Rozdział 4
Caleb
Była niesamowita. Wiedziałem, że próbuje się powstrzymać, ale nie mogła. Wiedziałem, że zaraz dojdzie.
„Nie możesz tego powstrzymywać w nieskończoność, kochanie, no dalej, dojdź dla mnie” powiedziałem, wpychając w nią palce.
„Oooo, Boże” krzyknęła, jej całe ciało uniosło się z łóżka, doszła, zalewając moją rękę. Kurwa, była squirterką. Kurwa, będę miał z nią mnóstwo zabawy.
Pochyliłem się nad nią, biorąc jej usta. Była tak daleko, że nie zdawała sobie sprawy, że oddaje pocałunek. Odsunąłem się i spojrzałem na nią. Dzięki Bogu, że myślała, że światła są wyłączone, bo gdyby wiedziała, że mogę widzieć każdą jej minę, prawdopodobnie by mnie zabiła.
„Jesteś niesamowita, wiesz o tym, kochanie. Będziemy mieli mnóstwo zabawy” powiedziałem, zerkając na jej usta. Wstałem i wyłączyłem światło. Zdjąłem opaskę i rozwiązałem jej ręce.
Usiadła i była cicho.
„Nie obchodzi mnie, kim jesteś, dlaczego to robisz ani jaki masz powód, ale nienawidzę cię za to, że mnie dotykasz, za to, że zabierasz coś, co nie należy do ciebie. Nigdy więcej nie chcę cię w moim domu, następnym razem zgłoszę cię na policję” powiedziała, zła, schodząc z łóżka i idąc do łazienki. Kurwa.
Aria
Nie mogę uwierzyć, że pozwoliłam obcemu wejść do mojego domu i dotknąć mnie w taki sposób. Byłam wściekła na niego i na siebie za to, że do tego dopuściłam. Zostałam w łazience, nie wiem jak długo, ale potrzebowałam być sama. Stałam pod prysznicem ponad godzinę. Kiedy wyszłam, w domu panowała cisza, a jego już nie było.
O trzeciej nad ranem nadal nie mogłam zasnąć, więc wyszłam i poszłam do kawiarni. Wsiadłam na rower i pojechałam do miasta. Zaczęłam szaleńcze pieczenie. Kiedy pracownicy przyszli, nadal piekłam. Chyba wiedzieli, że coś jest nie tak, bo nic nie mówili. Poczułam, że ktoś chwycił mnie za rękę. Holly patrzyła na mnie.
„Co do cholery, Aria?” krzyknęła, zabierając mi wałek.
„Nie chcę o tym teraz rozmawiać” powiedziałam, nie patrząc na nią. Byłam prawie w łzach. Zobaczyłam, że już dziesiąta rano.
„Idź, weź trochę czasu i się uspokój” powiedziała, patrząc na mnie. Zdjęłam fartuch i wyszłam z kuchni. Weszłam do biura, wzięłam kurtkę i kask, a wychodząc, Anthony stał tam.
„Aria, proszę” to było najdalej, jak doszedł, bo podeszłam do niego i uderzyłam go w usta.
„To twoje ostatnie ostrzeżenie. Zostaw mnie w spokoju” krzyknęłam głośno. Odepchnęłam go i wyszłam. Założyłam kask i uruchomiłam motor. Naprawdę nie miałam ochoty na nikogo. Wszyscy wiedzieli, że jestem w złym nastroju, więc trzymali się ode mnie z daleka. Cały czas myślałam. Dlaczego on to zrobił? I kim on był?
Zaczęłam przyglądać się wszystkim wokół mnie. Holly wiedziała, że potrzebuję trochę czasu, więc przejęła kawiarnię. Po pięciu dniach zaczynałam się uspokajać, aż ten dupek zadzwonił do mnie ponownie, co mnie bardziej wkurzyło. Rozbiłam tuzin jajek i kilka naczyń w kawiarni. Z niewiadomego powodu gniew pojawił się znikąd. Nie miał prawa mnie tak dotykać. Po siedmiu dniach pękłam i powiedziałam Holly, co doprowadziło do tego, że płakałam i piłam w domu.
Czułam się tak zawstydzona, że Holly była taką przyjaciółką. Siedziała ze mną i piłyśmy w milczeniu. Nie powiedziała ani słowa. Spojrzałam na nią, Holly miała jasną skórę, długie czarne włosy i szczupłe ciało, była wysoka i tego nienawidziła, miała brązowe oczy, które z jakiegoś powodu nienawidziła jeszcze bardziej. Czasem zastanawiałam się, jak zostałyśmy przyjaciółkami. Była zawsze niegrzeczna dla wszystkich wokół, ale nigdy dla mnie.
Nie mogłam pojąć, co się ze mną dzieje. Holly powiedziała mi, żebym wzięła tyle czasu, ile potrzebuję. Po tygodniu wróciłam do kawiarni i wszystko wróciło do normy. Aż do momentu, kiedy ten skurwiel znowu zadzwonił. Wyszłam z kawiarni i wsiadłam na motor. Pojechałam aż do strumienia przy wzgórzach. Siedziałam tam, zagubiona w myślach.
Co mogło skłonić człowieka do czegoś takiego? Wyrwał mnie z myśli dźwięk pickupa. Kiedy się odwróciłam, zobaczyłam pana Crossa.
„Czy nie powinnaś być w kawiarni, pani Garcia?” powiedział leniwym tonem.
„Czy nie powinnaś być w kawiarni, gdzie są twoi wielbiciele?” - odparłam. Świetnie, byłam niemiła dla nieznajomego.
„Przepraszam, ale nie mam ochoty na towarzystwo” - powiedziałam.
„Ja też nie” - powiedział, opierając się o pickupa.
Odwróciłam się z powrotem do obserwowania strumienia. Nie słyszałam go, ale czułam, jak podchodzi i siada obok mnie.
„Dlaczego to robisz? Ludzie mogą nas zobaczyć, a ludzie lubią gadać” - powiedziałam, patrząc na niego.
„Co? Patrzę na strumień” - powiedział obojętnie.
„Dlaczego jesteś wkurzona?” - zapytał, rzucając kamyk do strumienia.
„Jakbym miała ci to powiedzieć.”
„Jestem nieznajomym, możesz mi zaufać” - powiedział, zdejmując okulary przeciwsłoneczne.
„Ktoś zrobił mi coś, czego nie chciałam” - powiedziałam prosto, nie zdradzając zbyt wiele.
„Czy ta osoba troszczy się o ciebie?” - zapytał.
„Nie.”
„Skąd wiesz?” - zapytał, patrząc na mnie.
„Bo nie, on tylko czegoś ode mnie chce” - powiedziałam, patrząc na strumień.
„Może chce, żebyś tak myślała. Może troszczy się, ale chce najpierw wiedzieć, czy ty się troszczysz” - powiedział, patrząc na mnie.
„Panie Cross, dorastałam tutaj. Wyjechałam z Payson na studia. Jestem odnoszącą sukcesy inżynierką oprogramowania. Miałam jednego chłopaka w całym życiu. To jemu oddałam swoją niewinność, a gdy opłakiwałam śmierć matki, on zdradzał mnie na prawo i lewo. Nie chcę związku ani niczego z nikim, kto szuka tylko dobrej zabawy czy przelotnego romansu” - powiedziałam, nie odrywając wzroku od biegnącej wody.
„Hmm, może ta osoba ma powód, dla którego robi to, co robi, lub mówi to, co mówi. Może wydaje się to nam złym podejściem, ale to jedyny sposób, jaki zna.” - powiedział, patrząc na mnie, gdy wstał.
„Dlaczego codziennie chodzisz do kawiarni, panie Cross?” - zapytałam, patrząc na niego.
Uśmiechnął się i przez chwilę mnie zamurowało. Holly miała rację, był przystojny.
„Jeśli ci powiem, pewnie zabronisz mi przychodzić, a to jedyne miejsce w mieście, gdzie jest przyzwoita kawa i wypieki” - powiedział z uśmiechem.
„Nigdy nie zabroniłam klientowi wchodzić, więc możesz to teraz powiedzieć” - powiedziałam, nadal na niego patrząc.
„Ty” - powiedział, idąc w stronę pickupa.
Co? Wstałam trochę za szybko i noga mi się poślizgnęła. Cholera. Wpadłam do strumienia i teraz byłam po pas w wodzie.
„Wszystko w porządku?” Spojrzałam w górę i stał tam. Okulary przeciwsłoneczne zasłaniały jego oczy.
„Oczywiście, że wszystko w porządku. Nie utonę w pięciu stopach wody” - powiedziałam, wychodząc. Prawie wyszłam, gdy woda na mojej stopie sprawiła, że się poślizgnęłam. Złapał mnie za rękę i przez chwilę poczułam to. Ten sam dotyk. Zamiast mnie wyciągnąć, wciągnęłam go do wody.
„Jak mogłeś się przewrócić? Jesteś mężczyzną” - powiedziałam, wstając i patrząc na niego. Po prostu leżał, unosząc się na wodzie.
„Może chciałem wpaść” - powiedział.
Usłyszałam grzmot, zanim zobaczyłam ciemne chmury.
„Muszę iść, nadchodzi burza. Muszę wrócić do miasta, zanim zacznie się burza” - powiedziałam, próbując się wspiąć. Poczułam jego ręce na mojej talii.
„Co robisz?” - zapytałam zszokowana.
„Spokojnie, tylko ci pomagam” - powiedział, popychając mnie w górę. Burza się rozpętała, widziałam deszcz zbliżający się do nas.
„Nie zdążysz wrócić do miasta, chodź za mną” - powiedział.
„Deszcz mi nie przeszkadza” - powiedziałam.
W oddali zobaczyłam, jak błyskawica uderza w drzewo.
„A to ci nie przeszkadza?” - zapytał, patrząc na mnie.
„Dobrze” - powiedziałam, chwytając kask i kurtkę. Wsiadł do pickupa, a ja za nim. Jechałam, a deszcz gonił mnie. Byłam trochę zaskoczona, gdy zatrzymał się przy domu niedaleko placu budowy. Nie wiedziałam, że tu jest dom. Chyba zobaczył zdezorientowany wyraz mojej twarzy.
„Zostaw motocykl w garażu i wejdź” - powiedział, idąc do drzwi. Podał mi ręcznik.
„Oto, wysusz włosy” - powiedział.
„Dziękuję. W porządku, poczekam, aż deszcz przestanie padać.”
„Pani Garcia, nie jestem mordercą. Nie zamierzam cię ugryźć. Pada deszcz i jesteś mokra. Możesz się przeziębić. Zrób nam obojgu przysługę i wejdź do środka” - powiedział.
Nie miałam wyboru, musiałam za nim pójść.
