40% szans na śmierć

Enzo

Rozebrała go ustami—kolana na śliskich płytkach, uśmiechając się jak grzech, zlizywała jego imię z warg.

A on wciąż nie miał dość.

Nawet nie był blisko.

Bo nawet kiedy dochodził—głośno, mocno, bezradnie—jego mózg już skupiał się na kolejnej potrzebie.

Jej. Jeszcze raz. Całej jej.

Wciąż był ...

Zaloguj się i kontynuuj czytanie