Rozdział 68

Jest ciemno, ale się uśmiecham. Głupi, tajemniczy uśmiech, który mam nadzieję, że nie czuje na poduszce. Odsuwam jego rękę znowu, bo ktoś musi trzymać linię.

  • Myślę, że wolę pijanego Xandera - mówi Jax, luźno, ale z nutą drwiny. - Był cholernie przylepny. Miękki, nawet. Widziałeś gdzieś moją piersi...
Zaloguj się i kontynuuj czytanie