8

„Czy to wszystko, panie Carrero?” Kończę notatki i z westchnieniem wkładam długopis na górę notesu, bardziej wilgotna niż kiedykolwiek.

„Chciałbym, aby kopia listu została wysłana na e-mail mojego ojca, i chciałbym, żebyś mówiła do mnie Jake… tak jak prosiłem.” Podnosi nogi na biurko, obraca krzesło, by znów stanąć twarzą do mnie, i patrzy na mnie zrelaksowanym, zadowolonym spojrzeniem.

„Jeśli tak wolisz.” Nie jestem przyzwyczajona do pracodawców, którzy tak mało przejmują się tytułami i zachowują się tak swobodnie. Jestem więcej niż trochę rozczarowana luźnym podejściem, jakie widziałam zarówno u Margo, jak i Jake’a, sprawiając, że czuję się nieswojo. Oto on, siedzi z nogami na biurku za tysiąc dolarów jak leniwy nastolatek, i zabija obraz, jaki kiedyś o nim miałam.

„Nie jestem panem Carrero… to mój ojciec.” Jego oczy zerkają na zdjęcie na biurku, i dostrzegam w nich ciemny cień. Zsuwa nogi z biurka, jakby nie był już tak zrelaksowany przy tym jednym małym słowie, „ojciec”. Uczucie znika, zanim zdążę zdecydować, czy je zobaczyłam, czy nie, i drżę wewnętrznie. Mężczyźni i ich mroczne spojrzenia nie leżą mi dobrze; to jedna z niewielu rzeczy, które wywołują u mnie zimny pot.

„Okej, Jake!” To prawie bolesne użyć jego imienia, nawet jeśli nalega. I jest wymuszone. On znów się uśmiecha, wygląda na zadowolonego, a ja wstaję, sygnalizując, że wychodzę.

„Lubisz tu pracować, Emma?” Zaskakuje mnie, gdy pochyla się nad biurkiem, opierając przedramiona przed sobą, zatrzymując moją ucieczkę na chwilę. Zatrzymuję się, oszołomiona jego pytaniem.

„Jak na razie,” odpowiadam bez zastanowienia, zastanawiając się, dlaczego go to w ogóle obchodzi.

„Pięć lat to długo pracować w tej firmie.” Pomimo moich zastrzeżeń co do niego, jego głos jest kojący, i zauważam, jak zmienia ton, gdy nie mówi o interesach. Ma sposób na przyciąganie uwagi subtelną zmianą, przyciągając cię. Jego zrelaksowany, naturalny głos jest niemal zmysłowy, ale ogólnie kojący i szczery. Wydaje się, że opanował sztukę relaksowania ludzi do perfekcji, sztukę sprawiania, że kobiety chcą z nim rozmawiać bez wysiłku.

Bardzo dobry, bardzo sprytny. Zdobywa kobiety udawanym zainteresowaniem. Gładki gracz.

„Chyba jestem kimś, kto lubi trzymać się czegoś i pracować nad tym. Zobaczyć, dokąd mnie to zaprowadzi.” Uderzam notesem o biodro w rozproszeniu, starając się nie reagować na ten głos.

„Nie przeszkadza ci, że tracisz swoje dwudziestki, omijając życie?” Znów mnie ocenia, coś, co robi za każdym razem, gdy się z nim spotykam, i wciąż się do tego nie przyzwyczaiłam. Jego oczy pochłaniają mnie, jakby byłam zagadką do rozwiązania. Chyba na pewnym poziomie go interesuję.

„Perspektywa, panie Carrero; ta praca daje mi możliwości, których większość dwudziestosześcioletnich kobiet nigdy nie ma szansy doświadczyć,” mówię, wzruszając ramionami, starając się, by te ostre oczy spojrzały gdzie indziej i przestały mnie rozdzierać.

„Nigdy nie marzyłaś o czymś innym?” Patrzy na mnie zamyślony, jeśli nie trochę intensywnie.

„Na przykład?” Przesuwam się na butach. Narastający dyskomfort z jego uwagi staje się trochę ekstremalny, moje nieswojo rośnie.

„Stanowisko menedżerskie?” Uśmiecha się; jest rozbawiony swoją uwagą, ale nie widzę w tym żartu, więc uśmiecham się chłodno.

„Nie mam kwalifikacji, aby być na stanowisku menedżerskim, panie Carrero. Ciężko pracowałam, by wspiąć się z asystentki administracyjnej do tego miejsca; to jest tam, gdzie chcę być,” odpowiadam, łatwo zirytowana przez niego ponownie.

„Chyba mam więc szczęście.” Rzuca mi swój uśmiech typu „mogę oczarować każdego”, a ja wewnętrznie się jeżę. Oczywiście wie, że jest przystojny i zbyt dobrze to wykorzystuje. Widziałam, jak zwiększa to na kobietach i wydaje się lubić reakcję, ale z mężczyznami staje się bardziej „kumplem”. Chcę stąd wyjść.

„Może.”

„Czas pokaże, panno Anderson. Możesz już iść; zobacz, czy Margo wróciła, żeby cię zastąpić. Ten list nie jest pilny, więc najpierw zjedz lunch.” Uśmiecha się do mnie, co zakładam, jest jego „czarującym” spojrzeniem, oczywiście znudzony moim brakiem kobiecego omdlenia, i odwracam się, by wyjść, wydychając z ulgą.

„Bardzo dobrze, panie… Jake.” Rzucam mu wymuszony uśmiech i zauważam błysk rozbawienia w jego oczach, świadoma, że wie, jak bardzo nie lubię tej poufałości.

Bardzo dobrze, Carrero; jestem tutaj dla twojej pieprzonej rozrywki.

Idę w stronę ciężkich drzwi, moja złość wzrasta na widok jego zadowolonej twarzy, a w żołądku czuję gorące bulgotanie.

„Czekaj. Czy możesz zarezerwować stolik dla dwóch osób na dzisiejszy wieczór w Manhattan Penthouse na dziewiątą w moim imieniu?” dodaje szybko, a ja odwracam się, by skinąć głową, że go usłyszałam, z twarzą bez wyrazu.

Zastanawiam się, która towarzyszka będzie dziś wieczorem rozpieszczana i karmiona.

Przyzwyczaiłam się do tych specyficznych wpisów w jego harmonogramie i listy aktualnych towarzyszek zdobiących jego łóżko. Jestem pewna, że dawno skończyło mu się miejsce na zagłówku, by notować swoje podboje, i to kolejny powód, dla którego nigdy go nie polubię. Jest dziwkarzem.

„Tak, proszę pana.” Zamykam za sobą drzwi i zmarszczam brwi, patrząc na gęste, zamknięte drewno. Chęć pokazania mu środkowego palca z nienawiścią mnie zaskakuje. Ma zdolność, jakby bez wysiłku i bez zasadniczego powodu mnie wkurzać, i nawet nie chcę tego analizować. Chyba będę musiała przyzwyczaić się do reakcji, jakie we mnie wywołuje, i pracować ciężej, by pozostać obojętną.

Margo wraca dwadzieścia minut później, a ja jestem wolna, gdy klimatyzacja w końcu zaczyna wdmuchiwać świeży chłód z sufitu, co przynosi falę ulgi. Jestem lepka, gorąca i zaczerwieniona, i potrzebuję zmiany ubrań.

Idę do łazienki na szybkie odświeżenie i patrzę w słabo oświetlone lustro na ścianie, by zobaczyć, że jestem cała czerwona. Moje policzki są zaczerwienione, na karku mam wyraźny rumień, a moja cera jest wilgotna, bo makijaż się spocił. Moje włosy nie są już gładkie i schludne w kokie, ale rozplątują się mimo użytych produktów, które miały je wygładzić. Mam naturalne fale, które prostuję, by uzyskać tak gładkie i zadbane włosy. Jestem w nieładzie.

Cholera. Nie mogę kontynuować dnia wyglądając tak.

Wyglądam, jakbym ćwiczyła w ubraniach do pracy, i topię się. Wyglądam jak panda, bo eyeliner zebrał się pod dolnymi rzęsami, a mój zwykle precyzyjny szminka jest rozmazana i wilgotna. Odsączam twarz i rozpuszczam włosy, by zminimalizować szkody. Wilgotność i gorąco sprawiły, że powróciły do fal, a są na nich guzki i zagniecenia od gumek do włosów. Bez prostownicy nigdy nie będą wyglądały dobrze, chyba że je umyję. Na czwartym piętrze w firmowej siłowni są prysznice; może powinnam poświęcić lunch i wziąć szybki prysznic, by ochłonąć po poceniu się jak w tropikach.

Sprawdzam zegarek, obliczam, ile mam czasu, i decyduję się na to. Mam czterdzieści pięć minut przerwy na lunch, a mogę się wykąpać w mniej niż połowę tego czasu. Na szczęście trzymam zmianę ubrań w biurze, co zasugerowała Margo, na wypadek gdybym musiała nagle wyjechać na noc. Wiem, że mam też kosmetyki w torbie.

Z włosami związanymi w luźny kucyk wracam po torbę, ciesząc się, że Margo jest skupiona na swoim laptopie podczas rozmowy telefonicznej i mnie nie widzi. Mona, zewnętrzna recepcjonistka, rzuca mi dziwne spojrzenie, ale nic nie mówi.

Pracuję w firmie, która inwestuje w hotele, centra fitness i spa. Te udogodnienia są standardem w budynkach Carrero i dostępne dla wszystkich pracowników, co jest kolejnym atutem tej pracy. Schodzę windą na piętro siłowni dla pracowników z torbą.

Kiedy wychodzę, wyglądam świeżo i schludnie. Zniknęły resztki makijażu, mam świeże ubrania, a włosy opadają w długie, naturalne fale po wysuszeniu. Niestety, w damskiej szatni nie ma prostownic, ale jestem chłodniejsza. Posiadanie rozpuszczonych włosów mi przeszkadza. Moja fryzura jest częścią mojego munduru, częścią mojej obrony; upięte i schludne włosy pomagają mi czuć się bardziej kontrolowaną i są częścią wizerunku, który prezentuję.

Rozpuszczone włosy sprawiają, że jestem nerwowa. Wiem, jak często szarpię i skręcam włosy, gdy jestem w domu w weekendy, to stary nerwowy nawyk Emmy, nad którym nie znalazłam kontroli, związany z lękiem i dziecinny. Nie ma na to rady; związanie ich bez produktów i prostownicy będzie wyglądać niechlujnie. Muszę sobie poradzić z rozpuszczonymi włosami przez pół dnia. Nawet ja mogę przez to przejść. Upewniam się, idąc do stołówki na lunch, ignorując ludzi, którzy patrzą na mnie, jakby mnie nie rozpoznawali, co sprawia, że czuję się nieswojo.

Poprzedni Rozdział
Następny Rozdział