104. Nienawidzę go za to.

Głos Granta staje się cichszy, jakby nie był przeznaczony dla mnie, „W tym tempie przeżyjesz nas wszystkich z czystej upartości.”

Oczy Christophera migoczą, miękną na chwilę, zanim stają się twarde jak stal, gdy mruczy, „I czy to nie byłaby szkoda?”

Grant wraca do swojej torby bez słowa, grzebiąc, a...

Zaloguj się i kontynuuj czytanie