Rozdział 117

Napięcie łamie się na tyle, że parskam śmiechem, opierając się o stołek. Odwracam się w samą porę, by zobaczyć, jak Nate zeskakuje ze swojego miejsca i podchodzi do półmiska, jakby był u siebie. Zostały trzy hamburgery.

„Ręce precz,” mówi Jax, głosem ostrym jak brzytwa.

Twarz Nate’a opada, ramiona m...

Zaloguj się i kontynuuj czytanie