2

„Ach, Emma, jesteś tutaj.” Margo wita mnie, gdy otwieram ciężkie drewniane drzwi i wchodzę do środka, nagle świadoma, jak niska jestem obok jej łabędziej sylwetki, nawet w moich szpilkach. Jest wysoka jak na kobietę, a ja mam około metr sześćdziesiąt pięć.

„Jake, to jest Emma Anderson. To twoja nowa asystentka w trakcie szkolenia, twoja nowa prawa ręka.” Uśmiecha się do mnie serdecznie i gestem zaprasza mnie do siebie. Przechodzę obok niej i czuję delikatne, znajome klepnięcie po ramieniu, które ma mnie uspokoić.

Mrugam kilka razy, zatrzymując się na imieniu Jake. Czy coś mi tu umyka?

Mój mózg zaczyna przetwarzać wspomnienia z moich badań i nagle dociera do mnie. Woli, gdy nazywa się go Jake. Poprawiał wielu dziennikarzy i pamiętam, że lubi nieformalność, więc zachęca do używania jego przezwiska.

Wszystkie moje myśli ulatują w nicość, a ja jestem przyklejona do podłogi, niezdolna do mówienia, gdy obiekt moich nerwów wstaje ze swojego miejsca. Tego właśnie się bałam, mojej reakcji na kogoś, kogo uważam za atrakcyjnego, i to jest dla mnie całkowicie nowe.

Nawet nie zauważam innych w pokoju, gdy on bez wysiłku zmierza w moją stronę. Jest to hipnotyzujące w pewien sposób, ale również niepokojące. Ma chód kogoś, kto nigdy nie wątpił w swoją pewność siebie ani umiejętności, kogoś, kto wcześnie w życiu wiedział, że jest niesamowicie atrakcyjny i miał najlepsze reakcje od wszystkich kobiet.

Gdy się zbliża, góruje nade mną, łatwo przekraczając sześć stóp. Ubrany cały na czarno, garnitur bez krawata, a koszula z rozpiętymi górnymi guzikami, całość sprawia, że brak mi tchu. Jest gorętszy niż model bielizny; jest jak jakaś kobieca fantazja, która ożyła.

Jezus Maria.

„Panna Anderson.” Wyciąga rękę, a ja mogę tylko wyciągnąć swoją i uścisnąć jego schludnie wypielęgnowaną, ale męską dłoń. Jestem boleśnie świadoma, jak moje serce przyspiesza, a oddech staje się lekko utrudniony z powodu mrowienia jego skóry na mojej. Natychmiast czuję się zdradzona przez własne ciało.

„Pan Car—” mój głos jest słaby. Jestem taka żałosna i oczywista.

„Jake! Proszę,” przerywa, a jego zielone oczy biorą mnie w całości, nie dając mi żadnego pojęcia, co się dzieje za nimi. „Margo mówi mi, że jest z ciebie zadowolona i będzie cię jeszcze trochę szkolić, abyś mogła w pełni przejąć jej obowiązki, gdy przejdzie na emeryturę. Myślę, że to oznacza, że powinniśmy się lepiej poznać i przejść na ty.”

Rzuca mi uroczy, delikatny uśmiech, a ja nie jestem odporna na jego efekt. To gest, który sugeruje, że doskonale wie, co robi.

Więc tak zdobywasz kobiety, Carrero? Roztapiasz je uwodzicielskimi uśmiechami. Uchhh.

Spokojnie, Emma. Zachowaj zimną krew. Przestań się ślinić.

„Jestem wdzięczna za tę szansę.” Brzmię normalnie, tylko z lekkim drżeniem w głosie, co mnie uspokaja.

On subtelnie mnie obserwuje. Domyślam się, że jest przyzwyczajony do tego, że kobiety miękną na jego widok, i interesuje go, że ja na taką nie wyglądam. Cieszę się, że nie widzi moich wewnętrznych reakcji, które są teraz obrzydliwie zachowawcze.

„Czy mogę ci przynieść coś do picia, Emma? Wyglądasz na zarumienioną.” Jego głos zalewa mnie jak miód, a moje usta całkowicie wysychają. Usuwa rękę i odchodzi ode mnie z pewnym siebie krokiem w stronę swojego biurka.

„Dziękuję.” Zauważam, że Margo patrzy na mnie dziwnym wzrokiem, i zdaję sobie sprawę, że to odrobina niepewności. Pan Carrero odchodzi do baru na tyłach pokoju, obok swojego biurka; z plecami do nas, przygotowuje mi drinka.

Cholera!

Margo myśli, że jestem kolejną recepcjonistką, która ma na oku pana Carrero. Kolejną kobietą, która upadła na przeszkodzie spotkania go.

Zbieram się w sobie, wygładzając niewidzialne zmarszczki na ubraniu i prostując się, próbując odzyskać profesjonalny wygląd i grację. Nienawidzę, że pokazałam oznaki zdenerwowania, to nieprofesjonalne.

Widzę, że wyraz twarzy Margo łagodnieje, i się odprężam. Może przesadzam.

„Proszę bardzo.” Głos Jake’a przerywa moje myśli, przyciągając moją uwagę z powrotem na niego, gdy podaje mi wysoką szklankę czegoś musującego z lodem.

To zimny, przezroczysty płyn o słodko-tropikalnym smaku z niespodziewanym posmakiem alkoholu. Biorę łyk i uśmiecham się do niego wdzięcznie, spodziewając się smakowej wody. Jednak to koktajl, i staram się nie okazywać zaskoczenia, ale mały grymas pojawia się na moim czole, zanim zdążę go poprawić, wewnętrznie zaskoczona.

Zaskakujące. Sam to zrobił. Alkohol w pracy, jednak?

„Dziękuję, panie... Jake,” poprawiam się, a on znowu obdarza mnie delikatnym uśmiechem. Z lekką irytacją ignoruję motyle w brzuchu. Przestań zachowywać się jak czternastolatka!

„Więc, Emma, Margo mówiła, że pracujesz tutaj od ponad pięciu lat?” Siedzi oparty o swoje biurko, ciało rozluźnione, a oczy utkwione we mnie. Margo stoi blisko, słuchając. Jest rozpraszająco przystojny, zwłaszcza gdy tak luzacko i czarująco się rozsiada, bardzo nie-bossowski.

„Tak. Pracowałam na różnych piętrach, ale głównie na dziesiątym.” Stawiam szklankę na stole, żeby moje palce nie bawiły się brzegiem, zdradzając moje nerwowe nawyki.

„To panna Keith poleciła cię na to stanowisko, prawda?” Pyta, a jego brwi unoszą się w sposób, który jest niesamowicie uroczy, i bada mnie nieinwazyjnie.

Łatwo rozproszona jego wyglądem, skupiam się na jego pięknych zębach, białych i idealnie ułożonych, tak jak przystało na miliardera. Zastanawiam się, ile wydaje rocznie na dentystę, żeby być materiałem na modela Carrero.

Opanuj się, Emma!

„Tak. Uwielbiałam pracować dla niej, gdy jej asystentka była na urlopie; dużo się od niej nauczyłam.” Przez moje ciało przemyka fala satysfakcji, że znowu brzmię spokojnie i opanowanie.

„Mówiła o twojej efektywności i profesjonalizmie w samych superlatywach. To rzadkość, żeby Kay polecała kogoś wewnętrznie na takie stanowisko.” Uśmiecha się krótko, a motyle znowu fruwają w brzuchu.

„Dziękuję.” Uśmiecham się szczerze, wewnętrzna duma promienieje.

Poświęciłam tak wiele, żeby się tu dostać. To nie jest łatwe przejść z niskiego stanowiska administracyjnego na takie w firmie w ciągu zaledwie pięciu lat, zwłaszcza z moimi skromnymi kwalifikacjami.

Margo patrzy na mnie z dziwnym błyskiem w oku i dodaje: „No cóż, jak dotąd była dla mnie prawdziwą przyjemnością. Efektywna i kompetentna, z dobrym zrozumieniem biznesu. Myślę, że szybko się wdroży w swoje obowiązki.”

„Miło to słyszeć. Więc, Emma, jak ci się podobało do tej pory? Nauka życia na sześćdziesiątym piątym piętrze?” W jego wyrazie twarzy jest lekki humor, cień tej słynnej urody Carrero.

„Pestka,” odpowiadam chłodno, unikając tego przenikliwego spojrzenia, które teraz na mnie kieruje. „Na razie nic, czego nie mogłabym ogarnąć.” Pozwalam sobie na półuśmiech pewności siebie.

„Czy Margo ostrzegła cię o częstych podróżach, które będziesz musiała odbywać, czy o nieregularnych godzinach pracy, które czasem mamy? Ta praca może być wymagająca, pani Anderson. To nie jest dla osób o słabym sercu.” Teraz marszczy brwi, nadal mnie uważnie obserwując; to trochę niepokojące.

„Tak, jestem świadoma, że to nie jest praca od dziewiątej do piątej, panie Carrero. Jestem w pełni zaangażowana w swoją karierę, więc to nie będzie problem,” odpowiadam bez emocji, unosząc trochę podbródek, żeby pokazać swoją determinację.

„Jesteś młoda; co z życiem towarzyskim?” Nadal marszczy brwi na mnie, nadal próbuje zgłębić moją powierzchnię i mnie rozgryźć. Nigdy nie dałabym takiemu mężczyźnie jak on tej szansy.

„Nie interesuję się zbytnio życiem towarzyskim. Opuściłam swoje rodzinne miasto, żeby przyjechać do Nowego Jorku, i nie znam wielu ludzi poza pracą.” Mój głos brzmi trochę niepewnie, ale wątpię, żeby to zauważył. Patrzy na mnie zamyślony.

„Skupiona na karierze? Może być samotnie.” Przechyla głowę na bok i lekko unosi ramiona w sposób, który niszczy moje hormony, sprawiając, że moje ciało mrowi, a temperatura gwałtownie rośnie.

Na chwilę spuszczam wzrok na podłogę i biorę oddech, żeby zwalczyć te dziwne uczucia.

Poprzedni Rozdział
Następny Rozdział