Rozdział 44

Zaśmiał się, tym irytującym, gorącym śmiechem dyrektora generalnego, który sprawiał, że wewnętrznie eksplodowałam. Potem oparł się o framugę drzwi.

„No cóż, jesteś teraz całkiem przebudzona, żono.”

Rzuciłam w niego poduszką. Złapał ją.

Potem kolejną. Uchylił się.

W końcu skończyły mi się poduszki, g...

Zaloguj się i kontynuuj czytanie