CZTERY 01

GRAND KING DAEMONIKAI

Niechętnie otworzył oczy na jasne promienie porannego słońca. Ciepło światła na jego twarzy kontrastowało z zimnym, twardym podłożem pod nim.

Zmarszczył brwi. To... nie jest moja komnata.

Powoli usiadł, jego wzrok ogarnął ciemne, znajome otoczenie.

Ciemne ściany i małe okno...

Zaloguj się i kontynuuj czytanie