Rozdział 28

Perspektywa Artura

Zignorowałem ją i oparłem się o kanapę. Zapach budyniu cynamonowego już unosił się w powietrzu. Moje ciało nadal bolało, worki pod oczami zmieniły się w dodatkowy bagaż, a moja fałszywa żona poszła do pracy, jakby nic się nie stało. Jakby nie kołysała mojej zmęczonej głowy wczoraj...

Zaloguj się i kontynuuj czytanie