Rozdział 62

PERSPEKTYWA XANDERA

Cztery godziny. Tyle czasu siedzę tutaj, cieniując jakąś mistyczną postać na żebrach jakiegoś gościa, udając, że moja ręka nie chce drżeć. Cztery godziny tuszu i igieł oraz udawanej koncentracji, podczas gdy moja głowa jest gdzieś indziej... daleko, goniąc za kimś, kto najwyraźni...

Zaloguj się i kontynuuj czytanie