Rozdział 3 Chaos i zbawienie
Valencia's POV
Eksplozja rozdarła noc jak grzmot, wysyłając fale uderzeniowe przez moje ciało. Ziemia pod moimi stopami zadrżała, a pochodnie zaczęły dziko migotać w nagłym podmuchu powietrza.
Potem rozległy się wycie.
Wśród wirującego dymu i chaosu, z mgły wyłonili się zbuntowani jak demony z piekła—dziesiątki warczących, dzikich głosów.
Moje ciało napięło się instynktownie—jakieś prymitywne mechanizmy przetrwania, których nie mogłam kontrolować, mimo że mój umysł już się poddał. Dziwne, jak ciało walczy o życie, nawet gdy dusza się poddaje.
Szklane butelki wypełnione jakimś wybuchowym proszkiem latały w powietrzu, rozbijając się o kamienne filary i wysyłając chmury gryzącego dymu. Tłum wybuchł krzykami przerażenia i zamieszania.
"ATAK!" ktoś krzyknął. "ZBUNTOWANI!"
Serce waliło mi w piersi. Dym palił moje oczy i gardło, utrudniając widzenie i oddychanie. Wokół mnie inni niewolnicy krzyczeli w przerażeniu, szarpiąc się rozpaczliwie za swoje więzy.
Patrzyłam w szoku, jak jeden z ogromnych zbuntowanych wskoczył na stos pogrzebowy Marcusa. Jego pazury rozdarły trumnę jak papier, a ciało Marcusa wypadło na błotniste podłoże.
"NIE!" ryknął Wiley. Jego ciało zaczęło się zmieniać. W ciągu kilku sekund stał się dużym szarym wilkiem. Rzucił się na zbuntowanego, który zbezcześcił ciało jego ojca.
Żałobny krzyk Luny Kestrel przeszył powietrze, gdy ona także zaczęła się zmieniać. Biały wilk wyłonił się i dołączyła do swojego syna w walce.
Dźwięki walki wypełniły powietrze - warczenie, trzaskanie, mokre rozdzieranie ciała. Próbowałam skupić się na rozwiązywaniu swoich więzów, ale moje ręce drżały zbyt mocno.
Cień padł na mnie, i spojrzałam w górę, aby zobaczyć jednego ze zbuntowanych zbliżającego się. Krew kapała z jego pazurów, gdy przechodził nad rozdartym ciałem kapłana w czerwonym płaszczu.
"No, no," warknął. "Co my tu mamy?"
Patrzyłam na niego pustymi oczami. Kolejna śmierć, kolejny potwór. Przynajmniej ta będzie szybka—szybsza niż powolne wykrwawianie się.
Ironia nie umknęła mi. Pogodziłam się ze śmiercią, a teraz miałam zostać rozszarpana zamiast tego. Bogini Księżyca miała skrzywione poczucie humoru.
Nie miałam nawet siły, aby zamknąć oczy.
Ale wtedy czarna sierść rozmyła się w ruchu, uderzając w zbuntowanego, wysyłając go w powietrze. Ogromny czarny wilk - większy niż jakikolwiek, który kiedykolwiek widziałam - stanął ochronnie przede mną. Obnażył kły na upadłego zbuntowanego.
Zbuntowany podniósł się na nogi, ale czarny wilk już się ruszał. Rzucił się naprzód i jednym ugryzieniem wyrwał gardło zbuntowanego. Krew rozprysnęła się na kamienny ołtarz, gdy ciało upadło.
Patrzyłam na czarnego wilka w szoku, oczekując, że teraz zwróci się przeciwko mnie. Zamknęłam oczy, czekając na śmiertelny cios. Zamiast tego poczułam ostre pazury przecinające więzy wokół moich nadgarstków.
CO...?
Pytanie zamarło mi w gardle, gdy z dymu wyłoniło się trzech kolejnych zbuntowanych, otaczając nas. Czarny wilk ustawił się między nimi a mną. Ale nawet tak duży jak był, widziałam, że to może być walka, której nie wygra.
Adrenalina przepłynęła przez moje żyły, wyostrzając koncentrację i tłumiąc ból moich obrażeń. Wskoczyłam za kamienny filar, przyciskając się do zimnej powierzchni, obserwując rozwijającą się bitwę.
Ruchy czarnego wilka były śmiertelne i precyzyjne. Ale zbuntowani byli zdesperowani, atakując ze wszystkich stron. Zobaczyłam pazury drapiące jego ramię, wywołując krwawienie. Kolejny zbuntowany zdołał wgryźć się w tylną nogę czarnego wilka, zanim został odrzucony.
Dwóch kolejnych zbirów dołączyło do walki i wiedziałem, że czarny wilk jest w prawdziwych tarapatach. Cofnął się, a krew zlepiała jego futro.
Mój wzrok padł na sztylet, który wypadł z ręki martwego kapłana. Bez zastanowienia rzuciłem się po niego, moje palce zacisnęły się na rękojeści.
Jeden ze zbirów stał do mnie plecami, całkowicie skupiony na czarnym wilku. Nie zawahałem się. Wbiłem sztylet głęboko w jego szyję, czując, jak ostrze przebija futro i ciało, aż uderzyło w kość. Gorąca krew trysnęła na moje ręce, gdy upadał z bulgotliwym krzykiem.
Jego towarzysz odwrócił się do mnie z warkotem, jego pazury przecięły moje ramię. Ból przeszył mnie, ale czarny wilk już tam był, jego szczęki zacisnęły się na kręgosłupie zbira z trzaskiem.
Rozdzierający serce krzyk przeszył powietrze - głos Luny Kestrel, surowy z żalu i przerażenia. Wszystkie głowy zwróciły się w stronę dźwięku.
Wiley leżał na ziemi. Czterech zbirów przygwoździło go, ich zęby wbijały się głęboko w jego szyję, talię i tylne nogi. Krew zbierała się pod jego szarym futrem, a jego oczy zaczynały tracić ostrość. Umierał.
Czarny wilk i kilku innych natychmiast ruszyli na pomoc, ale widziałem, że było za późno. Zanim dotarli do niego i rozszarpali zbirów, ciało Wiley'a zamarło.
Pozostali zbiry, widząc zdziesiątkowanie swojego stada, zaczęli wycofywać się w mgłę. Ale szkody zostały wyrządzone.
Gdy dym zaczął się rozwiewać, ocalałe wilki wróciły do ludzkiej formy. Patrzyłem w oszołomieniu, jak biały wilk Luny Kestrel zamienia się w nagą, pogrążoną w żałobie kobietę, która rzuciła się na bezwładne ciało swojego syna. Jej jęki rozpaczy odbijały się echem po bagnach.
Niektórzy z wojowników Wiley'a szybko przynieśli płaszcze, by ją przykryć, ich własne twarze wyryte bólem i wściekłością.
Ale moja uwaga skupiła się na masywnym czarnym wilku, który również zaczął się przemieniać.
Zabrakło mi tchu. Był wspaniały - łatwo miał sześć stóp trzy cale czystego mięśnia i męskiej siły. Jego nagie ciało było dziełem sztuki, szerokie ramiona i wyraźnie zarysowane mięśnie brzucha. Mój wzrok mimowolnie powędrował w dół, a policzki zapłonęły, gdy zobaczyłam jego dużego członka. Szybko odwróciłem wzrok, moje twarz płonęła z zażenowania, ale nie mogłem powstrzymać się od kolejnego spojrzenia.
Wydawał się całkowicie niewzruszony swoją nagością, gdy podszedł do martwego kapłana i zerwał czarną szatę, narzucając ją na siebie z casualową sprawnością. Potem podniósł swój miecz leżący obok ołtarza.
Kiedy odwrócił się w moją stronę, w końcu mogłem dokładnie zobaczyć jego twarz. Te szare oczy były przenikliwe. Jego złote włosy były krótkie i potargane, szczęka mocna i wyraźnie zarysowana. Starannie przystrzyżona broda otaczała usta, które wyglądały zmysłowo. Był oszałamiająco przystojny, co sprawiło, że moje serce przyspieszyło.
Jego oczy spotkały się z moimi i nie mogłem odwrócić wzroku. Było coś magnetycznego w jego spojrzeniu. Zbliżył się do mnie z rozmysłem, a ja musiałem odchylić głowę, żeby na niego spojrzeć. Bez słowa pochylił się i podniósł mnie, przerzucając przez ramię, jakbym nic nie ważył.
Panika wybuchła - ostra i nagła. "Co ty—" zacząłem protestować, moje ciało instynktownie napięło się, choć nie miałem siły walczyć.
Jego ramię było jak żelazo wokół moich nóg, trzymając mnie na miejscu. Moje serce waliło w piersi. Dokąd mnie zabierał? Czego chciał?
"LOGAN, ZOSTAW TĘ SUKĘ." Ostry głos przeciął powietrze, ociekający pogardą i autorytetem.
