243

„Jesteś dziś rano bardzo apodyktyczny, panie Carrero. Lubię widzieć, jak wraca trochę starego ciebie.” Chichoczę, gdy szybko pełza po łóżku, by przewrócić mnie na plecy i namiętnie pocałować. Otacza mnie swoimi wspaniałymi mięśniami, oszałamiając mnie swoim seksownym zapachem, jak mocna woda po gole...

Zaloguj się i kontynuuj czytanie