Rozdział 6: Tajemnice
Hana
Słowa Alice uderzyły mnie jak piorun, rozbrzmiewając w moim ciele jak niepowstrzymany impuls, który nie mógł być ujarzmiony.
Moja najlepsza przyjaciółka jest w ciąży.
Jest tyle informacji do przetworzenia w tak krótkim czasie. Chcę ją wypytać, przesłuchać, żeby wyjaśniła mi, prostymi słowami, jak do tego doszło. Ale Alice na to nie pozwoli; nie chce, żeby Liam cokolwiek o tym wiedział.
To miała być tajemnica, przynajmniej dopóki znów nie będziemy same. Kolejna tajemnica. Cholera, nie wiem, czy dam radę utrzymać jeszcze jedną rzecz tylko dla siebie.
Podróż samochodem jest cicha i niepokojąca. Liam rzuca lekkie żarty o tym, że wszyscy razem zamieszkamy, ale zauważa brak entuzjazmu z naszej strony. Biedny chłopak, nie ma pojęcia, co się dzieje w naszych głowach.
W końcu akceptuje, że nie mamy ochoty na jego żarty i zostawia nas w spokoju, ciesząc się niezręczną ciszą, która pozostaje, i rosnącą ciekawością, która powoli mnie pochłania.
Patrzę na Alice, jej głowa opiera się o okno samochodu obok mnie na tylnym siedzeniu. Obserwuje szybko mijające budynki, a ja wyobrażam sobie wir myśli, które ją teraz uderzają.
Jest mi jej żal, bo znam ją na tyle dobrze, by wiedzieć, że nie chce mieć dziecka zaraz po ukończeniu studiów.
Przynajmniej to temat, który sprawia, że zapominam, że John Kauer może mnie śledzić. Będzie musiał zaakceptować, że nie możemy kontynuować tego, co zaczęło się zeszłej nocy. A teraz mam inne zmartwienia.
Dojeżdżamy przed budynek, w którym znajduje się nasze mieszkanie, i nalegam, aby przenieść wszystkie pudełka, które Alice uparła się zabrać.
"Zapominasz, że nie możesz się przemęczać," szepczę jej do ucha, a ona patrzy na mnie zwężonymi oczami. "Nie ma dyskusji, wymyśl coś, żeby Liam niczego nie podejrzewał," mówię i kontynuuję przenoszenie pudełek do windy towarowej.
Udaje, że korzysta z telefonu obok samochodu, i nie trwa długo, zanim Liam zacznie się zastanawiać, dlaczego Alice nam nie pomaga, jakby chciał.
"Zwolniła tempo, leni się," uśmiecha się i mówi, nie przejmując się zbytnio.
"Myślę, że ma okres w tym tygodniu, daj jej spokój," kłamię, mając nadzieję, że to wystarczy, żeby go uciszyć. I jak się spodziewałam, nie zagłębia się w temat.
Czasami zapominam, że mężczyźni boją się rozmawiać o menstruacji.
W końcu kończymy przenoszenie wszystkich rzeczy na dziewiąte piętro, gdzie będziemy mieszkać, a Liam uprzejmie otwiera drzwi naszego mieszkania.
To mieszanka dobrych uczuć, widząc tę przestrzeń, która będzie nasza po tak długim czasie mieszkania na kampusie. Dzielenie łazienki tylko z dwiema osobami jest zdecydowanie lepsze niż z całym piętrem, jak to było na uniwersytecie.
"Jestem taka podekscytowana!" Obracam się wciąż pustym salonie, a mój głos odbija się echem.
"Jestem tylko smutny, że muszę rozpakować te wszystkie pudła z rzeczami i ubraniami," Liam pada na podłogę, zmęczony. "Alice, możesz przynajmniej pomóc nam zorganizować szafy? Hana powiedziała mi o twoim... stanie."
Jego słowa sprawiają, że Alice szeroko otwiera oczy i patrzy prosto na mnie. Chwyta mnie za nadgarstek i szybko prowadzi do pokoju, desperacko.
"Ała, ranisz mnie!" Wykrzykuję i wyciągam rękę z jej uścisku.
"Co mu powiedziałaś, Hana?" Prawie krzyczy, potem obniża głos, żeby nie usłyszał.
"Nic, Alice. Jezus Maria! Powiedziałam mu, że masz okres, dlatego się nie starałaś." Widzę, jak jej twarz rozluźnia się w momencie, gdy słyszy moje słowa. Ale szybko zmienia się w odbicie wewnętrznego cierpienia, które czuje. "Nie płacz, nie jesteś w tym sama," mówię.
"Przepraszam, Hano. Jestem zdesperowana. To nie miało się stać, wcale nie. Siedzimy na podłodze w sypialni, a ona opiera głowę na moim ramieniu, zanim zaczyna płakać.
"Alice... Kto jest ojcem?" pytam, a ona natychmiast przestaje płakać. Widzę gniew w jej oczach i chcę zrozumieć dlaczego.
"To nie ma znaczenia, Hano. On nie chce tego dziecka," mówi zdławionym głosem. Ociera łzy z policzków i próbuje się uspokoić.
"Przez chwilę myślałam, że Liam może być ojcem, wiesz. Wy dwoje zawsze się ze sobą kręcicie," mówię, a to sprawia, że się uśmiecha. Cieszę się z tego.
"Gdyby tylko. Chociaż, wyobrażasz sobie Liama jako ojca?" pyta, a my wybuchamy śmiechem.
Czołga się do drzwi, żeby sprawdzić, czy nasza rozmowa nie jest słyszana i widzi go nadal leżącego na podłodze, najwyraźniej śpiącego z wyczerpania.
"Co mam teraz zrobić, Hano? Jestem w kropce," opiera głowę na dłoniach, ukrywając twarz.
"Nie wiem, Alice. Chciałabym mieć rozwiązanie na wszystkie twoje problemy." Nie będę kłamać. Nie tylko to, ale chciałabym mieć rozwiązanie na moje też... Gdyby tylko wiedziała o całym szaleństwie, które się wydarzyło od wczoraj do teraz. "Ale jedno mogę ci potwierdzić: nie jesteś sama. Będę cię wspierać."
Jesteśmy razem od początku studiów. Nie porzucę Alice, kiedy mnie potrzebuje, i rozumiem, że trzyma tożsamość ojca dziecka w tajemnicy. Jeśli on nie chce wziąć na siebie tej odpowiedzialności, to pokazuje, jakim jest człowiekiem. Zasługuje na coś lepszego.
Mój telefon dzwoni w kieszeni i szybko go odbieram. Widzę potwierdzenie rozmowy kwalifikacyjnej na przyszły tydzień. To już za dwa dni i nie mogę już kontrolować swojego niepokoju.
Byłam tak przytłoczona, że nawet zapomniałam powiedzieć Alice o tej wiadomości.
"Przynajmniej mam dobrą wiadomość. Dostałam rozmowę kwalifikacyjną!" Alice próbuje skakać z radości, ale ją powstrzymuję. Wciąż nie wydaje się zdawać sobie sprawy, że ma dziecko w brzuchu.
"Jaka firma? Kiedy? Gdzie?"
"Spokojnie! Jeszcze nie jestem pewna. Nie dali dużo informacji oprócz adresu. Powiedzieli, że wszystko będzie wyjaśnione na rozmowie."
"To dziwne, Hano. Uważaj, teraz jest dużo oszustw," ostrzega, a ja czuję się niepewnie. Czy ma rację? Byłam tak podekscytowana, że nawet nie zapytałam o szczegóły miejsca.
"Będzie dobrze, nie martw się," mówię, próbując ją uspokoić. I siebie też, bo teraz jestem jeszcze bardziej niespokojna niż wcześniej.
"Muszę iść do łazienki. Cały ranek mam mdłości. Jak ktoś tak mały może sprawić, że czuję się tak źle?" mówi, zanim wstaje. Zostawia telefon na podłodze obok mnie i biegnie. Uśmiecham się, zdając sobie sprawę, że to się dzieje. Wszystko wydaje się zbyt nierealne.
Jednak telefon Alice wibruje, przywracając mnie do rzeczywistości. Ignoruję to dwa razy, a za trzecim razem zastanawiam się nad odebraniem, żeby ktokolwiek to był, przestał przeszkadzać i zrozumiał, że nie jest dostępna.
Ale kiedy to robię i patrzę na ekran telefonu, powietrze ucieka mi z płuc.
To Nathan, on dzwoni do Alice nieustannie. Mój cholerny były chłopak!
To nie byłby problem, gdyby nie fakt, że publicznie się nienawidzą.
Nagle zdaję sobie sprawę, że to nie tylko ja mam sekrety do ukrycia.







































































































































































































































































































