Wiele dziewczyn zbliżyło się do Josepha, głosy rosły. Wcześniejszy śmiech całkowicie zniknął. Teraz było tylko kłócenie się, krzyczenie – gniew.
„Jestem jego dziewczyną!” krzyknęła jedna dziewczyna.
„Nie. Ja jestem!” powiedziała inna.
„Kim są te kobiety, Joseph?” jedna krzyczała Josephowi prosto w twarz, głos echem odbijał się przez głośniki.
„Kim jesteśmy?” ktoś odpowiedział. „Kim jesteś ty?”
Jednak chaos szybko się uspokoił, im więcej się kłócili. Spodziewałam się, że dziewczyny zaczną walczyć ze sobą, ale ku mojemu zaskoczeniu, wydawały się niemalże jednoczyć przeciwko wspólnemu wrogowi.
Joseph.
Mężczyzna, który okłamał każdą z nich.
Jedna dziewczyna uderzyła Josepha prosto w twarz, zostawiając brzydki czerwony ślad na jego policzku.
Ruszyłam bez zastanowienia. Nienawiść napędzała moje nogi, gdy szłam naprzód, przeciskając się przez tłum. Gdy dotarłam do Josepha, ledwo trzymał się na nogach.
„Cynthia,” powiedział, głos drżący i żałosny. „Cynthia, proszę. Litości, proszę.”
Gdzie była jego litość, gdy zepchnął mnie na ziemię? Gdy krzyczał mi w twarz? Gdy groził naszemu dziecku?
Nie znajdzie tu litości.
Chwyciłam jego ramiona i wbiłam paznokcie w jego skórę, tak jak on zrobił to mnie. Pochyliłam się blisko niego, a on jęknął.
„To jest moja zemsta,” powiedziałam mu do ucha. Potem uderzyłam go mocno kolanem w krocze.
Wciągnął gwałtownie powietrze i upadł.
Cofnęłam się, znikając w tłumie. Inne dziewczyny szybko zajęły moje miejsce.
Asher odnalazł mnie natychmiast. Z ręką na moich plecach, poprowadził mnie w stronę wyjścia.
W pokoju Ashera, usiadłam przy jego biurku i przeglądałam szkolne fora. Posty już zalewały internet, donosząc o licznych zdradach Josepha. Niektóre wątki stawały się viralowe, z setkami odpowiedzi na minutę.
Niektóre miały zdjęcia. Rozgoryczone dziewczyny publikowały każde brzydkie zdjęcie Josepha, jakie mogły znaleźć, z ostrymi podpisami typu: Nie mogę uwierzyć, że zmarnowałam czas na tego śmiecia.
Wkrótce z imprezy zaczęły napływać filmy. Kilka dziewczyn kopnęło Josepha, gdy leżał. Inna dała mu podbite oko, gdy próbował wstać.
Ostatecznie odszedł wśród szyderstw i śmiechu, by leczyć swoje rany w jakimś samotnym kącie.
To było jak zwycięstwo. Jak zemsta, właściwie wymierzona.
Wciąż czując się bez tchu, wyszłam do ogrodu za pokojem, a świeże powietrze uderzyło mnie w nos. Wciąż miałam w sercu niepokój, ale przynajmniej na chwilę przestałam desperacko szukać odpowiedzi od ojca mojego dziecka. Spojrzałam w górę na niebo i pomyślałam: "Muszę podziękować Ashowi za to wszystko."
"Powietrze tutaj jest takie świeże." Pojawił się niski, charyzmatyczny i magnetyczny głos, a ja odwróciłam się, "Ash!" Jak dobrze go zobaczyć.
Byłam mu winna porządne podziękowanie. Może nawet więcej niż to.
„Nie zrozumiałam cię,” powiedziałam, opuszczając głowę. „Przepraszam.”
Jego cisza mówiła sama za siebie. Nie powiedziałam wystarczająco.
„Powinnam była wiedzieć, że nie jesteś taki, jak słyszałam. Dylan nie byłby przyjacielem kogoś bez serca.” Oblizując wargi, zerknęłam w górę. „Dziękuję, że jesteś jak mój starszy brat.”
Uporczywa cisza Ashera zaczęła być niepokojąca. „Starszy brat?” powtórzył, unosząc brew.
Zbliżył się do mnie dwoma dużymi krokami. Zmuszałam się do nieruchomości, nie chcąc się cofnąć, gdy próbowałam przeprosić.
Podniósł rękę. Wciągnęłam oddech.
Delikatnie odgarnął zbłąkany kosmyk włosów za moje ucho. Jego opuszki palców musnęły bok mojej szyi, lekko jak piórko.
„Cynthia.” Jego niski, spokojny głos wywołał dreszcze na moim kręgosłupie. „Nie chcę być twoim starszym bratem.”
Gardło nagle suche, przełknęłam ciężko. „Więc czego chcesz?” wyszeptałam. Nie chciałam przerwać czaru, który trzymał jego rękę miękko przy rogu mojej szyi i ramienia.
Lód w jego oczach zaczął się topić.
„Pozwól mi być ojcem twojego dziecka.”























































































































































































































































