Rozdział 236

Hałas ucichł.

Jeden mężczyzna w sztruksowej marynarce głośno prychnął i wybiegł.

„Co za strata czasu,” ktoś mruknął za nim. „Mogłem zostać w domu.”

„Chodźmy. To była porażka.”

Ludzie zaczęli powoli wychodzić.

Torebki zatrzaskiwały się. Marynarki były szarpane z krzeseł.

W ciągu kilku minut sala opus...

Zaloguj się i kontynuuj czytanie