Rozdział 51

To było... ludzkie. Surowe. Jakby część niego krwawiła po cichu i nie wiedziała, jak poprosić o pomoc.

Nie odezwałam się.

Nie zażartowałam.

Po prostu wyciągnęłam rękę i chwyciłam jego dłoń—szorstką, ale ciepłą—i przyciągnęłam ją do swoich ust.

A potem go pocałowałam. Delikatnie. Celowo.

Pocałowałam ...

Zaloguj się i kontynuuj czytanie