241

Minęło kilka dni od wizyty w restauracji, a ja siedzę w ogromnym, pustym ogrodzie domu Sylvany, dręcząc się, co robić. Patrzę na komórkę w moich rękach po raz setny i wzdycham. Na ekranie widnieje imię mojej matki, a ja rozważam naciśnięcie przycisku wybierania milion razy. Powinnam jej powiedzieć o...

Zaloguj się i kontynuuj czytanie