Rozdział 207

Addy i Layla śmieją się z czegoś, gdy wracam do sklepu, a ich śmiech zwiastuje tylko kłopoty. Obie przestają, gdy mnie zauważają.

Addy przechyla głowę, jej oczy zwężają się z figlarnym błyskiem. „O co chodziło? Zig cię opieprzał za zużycie zbyt dużej ilości tuszu?”

Layla chichocze, opierając się o l...

Zaloguj się i kontynuuj czytanie