Z poczucia winy

Siedzę na parapecie w pracowni artystycznej, kolana przyciągnięte do piersi. Przez ostatnie tygodnie narastało we mnie to zamieszanie i zabija mnie.

Czuję się jak tchórz, bo nie rozmawiałam o tym z Zaidem ani Camim. Wypuszczam powoli oddech i sięgam po telefon, decydując, że po prostu to załatwię.

...

Zaloguj się i kontynuuj czytanie