Rozdział 112

Opieram głowę o poduszkę, patrzę na niego jak na ogień, w który zaraz się rzucę. Moje słowa są ostre, bez wahania. „Myślę o tym, jak będziesz brzmiał, kiedy mój kutas będzie głęboko w twoim gardle, uderzając o tył, a ty będziesz się dusił. O tym też myślałeś?”

Jego śmiech tym razem jest mroczniejszy...

Zaloguj się i kontynuuj czytanie